600 katastrof lotniczych, 20 mln ofiar - to nieznana historia
Działania w czasie II wojny światowej w Chinach są mało znane, choć stoczono tam bitwy równie krwawe jak te na froncie wschodnim. Podczas walk zginęły dwa miliony chińskich żołnierzy i do dziewięciu razy tyle cywilów. Powietrzną trasę zaopatrzenia dla wojsk Kuomintangu nad górami nazwano nawet aluminiowym szlakiem - tak często dochodziło do katastrof samolotów. "Polska Zbrojna" przypomina historię wojny w Azji.
04.01.2012 | aktual.: 12.01.2012 08:43
W momencie rozpoczęcia wojny z aliantami Japonia okupowała Mandżurię oraz północny wschód i wybrzeża Chin. Pod jej kontrolą były najważniejsze miasta tego kraju, między innymi Pekin, Nankin, Szanghaj i Hangzhou. Tymczasową stolicą państwa został Chongqing.
W grudniu 1941 roku japońska armia jednocześnie zaatakowała azjatyckie posiadłości USA i Wielkiej Brytanii, a w Chinach miasto Changsha w prowincji Hunan. Celem operacji było opanowanie linii łączącej Kanton z Hangzhou oraz zapobieżenie potencjalnemu wsparciu, jakiego wojska chińskiego generalissimusa Czang Kaj-szeka mogły udzielić brytyjskiemu garnizonowi w Hongkongu.
Japończycy uderzyli 24 grudnia 1941 roku. Hongkong skapitulował następnego dnia, więc bitwa o Changshę przerodziła się w operację wymierzoną wyłącznie w siły Kuomintangu. W kierunku miasta ruszyły trzy japońskie dywizje piechoty, ale silny chiński opór spowolnił ich marsz.
Bezpośredni atak na miasto rozpoczął się 31 grudnia od południowego wschodu. Po zaciętych walkach japońskie wojska przełamały pierwszą linię obrony, ale niebawem utknęły na drugiej. W Nowy Rok Chińczycy przeprowadzili kontratak. Co gorsza, japońską linię zaopatrzenia zaczęły atakować oddziały chińskie, które w pierwszej fazie zostały odrzucone i skryły się w górach oraz miejscowi partyzanci. Na początku stycznia 1942 roku sytuacja japońskich dywizji walczących o Changshę stała się tak zła, że ich dowódcy musieli poprosić o pomoc brygadę stacjonującą w You Jiang. Ta próbowała przyjść swoim z odsieczą, ale bez skutku. Zdecydowano zatem o odwrocie. Zdziesiątkowane dywizje dotarły w połowie stycznia do rzeki Siqin Jiang.
Trzytygodniowa bitwa o Changshę była jedynym w tym okresie sukcesem sił koalicji antyjapońskiej na Dalekim Wschodzie. Niebawem jednak doszło do wydarzeń, w których wyniku sytuacja Chin się pogorszyła.
W tym samym czasie co na Changshę Japończycy uderzyli na brytyjską Birmę. Powód był oczywisty: przez to terytorium przebiegał ostatni lądowy szlak łączący tereny kontrolowane przez Kuomintang ze światem zewnętrznym. Dlatego Czang Kaj-szek postanowił wesprzeć brytyjską obronę Birmy. Dowództwo nad wojskami chińskimi objął Amerykanin, generał porucznik Joseph Warren Stilwell.
Kilkumiesięczne walki zakończyły się porażką koalicjantów, a nieliczni pozostali obrońcy wycofali się do Indii. Do przegranej przyczynił się chiński generalissimus, który ociągał się z wysłaniem do Birmy obiecanych wojsk. Stilwell po dotarciu do Indii nie krył, jak ocenia kampanię birmańską. Na konferencji prasowej 25 maja 1942 roku w Delhi stwierdził, że była to upokarzająca klęska.
Sześćset katastrof
Lądowe połączenie Chin z Indiami zostało więc przerwane. Stilwell chciał je jak najszybciej przywrócić, ale okazało się, że Czang Kaj-szek i Brytyjczycy nie kwapią się z ponownym wysłaniem wojsk do birmańskiej dżungli. Do początku 1945 roku zaopatrzenie dla wojsk Kuomintangu dostarczane więc było drogą powietrzną, nad górami wznoszącymi się 4,5 tysiąca metrów nad poziomem morza. Ogromna liczba katastrof (sześćset!) sprawiła, że trasa do Chin zyskała mroczne miano aluminiowego szlaku. W tej operacji wykorzystywano największe amerykańskie transportowce C-46 i C-47 oraz przerobione bombowce.
