PolskaAbp Życiński: musimy odejść od poziomu bruku

Abp Życiński: musimy odejść od poziomu bruku

(PAP)

Posłuchaj wywiadu

Abp Życiński: musimy odejść od poziomu bruku
Źródło zdjęć: © PAP

29.04.2005 | aktual.: 29.04.2005 12:50

Gościem Radia ZET jest metropolita lubelski, ksiądz arcybiskup Józef Życiński. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Szczęść Boże, pozdrawiam. Księże arcybiskupie, Ojciec Hejmo zaprzecza, mówi, że nie współpracował z Służbą Bezpieczeństwa, mówi, że to wszystko kłamstwo. Czy ksiądz arcybiskup mu wierzy ? To nie jest kwestia wiary, czy nie wiary. Przy tak poważnych sądach kierowanie się wyczuciem i formułowanie publiczne bardzo poważnych ocen byłoby z moje strony nadużyciem. Tu trzeba już teraz odwołania do akt, co leży w kompetencjach IPN-u, do szczegółów dokumentów. Nie mogę wyrażać publicznie, czy wierzę, czy nie wierze, proszę wybaczyć. Tak, ale z drugiej strony się zastanawiamy, jak to możliwe, że zakonnik na oczach wielu milionów ludzi potrafi aż tak kłamać jeżeli dowody są prawdziwe? Tak, ale może być jeszcze coś pośrednie, ze to kłamstwo nie było czymś programowo przyjętym, tylko było wynikiem pewnego rozmywania świadomości, oswajania z sytuacja występowania w roli powiedzmy przedstawiciela wywiadu
zachodnio-niemieckiego, wtedy psychologicznie znacznie łatwiej jest wprowadzić kogoś w tą sytuację. Czy ks. abp podoba się sposób, w jaki dowiedzieliśmy się, że to Ojciec Hejmo donosił na Karola Wojtyłę? Nie wiem, komu mogłyby się podobać tak dramatyczne informacje przekazywane w jakikolwiek sposób, tylko trzeba tu uzgodnić cały kontekst. Po pierwsze, od kilku miesięcy chodziły informacje, że znaleziono dokumenty na ważne osoby w Kościele i każde środowisko podawało inne nazwiska tych ważnych osób, a komentarz był: nie ujawnia się tego, bo nie chce się powiększać bólu Ojca Świętego. To był wulkan. Ten wulkan widzieliśmy w wersji krakowskiej, gdy kierowaliśmy oskarżenia w stronę księdza Malińskiego. No i teraz pracownicy IPN-u występują w roli chodzących po kipiącym wulkanie. Nie miejmy pretensji do prof. Kieresa, że nie chodził w smokingu i lakierkach, tutaj nie bardzo wiedzę jak elegancko można by przeprowadzić pewne sprawy. No tak, ale nie dostaliśmy twardych dowodów na to, że Ojciec Hejmo był
donosicielem, tylko musimy ufać prezesowi Kieresowi. Z drugiej strony mamy zakonnika, który temu zaprzecza. Czy nie powinno być tak, że podano nazwisko, ale również powinny zostać podane dowody? Tak, tylko nie znam precedensu, żeby od razu z informacją natychmiast podawano wszystkie dowody. Mieliśmy sporo kłamców lustracyjnych, ale osobiście nie zapoznałem się w żadnym przypadku z dokumentacją, czymś istotnym jest, że ta dokumentacja istnieje. Ale ten wulkan spowodował prof. Kieres, to on zaczął epatować dziennikarzy informacjami, że są materiały, potem mówił, że są taśmy, więc dziennikarze zadawali pytania. Wszyscy spokojnie czekali na książkę Marka Lasoty. Jest książka z 2003 r. „Teczki Karola Wojtyły” i jakoś wokół tej książki nie było takiej burzy. Nie, tutaj bym bronił prof. Kieresa, bo uważam, że wulkan kipiał dużo wcześniej, przynajmniej do mnie te pomruki dochodziły kilka miesięcy wcześniej, nim wypowiedział się prof. Kieres. Nie dotyczyły one Ojca Hejmy, ale dotyczyły kilku innych nazwisk. Sytuacja
