68 proc. Polaków: czasami dziecku trzeba dać klapsa
Większość Polaków (68 proc.) uważa, że są takie sytuacje, kiedy dziecku trzeba dać klapsa, choć aż 78 proc. ma świadomość, iż bicie dzieci jest niezgodne z prawem - wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie rzecznika praw dziecka przez TNS OBOP.
19.11.2012 | aktual.: 21.11.2012 11:04
Podobne badania Rzecznik praw Dziecka zlecił przed rokiem. Porównując je z badaniami z poprzednich lat można było ostrożnie wnioskować o wystąpieniu korzystnej zmiany - poziom społecznej akceptacji dla bicia dzieci obniżył się o 9 pkt proc.; jednak pomiędzy badaniami z 2011 i 2012 r. zaobserwowano jedynie jednoprocentową różnicę.
Tegoroczne badania pokazały, że 68 proc. Polaków uważa, że są takie sytuacje, kiedy dziecku trzeba dać klapsa, a 38 proc. zgadza się ze stwierdzeniem że tzw. lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Jedna czwarta respondentów (24 proc.) uważa bicie dzieci jako skuteczną metodę wychowawczą, dezaprobatę dla kar cielesnych wyraziło 71 proc. badanych.
Sondaż pokazał, że zdecydowana większość Polaków (78 proc.) ma świadomość tego, iż bicie dzieci jest niezgodne z prawem. Poparcie społeczeństwa dla wprowadzonego przepisu zabraniającego bicia dzieci nie zwiększa się: pozytywnie oceniło go 48 proc. badanych, zaś negatywnie - 42 proc. W porównaniu do zeszłorocznych badań zauważyć można niewielki wzrost ocen negatywnych (36 proc. w 2011 r.).
Wciąż na wysokim poziomie utrzymuje się niechęć do ingerowania w sprawy rodziny - jedna trzecia badanych (33 proc.) uznała, że to, jak rodzice postępują z dzieckiem jest ich prywatną sprawą. Jednak prawie dwukrotnie więcej Polaków (60 proc.) wyraziło przeciwną opinię.
- Musimy połączyć siły, abyśmy nie byli epatowani informacjami o kolejnych dramatach dzieci, byśmy mogli podjąć działania wcześniej i zapobiegać tragediom. Ale aby tak było, musimy mieć informacje. Badanie pokazało, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na informowanie o tym, co dzieje się u sąsiadów, boimy się wtrącania, uwikłania w procedury. Ale pamiętajmy, że gdzieś tam za ścianą może być młody, samotny i bezbronny człowiek, pozostawiony sam sobie i bezradny bez naszej pomocy - mówił Marek Michalak.
Podczas konferencji RPD zainaugurował kampanię "Nie ma dzieci, są ludzie", która - nawiązując do słów Janusza Korczaka, patrona mijającego roku - ma przypomnieć dorosłym, że dzieci są ludźmi i mają niezbywalne prawo do szacunku i godnego traktowania.
Zdaniem Michalaka złe traktowanie dzieci, stosowanie wobec nich przemocy jest w dużej mierze wynikiem tego, że nie traktujemy ich podmiotowo, zapominamy, że dzieci są ludźmi i mają prawa, które należy respektować.
- Mamy zakaz bicia dzieci, ale pamiętajmy o tym, że na końcu każdego przepisu stoi człowiek. Jeśli jeden nie będzie chciał go respektować, a drugi - widząc to - nie będzie reagować, to nic się nie zmieni. Jeśli chcemy przerwać spiralę przemocy, musimy zacząć od siebie - podkreślił RPD.
Dodał, że - jak pokazują doświadczenia krajów, które wcześniej wprowadziły zakaz bicia dzieci - zmiana postaw społecznych zajmuje wiele lat (np. w Szwecji, która wprowadziła zakaz w 1979 r., dopiero w 1994 r. dezaprobata dla tego typu zachowań osiągnęła poziom 89 proc.); niezbędne są do tego systematyczne działania edukacyjne.
Kampania "Nie ma dzieci, są ludzie", która jest podsumowaniem działań organizowanych w Roku Janusza Korczaka, trwać będzie od 20 listopada do końca roku. W mediach emitowane będą spoty promujące akcję, w całej Polsce zawisły także plakaty, autorstwa Piotra Zielińskiego, jednego z 20 finalistów konkursu ogłoszonego przez Biuro RPD.
Michalak zapowiedział także międzynarodowy Kongres Praw Dziecka, który odbywać się będzie od 4 do 6 grudnia w Warszawie. Ma zostać na nim podpisana tzw. Deklaracja Warszawska przypominająca o spuściźnie Janusza Korczaka.
- Polska nazywana jest ojczyzną praw dziecka. Najwyższy czas, żeby polskie dzieci to odczuły - zaznaczył Michalak.
Badanie zrealizowane zostało przez TNS OBOP w dniach 4-12 sierpnia, na próbie 1005 Polaków.