W maju 1942 roku Japończycy rozpoczęli kampanię w prowincjach Zhenjiang i Jiangzi w południowo-wschodnich Chinach. Asumptem do podjęcia działań był kwietniowy rajd na Japonię amerykańskich bombowców B-25, które wystartowały z lotniskowca. Po wykonaniu bombardowań samoloty te poleciały do Chin. Japończycy postanowili zapobiec ulokowaniu tam baz lotniczych USA, z których bombowce mogły atakować ich rodzimy archipelag. Przy okazji mścili się na miejscowej ludności za pomoc udzielaną amerykańskim lotnikom. Użyli w czasie tej kampanii broni biologicznej. W pacyfikowanych prowincjach zginęło ćwierć miliona cywilów.
Czytaj również: Makabryczne eksperymenty medyczne na żywych ludziach.
Japończycy nie zamierzali dawać chwili oddechu wojskom chińskim i planowali uderzenie na prowincję Syczuan. Celem było opanowanie Chongqingu. Niepomyślny dla Japonii rozwój sytuacji na innych frontach spowodował, że operację zawieszono.
Między 12 maja a 3 czerwca 1943 roku stoczono bitwę o zachodni Hubei. Oddziały chińskie straciły dwa razy więcej żołnierzy niż przeciwnicy, ale odniosły strategiczne zwycięstwo. Na początku września Chińczycy wznowili działania wojskowe na północy Birmy i zachodzie Junnanu, aby wspólnie z aliantami odblokować wspomnianą "drogę birmańską". Walki trwały tam do pierwszych miesięcy 1945 roku. Obrona Changde
Na początku listopada 1943 roku rozpoczęła się bitwa w rejonie miasta Changde w prowincji Hunan. Dowódca 11 Armii generał Isama Yokoyama rzucił do ataku sześć dywizji, w sumie 60 tysięcy żołnierzy. Japończycy atakowali miasto od wschodu i północy. Chińczycy mieli w regionie 14 armii. O tym, jak zacięte były starcia, świadczy przykład chińskiej 57 Dywizji, która broniła Changde. Po kilkunastu dniach walk z ośmiu tysięcy jej żołnierzy z miasta wycofało się zaledwie trzystu.
Obrońcy Changde dali swoim wojskom czas na koncentrację sił potrzebnych do kontrataku. Japończycy, mimo użycia broni biologicznej i chemicznej, zostali zmuszeni do odwrotu na pozycje wyjściowe. Według strony chińskiej stracili ponad 40 tysięcy żołnierzy. W mediach pojawiły się, co wówczas było niezwykłą rzadkością, zdjęcia japońskich jeńców. Nie ma danych o stratach wojsk Kuomintangu. Polski pilot Witold Urbanowicz, który walczył w amerykańskiej jednostce lotniczej i był w Changde tuż po bitwie, szacował, że zginęło blisko 300 tysięcy mieszkańców miasta.
Operacja numer jeden
W 1944 roku Japończycy byli w odwrocie na Pacyfiku, ale na frontach w Azji ciągle pozostawali groźni. W Chinach przygotowali wielką ofensywę, znaną jako operacja "Ichi Go" (numer jeden). Jej głównymi celami było otwarcie połączenia lądowego z Indochinami Francuskimi i opanowanie lotnisk w południowo-wschodnich Chinach, z których startowały samoloty 14 Armii Lotniczej dowodzonej przez generała Claire’a Lee Chennaulta. Generał Stilwell od początku był przeciwny prowadzeniu nalotów na Japonię z chińskich baz. Słusznie obawiał się, że działania te wywołają gwałtowną reakcję wroga. Do udziału w operacji przewidzianych zostało 15 japońskich dywizji, kilka brygad i setki tysięcy żołnierzy, którzy wspierani byli przez kilkaset czołgów i półtora tysiąca dział.
Pierwsze uderzenie rozpoczęło się 17 kwietnia w środkowym Henanie. Japońska 12 Armia, w której szpicy szła 3 Dywizja Pancerna, w końcu miesiąca sforsowała Żółtą Rzekę i pobiła wojska chińskie koło Hsuchang. Zrobiła zwrot, ruszyła na strategiczne miasto Luoyang i zaczęła je oblegać. Japońskie oddziały pancerne rozpoczęły szturm 13 maja. Walki trwały około dwóch tygodni i zakończyły się chińską porażką. Japończycy wygrali, choć przeciwnicy mieli ponad dwa razy więcej żołnierzy. Zdobyli też miasto Zhengzhou.