księdza Malińskiego była nie mniej dramatyczna. Schorowany, 80-cio kilu letni człowiek, któremu spaliło się mieszkanie i do którego wpada grupa dziennikarzy – przyznać się, albo zaprzeczyć. To jest poczucie dramatu życia i stosowania metod, które dość daleko odbiegają od kultury środowiska dziennikarskiego, pracującego na dobre imię tego środowiska. A jaka kara, wg ks. abp, powinna spotkać tych duchownych, którzy donosili, tych, którzy świadomie współpracowali z SB, którzy są czynnymi duchownymi? Tutaj zależnie od stopnia ich odpowiedzialności należałoby po rozeznaniu szczegółów, bo tutaj widzę dwa różne czynniki. Pierwsze, że ktoś spotykał się z UB-owcem odbierając paszport i wymieniali informacje na poziomie plotek i z tego powodu bym nie dramatyzował. Natomiast jeśli ktoś przekazywał informacje nt. życia Kościoła, tajemnic, informacje, które mogły komuś utrudnić życie, to osoba, która to czyniła musi być odłączona od wszelkich odpowiedzialnych funkcji i musi mieć świadomość zła popełnionego. W tym
przypadku publiczne napiętnowanie wydaje mi się czymś koniecznym. Natomiast ja chciałbym zrobić krok dalej, my nie zatrzymujmy się na tych, którzy byli pionkami. Zechciejmy sobie uświadomić dramatyzm sytuacji, gdzie w latach 80-tych polski wywiad próbuje osaczyć Ojca Świętego. Przecież te lata 80-te to generałowi, którzy żyją i kiedy mówią o stanie wojennym, to informują nas, że ich interesował wtedy patriotyzm i humanizm, normalizacja i rogatywki. Kochali ojczyznę, wysyłali Ojcu Świętemu słowa uznania, że socjalistyczna ojczyzna jest dumna z papieża Polaka i teraz obstawianie Ojca Świętego osobami, które mają dostarczać informacji o tym, co on działa jest dla mnie przejawem cynizmu, na który musimy zwrócić uwagę. Tego nam nie wolno przeoczyć. Chichot cyników w tym przypadku jest przerażający i tutaj nasze wspólne działanie, żebyśmy ten chichot przerwali i nazwali po imieniu. No właśnie, jak nazwać ten chichot po imieniu, bo to są ludzie, którzy stworzyli ten system, to są ludzie, którzy łamali sumienia nie
tylko księży ale wielu innych osób. To są ludzie, którzy tworzyli szpiegów wśród księży, ale też szpiegowali księży. Tak, tutaj wydaje mi się, że to pytanie należało by do nich zaadresować. Kiedy dowiaduje się, że gen Jaruzelski jest zaskoczony, bo on nie wiedział, że było tylu tajnych współpracowników, no to ta wiadomość jest przerażająca. Jak można stworzyć państwo policyjne i nie wiedzieć, że żyje się w kraju, w którym prawa człowieka są łamane na co dzień w taki właśnie sposób ? W stanie wojennym tych tajnych współpracowników wyprodukowano dwa razu więcej niż przed stanem wojennym. To jak można patrzeć teraz na prezydenta Kwaśniewskiego, który ochoczo zabiera gen. Jaruzelskiego do Moskwy, żeby tam nas reprezentowali? Ja tutaj bym nie traktował gen. Jaruzelskiego, jako kogoś, kogo „zabierają”, bo on jest jednak pełnoletni i powinien zrozumieć, że jeśli się ma takie sprawy w biografii, jak np. osaczanie Ojca Świętego szpiegami w tych latach, które były latami okazania szczególnej miłości przez cały świat
wobec papieża Polaka, to wtedy już występowanie w roli zwycięzcy II Wojny Światowej, w roli reprezentanta narodu polskiego, jest czymś co uwłacza z powodu działalności SB usiłującej sięgnąć na teren Watykanu. A księża, którzy donosili mogą dostać rozgrzeszenie? Rozgrzeszenie mogą otrzymać ci wszyscy, którzy uznają popełnione zło, wyrażają skruchę, starają się je zrekompensować. Nie ma osobnych zasad dla księży, dla polityków i dla dziennikarzy, natomiast problem jest, żebyśmy widzieli ostrość tego zła. Czymś ogromnie ważnym jest ujawnianie konkretnych informacji, które wychodziły ze źródeł kościelnych, bo nieraz jest to takie pół inteligenckie rozmywanie problemu. Dziś czytam w jednym z dzienników lubelskich, że po korytarzach KUL-u „przesuwało się kilkudziesięciu donosicieli w sutannach”. Co to znaczy „przesuwało się”? Kiedy się „przesunęło” ? I, że informacje przez nich dostarczane dotyczą zazwyczaj konfliktów i plotek. Tego typu informacje przekazywane u ciociu na imieninach mogą wywoływać
