ŚwiatAbchaska telewizja "aresztowana" przez premiera

Abchaska telewizja "aresztowana" przez premiera

Jedyna w Abchazji stacja telewizyjna przerwała nadawanie na polecenie premiera Nodara Chaszby, który rozstawił wokół jej gmachu jednostki MSW i zażądał zawieszenia emisji, dopóki nie zostaną przywrócone "prawo i porządek".

01.11.2004 | aktual.: 01.11.2004 19:56

Władze separatystycznej Abchazji oskarżyły telewizję o sprzyjanie opozycyjnemu kandydatowi Siergiejowi Bagapszowi, który w wyborach prezydenckich 3 października pokonał promowanego przez Moskwę byłego premiera Raula Chadżimbę, w przeszłości oficera KGB.

Zwolennicy Chadżimby nie uznali porażki, nawet gdy zwycięstwo Bagapsza potwierdził w czwartek Sąd Najwyższy, który w kilka godzin później niespodziewanie anulował swą decyzję. Jeden z sędziów powiedział później agencji Interfax, że sąd uczynił to pod naciskiem tłumu sympatyków byłego premiera, który groził linczem.

W piątek odchodzący prezydent Władisław Ardzinba, popierający Chadżimbę, nakazał Centralnej Komisji Wyborczej rozpisanie ponownych wyborów prezydenckich.

Bagapsz nie uznał tej decyzji, twierdząc, że jest ona nielegalna. Szef jego kampanii wyborczej Sokrat Dzindżolia oświadczył, że nadal obowiązuje pierwsze orzeczenie Sądu Najwyższego i Bagapsz szykuje się do inauguracji.

Żadnych ponownych wyborów nie będzie. Inauguracja odbędzie się jak należy 7 lub 8 grudnia - powiedział Bagapsz gruzińskiej gazecie "24 saati".

Decyzję w tym duchu chcieli też podjąć deputowani abchaskiego parlamentu. Zamierzali anulować polecenie Ardzinby o powtórce wyborów i przegłosować wotum nieufności wobec niego. Do gmachu parlamentu nie wpuścili ich zwolennicy Chadżimby, którzy blokują tez wejście do znajdujących się w tym samym budynku siedzib rządu i administracji prezydenta.

W poniedziałek Chadżimba i Bagapsz pojechali do Moskwy, gdzie - według nieoficjalnych źródeł - mogą przeprowadzić rozmowy w sprawie ustabilizowania sytuacji.

Wybory w Abchazji, które miały przynieść łatwe zwycięstwo Chadżimbie, doprowadziły do poważnego kryzysu istniejącego od 11 lat quasi-państwa.

Ta czarnomorska republika formalnie wchodzi w skład Gruzji, jednak faktycznie od wojny z lat 1992-1993 znajduje się w rosyjskiej orbicie wpływów. Abchazowie mają w większości rosyjskie obywatelstwo, choć ich kraj uważa się za suwerenne państwo.

Gruzja nie uznała październikowych wyborów, jednak wyraziła gotowość prowadzenia z nowo wybranym przywódcą negocjacji. Tbilisi chce, by rozmowy dotyczyły sposobów zjednoczenia kraju; Abchazja odmawia podjęcia tego tematu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)