Aborcja w domu?
Brytyjskie kliniki aborcyjne planują
umożliwienie kobietom przerywanie ciąży we własnym domu -
poinformował w niedzielę dziennik "The Sunday Times".
Brytyjskie Centrum Doradztwa Kobietom w Ciąży (British Pregnancy Advisory Service - BPAS), które przeprowadza około jednej czwartej aborcji w Wielkiej Brytanii, proponuje, by kobiety mogły przyjmować leki wywołujące poronienie w domu, bez nadzoru medycznego, już od przyszłego miesiąca.
Plany te zaalarmowały brytyjskie organizacje obrońców życia, które stoją na stanowisku, że to ułatwi aborcje i sprawi, że przerwanie życia nienarodzonego dziecka stanie się jeszcze bardziej normalnym wydarzeniem.
Samodzielne aborcje są już dostępne we Francji i Stanach Zjednoczonych i - jak podaje BPAS - są tam popularne i uważane za bezpieczne. W Wielkiej Brytanii dostępne są pigułki wywołujące poronienie, które stosuje się do dziewiątego tygodnia ciąży, ale muszą być obecnie podane w szpitalu. Dwie partie medykamentów są podawane kobiecie w odstępie dwóch dni.
BPAS planuje, że w myśl nowych uregulowań pierwsza pigułka byłaby podawana w klinice, a drugą kobiety mogłyby same zażyć w domu. Zdaniem przedstawicieli BPAS, dzięki temu najbardziej traumatyczna część zabiegu odbywałaby się w znajomym i przyjaznym otoczeniu. Pozostałości płodu mogą być spuszczone w toalecie lub przekazane klinice w celu spalenia - wyjaśnia dziennik.
To dałoby kobietom większą kontrolę nad aborcją. Mogłyby skorzystać z własnej łazienki; cała procedura stałaby się bardziej normalna - powiedziała dyrektor BPAS Ann Furedi.
BPAS jest organizacją typu non-profit, która doradza i służy pomocą w sprawach zapobiegania i przerywania ciąży. Przeprowadza 48 tys. aborcji rocznie, z czego ok. 35 tys. dla pacjentek systemu publicznej opieki zdrowotnej. Spośród 181,6 tys. aborcji w Wielkiej Brytanii, za pomocą pigułek przeprowadzanych jest 25 tys.
Brytyjski rząd rozważa obecnie te propozycje. Jim Dobbin, deputowany Partii Pracy i szef parlamentarnej grupy zrzeszającej przeciwników aborcji ze wszystkich partii, powiedział: Odpowiedzią rządu powinno być poszukiwanie sposobów zmniejszenia liczby aborcji, a nie liberalizowanie prawa w tym zakresie na życzenie BPAS.