zainteresowanie, natomiast kiedy usiłujemy sugerować, że to była istota systemu donosicielskiego w PRL, to jest żenujące. Co dalej powinien zrobić Episkopat z tą sprawą? W ogóle ze sprawą księży, którzy byli agentami, z teczkami księży? Wydaje mi się, że stopniowo będzie ujawniać się grono tych, którzy mają rzeczywiście poważne, bolesne działania na swoim koncie, niektórzy z nich już nie żyją, więc Panu Bogu i Bożemu miłosierdziu będzie można ich polecić. Bałbym się, żeby doraźnie zrobić jakąś akcje, która poprawi nam samopoczucie psychologiczne, że jesteśmy tacy wspaniali. Niekiedy są prowokacje idące w tym kierunku. Ja sam, niedawno, kilka lat temu, otrzymałem telefon, że przesuwając szafy w jednym z urzędów znaleziono listy księży, którzy współpracowali, a których ja nie znam. Poradziłem, żeby jeszcze kilka razy przesunięto szafy i dopiero wtedy dano mi znać. Wygląda to bardzo niepoważnie, gdy usiłuje się rozgrywać kartą sensacji zjawiska, które są bolesne. Tu musimy koniecznie odejść od poziomu bruku,
który niestety widać w wielu obecnych publikacjach, operujących terminami: „szpieg”, „judasz”, a z drugiej strony musimy wyraźnie oceniać moralnie i dostrzegać, kto był inspiratorem. A jeżeli prof. Kieres miał tą wiedzę od 4 lat, czy nie powinien przekazać ją papieżowi? No nie, o Hejmie to mówił, że dopiero w ostatnim czasie. No nie wiem, na antenie Radia ZET w zeszłym tygodniu, prof. Kieres powiedział, że ma nowe dowody, ma materiały świadczące o tym, że byli agencji wśród księży i zna te materiały od 4 lat, nie znają ich historycy. Ja się pogubiłam, czy to dotyczy Ojca Hejmy, czy nie. Wie pani, to każdy ma jakąś informacje o czymś, co szokuje i nie podajemy tego do publicznej wiadomości, bo inaczej można by zestresować otoczenie, a później by się okazało, że część tych informacji jest przesadzona, a część wręcz nieprawdziwa. Dlatego też głupio by wyglądało, gdyby prof. Kieres pojechał do Ojca Świętego i powiedział: Ojcze Święty, tutaj jest lista takich współpracowników. Bywały sytuacje, że w Stolicy
Apostolskiej przedstawiano listy współpracowników dotyczących innych krajów tzw. socjalistycznych, a potem się okazywało, że były to albo listy fantazyjne, albo umieszczano na tych listach nazwiska osób, którym dano prezenty, gdy delegacja danego kraju odwiedziła Stolicę Apostolską. A jaka kara powinna spotkać Ojca Hejmo? Ja nie jestem od ustalania kar, najpierw trzeba ustalić winę. Ma swoich przełożonych zakonnych i proporcjonalnie do tej winy ocenią. Winę już ustalił prof. Kieres. Ustalił częściowo, bo powiedział o tej formie współpracy, natomiast czymś zasadniczym jest co jest w tych raportach, co jest w tych dokumentach i tutaj trzeba teraz wnikliwej refleksji. Ja osobiście bardzo cenię Ojca Maćka Ziębę i jestem przekonany, że z jego strony będzie obiektywne, sprawiedliwe i rzeczowe podejście. Dziękuję bardzo. Gościem Radia ZET był metropolita lubelski, ksiądz arcybiskup Józef Życiński.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)