A. Kern: atak na moją osobę był zaplanowany
Wiedziałem od dawna, że to, co dzieje się
wokół mojej osoby, nie jest przypadkiem, tylko zaplanowaną akcją.
Przez wiele lat szukałem odpowiedzi na pytanie, kto tym wszystkim
kierował. Może kiedyś się dowiem. Teraz tylko wiem na pewno, że
brały w tym udział SLD i ówczesna Unia Demokratyczna - powiedział
"Naszemu Dziennikowi" Andrzej Kern, wicemarszałek Sejmu I kadencji
(1991-1993).
W obszernym wywiadzie udzielonym gazecie, polityk opowiada o swej działalności opozycyjnej i wydarzeniach towarzyszących głośnej przed laty sprawie zniknięcia, a następnie zamążpójścia jego szesnastoletniej córki Moniki. Kernowi zarzucano wówczas nadużywanie stanowiska do załatwienia prywatnej sprawy. Kilka dni temu minister Zbigniew Wassermann potwierdził, że usunięcie Kerna ze sceny politycznej, to nie przypadek. Mają tego dowodzić także niektóre dokumenty z "szafy Lesiaka", które być może niebawem zostaną odtajnione.
Zapytany przez "Nasz Dziennik" czego - oprócz kultury - brakuje polskim parlamentarzystom, Kern odpowiada: Największym brakiem jest nieprofesjonalizm. To już przecież 16 lat wolnej Polski, kiedy nie trzeba uczyć się z podręczników przemycanych z zagranicy albo czytanych na wykładach pod ławką. Świat jest otwarty, studia są dostępne. Niestety, jakaś taka zaściankowość wielu posłów wskazuje na to, że nie są oni przygotowani do swojej pracy. (PAP)