W maju ruszyła japońska ofensywa w Henanie. Po raz czwarty uderzenie skierowane było na miasto Changsha, ważne ze względu na przebiegające przez nie linie kolejowe: jedną łączącą prowincje Hunan, Kuejczou i Kuangsi i drugą z Kantonu do Wuhanu. I to japońskie armie rozmieszczone w rejonie tych ostatnich miast dostały rozkaz ataku na Changshę. 11 Armia, nacierająca z Wuhanu, miała pięć dywizji, ale na czas operacji dostała jeszcze cztery, a także trzy samodzielne brygady. Zgrupowanie to rozpoczęło ofensywę 27 maja. Tym razem Japończycy wyciągnęli wnioski z poprzednich nieudanych ataków na miasto. Zabezpieczyli swe flanki i tyły, przez co uniemożliwili Chińczykom kontratak. Miasto padło 18 czerwca 1944 roku.
Po zajęciu Changshy wojska japońskie uderzyły na początku lipca na Hengyang. Obrona miasta była zaciekła, a chińscy żołnierze dobrze przygotowali umocnione pozycje. Wysyłanym do nich posiłkom nie udało się jednak przedrzeć przez japoński pierścień oblężenia. Będący w tym rejonie korespondent "The Times" Teodor White stwierdził, że owa kontrofensywa była mistyfikacją. Jednocześnie wielkie wrażenie zrobiło na nim poświęcenie, z jakim walczyli żołnierze.
W tej sytuacji generał Fang Xianjue, dowódca 10 Armii, która stopniała z 17 do 3 tysięcy żołnierzy (większość została ranna), poddał miasto 8 sierpnia. Generałowi i części jego podkomendnych udało się przedostać przez linię frontu na stronę chińską. W 47-dniowej bitwie Japończycy stracili około 30 tysięcy żołnierzy. Ich 68 i 116 Dywizja Piechoty utraciły zdolności bojowe i wysłano je do służby garnizonowej.
Ostatnią fazą operacji "Ichi Go" były walki w Kuangsi, które rozpoczęły się w połowie sierpnia. We wrześniu pod okupacją znalazła się miejscowość Lingling. 10 listopada Japończycy opanowali miasto Guilin, gdzie była duża baza amerykańskiej 14 Armii Lotniczej. Japońskie oddziały zajęły też jej lotnisko Lixian, gdzie uziemiły znajdujące się tam samoloty. Nastąpił szybki odwrót sił chińskich, a pod okupacją znalazło się dwie trzecie prowincji.
Japończycy zagrozili też Kunmingowi, będącemu strategiczną bazą logistyczną, bez której Chińczycy nie mogliby dalej stawiać oporu. Japończycy przełamali panujący od dawna pat na froncie i zrealizowali cel operacji "Ichi Go" - doprowadzili do lądowego połączenia z terytoriami okupowanymi w południowo-wschodniej Azji. Oznaczało to rozciągnięcie linii frontu i szlaków zaopatrzenia, ale też zwiększenie obszaru, który trzeba było kontrolować i zwalczać na nim partyzantkę. A Japonii zawsze brakowało żołnierzy, aby móc okupować zdobyte chińskie terytoria, dlatego dowódcy skupiali się na kontrolowaniu miast i zapewnieniu bezpieczeństwa na szlakach komunikacyjnych, głównie na liniach kolejowych. Wyeliminowanie amerykańskich bombowców okazało się pozornym sukcesem. Gdy japońskie wojska atakowały w Chinach, Jankesi zdobyli Saipan i inne Wyspy Mariańskie. Niebawem z tamtejszych lotnisk zaczęły startować samoloty z zadaniem bombardowania Japonii. Tym samym spadło znaczenie zdobytych przez Japończyków baz na terenie Chin.
Kłótnia sojuszników
Doszło do kłótni w dowództwie alianckim o to, kto przyczynił się do klęski. Chennault zarzucił Stilwellowi, że większość dostaw dla Kuomintangu zużyto na działania w Birmie. Ostatecznie będący w coraz gorszych stosunkach z Czang Kaj-szekiem Stilwell został odwołany jeszcze w październiku 1944 roku.
