Abp Gocłowski: ks. Jankowski to człowiek chory
Jest mi żal księdza Henryka Jankowskiego, po prostu żal i nie pozwalam na to, by kontynuować tą dramatyczną farsę, którą podjęli dziennikarze - powiedział metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski, odnosząc się do zapowiedzi otworzenia przez Instytut imienia prałata sieci klubokawiarni i wprowadzenia na rynek kosmetyków opatrzonych podobizną prałata. Arcybiskup wyjaśnił, że żal mu Jankowskiego, bo "to jest człowiek chory i ma pewne ambicje, które go popychają do takich rzeczy".
04.07.2007 | aktual.: 05.07.2007 16:08
Mi jest go żal, bo on wiele dobrego zrobił dla Kościoła i dla "Solidarności", a teraz wykorzystujecie go po prostu jako dziennikarze - powiedział Gocłowski.
Biskup jako przełożony prałata nie chciał oceniać, ani komentować pomysłów księdza.
Jestem zwierzchnikiem, ale ksiądz Jankowski jest ks. Jankowskim. Kiedy trzeba było podejmować decyzje, to się podejmowało. W tej chwili myślę, że dziennikarze po prostu pastwią się nad biednym człowiekiem - podkreślał.
Mi jest po prostu żal księdza Henryka, bo to jest człowiek chory i ma pewne ambicje, które go popychają do takich rzeczy. Oglądając go wczoraj w telewizji po prostu było mi go żal, a przy tym on dodatkowo swoje wypowiedzi publikuje, ale ja nie będę go komentował - dodawał Gocłowski.
We wtorek w TVN24 prałat Jankowski opowiadał o swoich planach otworzenia w 16 miastach sieci klubokawiarni. Mówił, że dzięki zyskom z tej działalności chciałby wspomóc biednych, przede wszystkim domy dziecka, nieść pomoc dla swoich podopiecznych. Duchowny potwierdził doniesienia "Dziennika", który napisał, że w sieci klubokawiarni będzie można napić się wina z butelek z wizerunkiem księdza prałata i być obsłużonym przez piękne kelnerki legitymujące się zaświadczeniem od swojego proboszcza.
Duchowny potwierdził te doniesienia. Zapowiedział, że oprócz konsumpcji alkoholu w klubokawiarniach, które chce otworzyć, będzie można poczytać prasę i książki; będą tam też sprzedawane kosmetyki. Klientów będą obsługiwały kelnerki w strojach związanych z regionem, w którym znajduje się dany lokal. Duchowny zastrzega, że chcące pracować w kawiarniach kobiety muszą być ładne.
Metropolita gdański w związku ze sprawą wydał oświadczenie zatytułowane: "Arcybiskup gdański w obronie godności kapłana i Kościoła".
Abp stwierdził w nim, że ks. Jankowski jest człowiekiem jak każdy o określonym profilu psychicznym. Zaznaczył, że nie jest on legendarnym kapelanem "Solidarności", "bo nikt mu takiej nominacji nie dał, a tak często piszą media nieświadomie czy świadomie, ale sensacyjnie".
"Jest on człowiekiem, który walnie zasłużył się dla 'Solidarności', działając zgodnie ze specyfiką swojej osobowości człowieka, który ma różne inicjatywy. Nikt nie zabierze mu zasług w wielkim dziele np. odbudowy wspaniałego kościoła św. Brygidy" - dodał.
Abp podkreślił, że prałat reagował na różne sytuacje społeczne i polityczne, angażując autorytet Kościoła nie zawsze zgodnie z wolą przełożonych.
"Wypowiedzi jego w świątyni, zwłaszcza poprzez stosowaną symbolikę formułowały dla Kościoła trudności, a niekiedy obrażały określone środowiska polityczny, czy ogólnoludzkie. To przyczyniło się do tego, że przestał być proboszczem, co łączyło się z jego stosunkiem do młodych ludzi specyficznie zachowujących się na plebani, która nie jest domem prywatnym, a kapłan ani proboszcz nie jest osobą prywatną, ale w jakimś sensie reprezentuje Kościół" - zaznaczył.
Według oceny metropolity sposób podejścia przez media do osoby ks. Jankowskiego w ostatnim czasie jest wykorzystywaniem jego specyficznej osobowości, która "przejawiała się w dziwnych inicjatywach (woda, wino, kawiarenki, etc.)".
"Jest wykorzystywaniem tych specyficznych słabości ludzkich, a także przerzucaniem tych słabości na obraz Kościoła. Taka akcja rzuca cień na Kościół. Ludzie utożsamiają słabości określonego człowieka z wizją Kościoła, a więc dotykają nas wszystkich, którzy jako katolicy ten Kościół stanowimy. To niestety jest komercyjnym, by tylko do tego się ograniczyć, podejściem do człowieka nawet, gdy kapłan szuka takich kontaktów medialnych" - zaznaczył.
Według metropolity nie jest to sprawa czysto prywatna, bo ks. Jankowski jest kapłanem, któremu np. nie można uprawiać handlu, o czym on wie, bo otrzymał na ten temat pismo od swego przełożonego.
"Trzeba po prostu uszanować zasłużonego w pierwszym etapie walki z komunizmem człowieka, którego słabości wykorzystują również dziwni działacze mający własne określone, ideowe, czy ekonomiczne cele - oświadczył abp Gocłowski.