Abp Sławoj Leszek Głódź pilotowany przez radiowóz w prywatnej podróży. "To nie powinno mieć miejsca"
Jechał do Juraty na prywatne zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Przejazd arcybiskupowi Sławojowi Leszkowi Głodziowi ułatwiła policja. - Ktoś tego nie przemyślał - mówi w rozmowie z WP Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
Wraca sprawa z sierpnia 2018 roku. "Gazeta Wyborcza" donosi, że wtedy arcybiskup Sławoj Leszek Głódź był pilotowany przez radiowóz z Gdańska do rezydencji prezydenta Andrzeja Dudy w Juracie. KPRP nie zachowała kalendarza, ale podkreśla, że "jeśli spotkanie miało miejsce, nie miało charakteru uroczystości czy wizyty oficjalnej". Policja mówi z kolei o "ułatwieniu przejazdu" duchownemu.
- Nieraz w historii naszego kraju mieliśmy takie sytuacje, gdzie doszło do ujawnienia pilotowania czy przewożenia osób prywatnych radiowozem. I zawsze było to krytykowane - mówi w rozmowie z WP Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
Sprzeciw był uzasadniony, bo jak podkreśla nasz rozmówca, "nie wolno wykorzystywać sprzętu służbowego do celów prywatnych czyichkolwiek". Sokołowski zwraca uwagę, że wynika to z wprowadzonych w policji specjalnych zasad dotyczących przewożenia osób postronnych, innych niż policjanci, radiowozem policyjnym.
"Nie jest to dopuszczalne"
- Jeśli mamy do czynienia z przejazdem osoby prywatnej, związanym z prywatną działalnością, to nie jest to dopuszczalne. I biskupowi, który jest osobą prywatną, jedzie w celu prywatnym na prywatne wydarzenie, nie przysługuje pilotaż. Chyba że są uzasadnione względy bezpieczeństwa, ale trudno mi sobie wyobrazić, że akurat ten, a nie inny samochód wymagał pilotażu - ocenia Sokołowski.
- Działania policyjne są oparte o prawo i wszystkie działania muszą być związane z działalnością policji, jaką jest zapewnienie bezpieczeństwa i porządku albo przeciwdziałanie przestępczości. W tej sprawie trudno dostrzec, że któryś z tych warunków został spełniony - tłumaczy.
Każdy może zadzwonić i prosić o pilotaż?
Zgodę na pilotaż wydał naczelnik wydziału ruchu drogowego. – Przełożony ma prawo wydać takie polecenie. Pytanie, na jakiej podstawie prawnej to zrobił – zauważa Sokołowski.
- Równie dobrze każdy kierowca stojący w korku mógłby zwrócić się o pilotaż ze względu na natężenie ruchu. Ktoś tego nie przemyślał. Chciał dobrze, ale to nie powinno mieć miejsca. Policja jest od tego, by pomagać, ale kiedy ma do tego postawy prawne, a w ustawowych zadaniach policji nie ma "ułatwienia przejazdu osobom prywatnym, kiedy jest natężenie ruchu" – dodaje.
Co na to diecezja? Nie ma rzecznika prasowego ani osoby, która mogłaby odpowiedzieć na pytania - usłyszeliśmy. Wysłaliśmy je mailem, czekamy na odpowiedź.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl