"A pan Giertych i tak wybranego kandydata nie zaakceptuje"
Beata Florek, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 203 w Łodzi, wygrała konkurs na stanowisko kuratora oświaty w Łodzi. Wybór odbył się w atmosferze skandalu. Uczestnicząca w obradach komisji przedstawicielka resortu edukacji najpierw zażądała przerwania obrad, a kiedy postulat został odrzucony, stwierdziła, że jej szef Roman Giertych i tak nie zaakceptuje wybranego kandydata - opisuje "Dziennik Łódzki".
23.06.2006 | aktual.: 23.06.2006 06:33
Komisja miała przesłuchać 13 osób. Jednak reprezentująca ministerstwo Elżbieta Kiełbasińska oświadczyła, że pisemne prezentacje Doroty Szafran (obecnej wicedyrektorki wydziału edukacji łódzkiego magistratu) i Leszka Surosza (byłego kuratora oświaty) są tak podobne, iż zachodzi podejrzenie plagiatu. W związku z tym, jej zdaniem, należało unieważnić posiedzenie komisji.
To był tylko pretekst do przerwania obrad. Koncepcje kandydatów nie są pracami naukowymi, żeby rozpatrywać je pod kątem plagiatu - uważa Piotr Bara, szef jednego z nauczycielskich związków zawodowych, zasiadający w komisji.
W kuluarach mówiono, że prawdziwym powodem zerwania wyborów miał być brak porozumienia między koalicjantami z PiS i LPR co do odpowiedniego kandydata na stanowisko kuratora.
Po chwili konsternacji, wywołanej wnioskiem Kiełbasińskiej, zarządzono głosowanie. Dziewięciu członków komisji było za jego odrzuceniem. Tylko dwie - autorka oraz Ewa Konikowska-Kruk, koleżanka z ministerstwa - głosowały za przerwaniem obrad. Komisja postanowiła kontynuować posiedzenie.
Wtedy urzędniczka z ministerstwa chwyciła za telefon i po krótkiej konsultacji oświadczyła, że minister Roman Giertych i tak nie zgodzi się na powołanie wybranego przez nas kuratora - mówi członek komisji Janusz Berger.
Członkowie komisji twierdzili nieoficjalnie, że urzędniczka rozmawiała z ministrem Giertychem. Kiełbasińska nie chciała z gazetą rozmawiać na ten temat. Ireneusz Rymanowski, szef komisji, próbował łagodzić sytuację. Pani Kiełbasińska wycofywała się z tej wypowiedzi. A rozmawiała nie z Giertychem, tylko ministerialnym prawnikiem - powiedział.
Okolicznościami wyboru łódzkiego kuratora oświaty jest zbulwersowana posłanka PiS Maria Nowak, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Połączenia telefoniczne z obrad komisji konkursowej są niedopuszczalne. Zwracałam już na to uwagę w Ministerstwie Edukacji. Zachowanie przedstawicielki resortu może stanowić podstawę do unieważnienia rozstrzygnięcia konkursu. Przewodniczący komisji powinien złożyć skargę na jej zachowanie - mówi Maria Nowak. Nic mi nie wiadomo o tym, by PiS i LPR umawiały się co do wyboru kuratorów oświaty - dodaje.
A co na to ministerstwo edukacji? Kaja Małecka, rzeczniczka resortu, mimo wcześniejszych obietnic, nie skomentowała sprawy. Kuratora oświaty nie było w Łodzi od 24 lutego. (PAP)