Abp Życiński broni premiera
Abp Józef Życiński uważa oskarżanie premiera o
współpracę z SB "za głęboko niemoralne i nieodpowiedzialne pod
względem logicznego uzasadnienia". Zdaniem metropolity
lubelskiego, w sprawie teczki Marka Belki dochodzi do "zacierania
zasadniczej różnicy między współpracą z SB wyrażaną w dobrowolnych
donosach a wymuszonym podpisywaniem instrukcji".
23.06.2005 | aktual.: 23.06.2005 20:13
Nie wolno stawiać na tym samym poziomie podpisu, od którego SB uzależniała wyjazd za granicę - i który był aktem desperacji bezsilnych ludzi w poczuciu absurdalności instytucji, z którymi nie mogli podjąć nierównej walki - i donosów, które były aktem osobistego zaangażowania i szkodziły ludziom - powiedział metropolita lubelski dziennikarzom.
Zdaniem abp. Życińskiego, komentarze i agresywna retoryka towarzysząca sprawom premiera to przykład sytuacji, w której ludzkie dramaty związane z działalnością SB w PRL usiłuje się obecnie podporządkowywać interesom partyjnym.
Dlatego też wyrażam kategoryczny sprzeciw i uznaję za niemoralne te działania, w których nakręca się spiralę populistycznej brutalności podporządkowując godność człowieka prawom partyjnych korzyści i lekceważąc tę godność z perspektywy interesów swojej partii - powiedział arcybiskup.
Tworzy się przez to klimat uprzedzeń wobec lustracji i IPN sugerując, że poznawanie prawdy musi iść zawsze w parze z lekceważeniem podstawowych zasad moralnych i z lekceważeniem odpowiedzialności za słowo - dodał.
Arcybiskup zaznaczył, że wypowiedź premiera przed komisją śledczą to osobne zagadnienieö. Trzeba odróżniać między odpowiedzią przed komisją a odpowiedzialnością za przypisywaną mu współpracę z SB. Ja protestuję przeciwko traktowaniu jako kolaborantów tych, którzy w akcie desperacji podpisywali jakieś zobowiązanie i jakąś narzuconą im formułę, i uważam za przejaw UBerracji oskarżanie kogokolwiek na podstawie samych zapisków oficera SB. W tym wypadku zapiski są jedynym źródłem oskarżeń poza podpisem na instrukcji - podkreślił metropolita.