Polska500 tys. zł odszkodowania chce molestowana tłumaczka

500 tys. zł odszkodowania chce molestowana tłumaczka

Pół miliona złotych odszkodowania i
zadośćuczynienia domaga się od częstochowskiego starostwa
powiatowego tłumaczka molestowana
w lutym 2003 r. przez ówczesnego wicestarostę podczas podróży do
Niemiec - poinformował sędzia Bogusław Zając z Sądu
Okręgowego w Częstochowie.

20.04.2007 | aktual.: 20.04.2007 19:42

Ewelina R. zeznała w zakończonym już procesie wicestarosty, że podczas podróży powrotnej do Polski, Stanisław K. po pijanemu m.in. obnażył się w jej obecności i wpychał ręce pod jej bluzkę - mimo jej zdecydowanych protestów. Wicestarosta miał też składać jej niedwuznaczne propozycje.

W wyroku, który zapadł w marcu ubiegłego roku i został podtrzymany przez sąd drugiej instancji, wicestarosta został uznany za winnego dokonania "innej czynności seksualnej" wobec osoby zależnej od siebie służbowo i został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz na karę grzywny w wysokości 2 tys. złotych.

Po uprawomocnieniu się tego wyroku, Ewelina R. pozwała starostwo powiatowe o odszkodowanie za poniesioną szkodę i zadośćuczynienie za krzywdy moralne. Motywuje go naruszeniem przez pracowników starostwa, którym podlegała, jej dóbr osobistych i godności, a także potwierdzonymi sądownie faktami molestowania i mobbingu.

Ewelina R. była tłumaczką podczas wyjazdu delegacji Starostwa Powiatowego w Częstochowie do zaprzyjaźnionego powiatu bodeńskiego w Niemczech w lutym 2003 roku. Według jej zeznań, w drodze do Polski, nietrzeźwy wicestarosta m.in. wkładał jej - mimo że zdecydowanie protestowała - ręce pod bluzkę, całował po szyi i chwytał za krocze.

Pod adresem tłumaczki - jak twierdziła - padały też intymne pytania i niedwuznaczne propozycje ze strony ówczesnego starosty Ireneusza S. i wicestarosty Stanisława K. Miała być też ośmieszana na oczach innych uczestników delegacji. Kiedy kobieta zgłosiła przestępstwo urzędników organom ścigania, straciła pracę w starostwie.

Zanim R. straciła pracę, nagrała ukrytym magnetofonem rozmowę ze starostą, która w ocenie sądu potwierdzała jej zeznania. Starosta mówił wtedy o "incydencie" oraz że K. "poszedł va banque" i "jeden spał, drugi rzygał, a trzeci się do pani dobierał". Postępowanie przeciwko Ireneuszowi S., prowadzone na wniosek tłumaczki, prokuratura umorzyła.

Stanisław K. utrzymywał w obu instancjach o swojej niewinności, prosząc sąd o uniewinnienie. Jego adwokat wskazywał, że choć zachowanie członków delegacji było moralnie naganne, nie wyczerpywało znamion przestępstwa. Prokuratura i adwokat pokrzywdzonej żądali dla K. kary 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)