Abp. Mieczysław Mokrzycki o zbrodni wołyńskiej: czyż można zapomnieć ludobójstwo?
- Czyż można zapomnieć ludobójstwo? Nie można takich plam przykryć milczeniem lub zamalować kłamstwem - powiedział arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki w Łucku podczas uroczystości w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej.
W Łucku na Ukrainie, z udziałem m.in. prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz ukraińskiego wicepremiera Kostiantyna Hryszczenki, trwa msza św. w intencji ofiar UPA.
Podczas homilii abp. Mokrzycki mówił m.in., że w Polsce i na Ukrainie wiele jest "śladów rzezi, której nie sposób zapomnieć". - Znaczą one wspomnienia wielu, którzy jako dzieci byli świadkami nienawiści prowadzącej do zbrodni. Nie można takich plam przykryć milczeniem lub zamalować kłamstwem. Są ciągle zbyt bolesne, ciągle świeże, obecne w wielu domach ofiar polskich, ukraińskich, żydowskich i ormiańskich. Bo czyż można zapomnieć ludobójstwo? - pytał metropolita lwowski.
Podkreślał, że każde zło wymaga zadośćuczynienia, naprawienia tego, co możliwe, wynagrodzenia zła. "- A czyż formą zadośćuczynienia nie powinno być upamiętnienie ofiar rzezi z 1943 roku? Bo nadal oczekują na właściwe groby, na upamiętnienie, postawienie krzyży w miejscach kaźni, odnalezienie śladów ich życia, ocalenie nazwisk i imion. Mają oni prawo do naszej pełnej pamięci o nich, tak jak mają prawo do naszej modlitwy - powiedział.
Abp Mokrzycki podkreślił, że często "zapomina się o sumieniu tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zbrodni". - Ale jak żyć, gdy ktoś odebrał życie swoim sąsiadom, dzieciom, kobietom, palił domostwa czy okradał z dobytku. Można udawać, że nic się nie stało wierząc, że zamilkły groby, a zgliszcza porosły zielskiem i chwastami, a świadkowie odchodzą. Nie można jednak żyć krzykiem sumienia, które każde zło wypomina i oskarża - mówił.
- Gdy toczy się walka nikt nie zwraca uwagi na jej ofiary, a później częściej broni się dobrego samopoczucia katów niż prawdy i pamięci o zabitych, wypędzonych, skrzywdzonych. Opamiętanie i żal oprawców przychodzą zdecydowanie za późno dla ofiar, często po latach kłamstw - mówił.
Uroczystości związane z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej zorganizował Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie. W polskiej delegacji poza prezydentem są m.in. wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert, doradca prezydenta Tomasz Nałęcz, senatorowie, kompozytor Krzesimir Dębski, krewni ofiar i żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Zostali na nią zaproszeni także przedstawiciele innych Kościołów obecnych na Wołyniu: m.in. prawosławnych patriarchatu kijowskiego i moskiewskiego oraz greckokatolickiego.
Przed tygodniem Komorowski zapowiadał, że chce wypełnić treścią polityczną niedawne oświadczenie biskupów polskich i ukraińskich w tej sprawie.
28 czerwca w Warszawie kościelni hierarchowie z Polski i Ukrainy podpisali deklarację, w której napisali: "Pragniemy dzisiaj oddać hołd niewinnie pomordowanym, ale i przepraszać Boga za popełnione zbrodnie oraz raz jeszcze wezwać wszystkich, Ukraińców i Polaków, zamieszkujących zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce oraz gdziekolwiek na świecie, do odważnego otwarcia umysłów i serc na wzajemne przebaczenie i pojednanie".
Niedzielną mszę św. w intencji ofiar zbrodni ukraińskiej odprawia nuncjusz apostolski na Ukrainie Thomas Edward Gullickson, a przewodniczy jej arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego Mieczysław Mokrzycki.
Po mszy nastąpi uroczyste poświęcenie 70 krzyży upamiętniających 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej, następnie prezydent odwiedzi cmentarz ofiar rzezi w Kisielinie.
Przeciwko wizycie Komorowskiego, w związku z rocznicą zbrodni wołyńskiej, wypowiadali się niedawno przedstawiciele opozycyjnej, nacjonalistycznej partii Swoboda, którzy uważają, że przyjazd prezydenta może doprowadzić do zaostrzenia stosunków z Ukrainą. Reprezentanci innych ugrupowań opozycyjnych podkreślali, że wizyta ta jest jak najbardziej pożądana zarówno ze względu na przeszłość, jak i przyszłość relacji ukraińsko-polskich.
Uroczystość wiąże się z lipcową 70. rocznicą kulminacji zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Zbrodnia oddziałów UPA wspieranych przez miejscową ludność ukraińską z lat 1943-1945 pochłonęła ok. 100 tys. polskich ofiar: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci.