500 rowerzystów protestowało na Ukrainie
Około 500 kijowskich rowerzystów protestowało przed gmachem Prokuratury Generalnej Ukrainy, domagając się
śledztwa w sprawie śmierci ich kolegi, który zginął pod kołami
samochodu.
09.09.2006 | aktual.: 09.09.2006 17:17
Do wypadku doszło w marcu ubiegłego roku na trasie z Kijowa do położonego nieopodal ukraińskiej stolicy Boryspola. Jadący na rowerze 29-letni Ihor Stryżakow został potrącony przez kierowcę samochodu chevrolet-niva, wskutek czego poniósł śmierć na miejscu.
Rodzina Stryżakowa, która zwróciła się wówczas do prokuratury z prośbą o wszczęcie wobec kierowcy chevroleta sprawy karnej, uzyskała odpowiedź odmowną.
W uzasadnieniu prokuratura rejonowa w Boryspolu napisała, że rowerzysta sam wjechał pod koła samochodu, dokonując gwałtownego skrętu. Wynajęty przez rodzinę Stryżakowa niezależny ekspert litewski stwierdził tymczasem, że winę za tragedię ponosi kierowca chevroleta.
Według eksperta jadący z nadmierną prędkością samochód uderzył w Stryżakowa z tyłu, a nie z boku, co miałoby miejsce, gdyby rowerzysta rzeczywiście gwałtownie skręcił.
Rowerzyści, którzy protestowali w sobotę przed Prokuraturą Generalną zebrali 480 podpisów pod apelem, wzywającym do ponownego śledztwa w tej sprawie.
Protestujący trzymali transparenty z napisami "Prokuratorze! Weź tę sprawę pod kontrolę", oraz "Domagamy się uczciwego śledztwa". Ich przedstawiciele spotkali się z pracownikami prokuratury i przekazali im swoje żądania.
Ukraińscy rowerzyści i poruszający się po drogach piesi są częstymi ofiarami nieszczęśliwych wypadków. Dochodzi do nich nierzadko z ich własnej winy - rowerzyści, zwłaszcza w małych miejscowościach, nie zawsze dbają o to, by być widocznym na drodze.
Inną przyczyną wielu tragedii jest brawura ukraińskich kierowców. Nie przestrzegają oni przepisów drogowych i często łamią zakazy, czemu sprzyjają niskie mandaty i przekupni funkcjonariusze milicji drogowej.
Jarosław Junko