Abp Piero Marini w ogniu krytyki
Abp Piero Marini, znany na całym świecie mistrz ceremonii papieskiej, udzielił włoskiemu magazynowi internetowemu "Affari Italiani" wywiadu, w którym opowiedział m.in. o swoich doświadczeniach z członkami Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Bezpośrednim powodem wywiadu była opublikowana niedawno książka hierarchy pt.: "Liturgia i piękno".
23.03.2006 | aktual.: 23.03.2006 14:46
Abp Marini krytykowany jest przez lefebrystów oraz wielu tradycjonalistycznych katolików za to, że w latach jego służby u boku Jana Pawła II miało dochodzić do wielu nadużyć liturgicznych oraz nazbyt daleko posuniętą inkulturacją. W szczególnym ogniu krytyki znalazły się tańce liturgiczne, które cały świat mógł podziwiać podczas zagranicznych podróży papieża Wojtyły. Jako młody duchowny ks. Piero Marini był sekretarzem abpa Annibale Bugnini'ego, uznawanego za jednego z głównych architektów nowego porządku liturgicznego. Papież Paweł VI wysłał Bugniniego na placówkę dyplomatyczną do Iranu. Twórczość arcybiskupa krytykował kardynał Joseph Ratzinger.
Nie ulega wątpliwości, że krytyka działań Mariniego wiąże się bezpośrednio z brakiem akceptacji dla reform Soboru Watykańskiego II. Co na to abp Marini? Hierarcha uważa, że po soborze nastąpił czas wielkich napięć, który trwa do dziś. Zawsze jest ktoś, kto z czymś się nie zgadza albo nie uznaje tego, co zostało już ustalone. Nie możemy przecież wysłać policji do wiernych, aby zaakceptowali wszystko, co postanowił Sobór – powiedział Marini.
Na rychłe zdymisjonowanie Mariniego czekają tradycjonaliści na całym świecie. Jednym z powodów jest negatywny stosunek arcybiskupa do indultu generalnego. Liturgia jest znakiem jedności – uważa Marini i powołuje się na słowa papieża Pawła VI, który mawiał, że Kościół nie jest Kościołem przeszłości, ani przyszłości, ale teraźniejszości. Jeśli zatem liturgia symbolizuje jedność – argumentuje arcybiskup – to nie można budować jednej grupy wiernych, która w określony dzień i czas modli się w jeden sposób, podczas gdy inna grupa preferuje znów inny porządek. W ten sposób wylądujemy u lefebrystów.
Heretycki NOM?
Zapytany o swój stosunek do lefebrystów abp Marini podkreślił, że muszą zaakceptować Sobór Watykański II. W przeciwnym razie niemożliwe będzie ich pojednanie z Kościołem. Arcybiskup opowiedział również o jednym ze swoich spotkań z kapłanami bractwa, którzy powiedzieli mu, że posoborowy porządek (Novus Ordo Missae - NOM) jest heretycki. Dlaczego? – spytał Marini. Ponieważ w starym rycie celebrans klęczał podczas przemienienia i adorował hostię, podnosił się i pokazywał hostię wiernym, po czym znów klękał i adorował konsekrowaną hostię. Dlatego też nowa msza jest herezją, ponieważ celebrans klęka dopiero po podniesieniu hostii, pytając w rzeczywistości o zgodę zgromadzonych zanim kontynuować będzie obrzęd konsekracji – miał odpowiedzieć lefebrysta.
Wymagający Benedykt XVI
W wywiadzie abp Marini przyznał, że podczass pontyfikatu Jana Pawła II miał więcej swobody niż teraz, ponieważ poprzedni papież nie był człowiekiem liturgii, ale modlitwy. Benedykt XVI jest specjalistą od liturgii, dlatego musi on bardziej uważać. Marini ujawnił, że papież przegląda plan przebiegu liturgii i czasami nanosi swoje korekty.