Podobnie jak podczas kampanii birmańskiej, tu również swój udział w klęsce miał generalissimus. Odrzucił on ofertę Chennaulta, który zaproponował przekazanie próbującym powstrzymać japońską ofensywę chińskim wojskom części zapasów swej armii lotniczej. Na dodatek Amerykanie odkryli magazyny z ogromną ilością amunicji. Czang Kaj-szek nie wysłał też na pomoc walczącym najlepszych jednostek. Chiński lider pozostał bierny, bo nie miał zaufania do własnych dowódców.
Wiosną 1945 roku, gdy amerykańscy marines niszczyli ostatnie japońskie punkty oporu na wyspie Iwo Jima, a Brytyjczycy zdobyli Meiktilę i Mandalaj w Birmie, sytuacja ich chińskiego sojusznika pozostawała trudna. 21 marca armia japońska zaczęła działania zaczepne na zachodzie Henanu i północy Hubei. Kilkutygodniowe walki zakończyły się w pierwszej dekadzie maja. Japończycy odnieśli sukces, gdyż opanowali tamtejsze lotniska i pozbawili chińskie wojska w tym rejonie wsparcia z powietrza. Natarcia wyczerpały jednak siły agresorów, którym coraz mocniej zaczęły doskwierać braki w zaopatrzeniu, zwłaszcza w paliwo. Pomimo tych problemów Japończycy podejmowali nowe ataki. Tym razem w Hunanie. Ich działania miały na celu, tak jak w kilku wcześniejszych operacjach, zajęcie lotnisk, zapewnienie bezpieczeństwa na ważnych szlakach kolejowych oraz zapobieżenie oczekiwanej ofensywie wojsk chińskich.
Droga wolna
Tymczasem sytuacja Chińczyków się poprawiła. 4 lutego 1945 roku otwarto lądowe połączenie z birmańskiego Ledo do Kunmingu. Dzięki temu wojska Kuomintangu zaczęły otrzymywać 50 tysięcy ton benzyny miesięcznie. Tą drogą dostarczono też amerykański ekwipunek, którego wystarczyło dla 35 dywizji.
Podczas walk o Hunan chińscy piechurzy mogli liczyć na wsparcie 400 samolotów amerykańskiej 14 Armii Lotniczej. Dominacja w powietrzu i sprzyjające obrońcom warunki terenowe (góry) spowodowały, że natarcie japońskie, które rozpoczęło się na początku kwietnia 1945 roku, załamało się. W następnym miesiącu japońskie wojska rozpoczęły odwrót. Zrzucone przez Amerykanów bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki oraz sowiecki atak na Mandżurię złamały ostatecznie ducha oporu Japonii, która skapitulowała. Jej wojska w Chinach poddały się 15 sierpnia 1945 roku, a cztery dni później złożyła broń armia kwantuńska w Mandżurii.
W wojnie Chiny poniosły gigantyczne straty w ludziach, które do dziś są tylko szacunkowe. W walce mogło zginąć około dwóch milionów żołnierzy. Ofiary wśród ludności cywilnej oceniane są na 11,5–18 milionów ludzi. Szacowane przez Chińczyków straty japońskie wyniosły natomiast około 1,8 miliona zabitych. Zdaniem autorów zagranicznych publikacji historycznych były one około czterech razy mniejsze.
Tadeusz Wróbel, "Polska Zbrojna"
Kolaboranci Po stronie japońskiej walczyło kilkaset tysięcy Chińczyków. Pierwsze lokalne formacje zbrojne Japończycy zaczęli tworzyć po zajęciu Mandżurii i kontynuowali ten proces po wybuchu wojny z Chinami w 1937 roku. Po powstaniu marionetkowego rządu chińskiego w Nankinie w 1940 roku zreorganizowali te oddziały w regularną armię. Jej rozrost nastąpił po wybuchu wojny na Pacyfiku. Dowództwo armii japońskiej zaakceptowało przechodzenie do niej oddziałów Kuomintangu, które znalazły się w potrzasku między jej wojskami a komunistami. Pod koniec wojny siły kolaboranckie liczyły 800–900 tysięcy. Wraz z pogarszaniem się sytuacji na Pacyfiku Japończycy rozszerzali spektrum wykonywanych przez nie zadań. Sił tych używano do zwalczania komunistów i zapewnienia bezpieczeństwa na tyłach. Kolaboranci nie sprawdzali się na froncie, gdzie ich jednostki często przechodziły na stronę Kuomintangu. Nacjonaliści zwykle rozstrzeliwali wyższych stopniem dowódców, a jeńców niższych stopni wcielali w swe szeregi. Do tego
wielu oficerów sił kolaboracyjnych potajemnie współpracowało z wywiadem Czang Kaj-szeka.