50 euro kary za nieuczestniczenie w wyborach w Belgii
Siedem milionów Belgów wybiera swój parlament, ale choć wstępne wyniki głosowania będą znane już wieczorem, to najpewniej dopiero za kilka tygodni znany będzie skład przyszłej koalicji rządzącej, co zadecyduje o polityce Belgii przez najbliższe cztery lata. Pewna jest duża frekwencja, bo za nieuczestniczenie w wyborach można zapłacić karę, zazwyczaj w wysokości 25-50 euro.
10.06.2007 | aktual.: 10.06.2007 10:43
Lokale wyborcze otwarto o godzinie 8.00 i zamknięte zostaną o godzinie 13.00. Do 15.00 czynne będą lokale, do których głosy napływają drogą elektroniczną. Pierwsze wyniki mają być znane ok. godziny 17.00.
Belgia podzielona jest na regiony (Walonia, Flandria, Bruksela) i wspólnoty językowe (francusko- i niderlandzkojęzyczną). Walonowie i Flamandowie głosują tylko na "swoje" partie. Skomplikowana federalna struktura wymaga tworzenia szerokich koalicji i oznacza w praktyce, że wybory odbywają się w dwóch turach - najpierw wyborcy oddają głosy, a potem partie między sobą ustalają, kto tak naprawdę będzie rządził.
Politolodzy przewidują, że formowanie rządu potrwa tym razem co najmniej dwa miesiące. Powojenny rekord wynosi 148 dni.
Formowanie kończącego kadencję rządu premiera Guy Verhofstada w 2003 roku trwało dwa miesiące. Tyle czasu potrzeba było, by poszczególne partie niderlandzko- i francuskojęzyczne z różnych stron sceny politycznej porozumiały się co do programu działań wspólnego rządu.
Według ostatnich sondaży, flamandzcy chadecy (CD&V) mogą liczyć na 28,4% głosów. Za nimi jest skrajnie prawicowy Interes Flamandzki z 23% (otoczony tzw. kordonem sanitarnym jest z góry wykluczony z rządu) oraz lewicowa koalicja SP.A/Spirit z 19,4% Liberałowie (VLD) z 18,6% zajmują czwarte miejsce.
W Walonii mimo licznych skandali korupcyjnych na czele jest wciąż Partia Socjalistyczna (PS) z 33%. Drugie miejsce zajmują liberałowie (MR) z 26,7%, a trzecie - chadecy (CDH) z 17,3%.
Odpowiedzią na pytanie "kto z kim?" zajmuje się po wyborach tzw. informator - mianowana przez króla osobistość belgijskiej sceny politycznej. Jego zadaniem jest szukanie sojuszy na scenie politycznej i przedstawienie różnych propozycji koalicji. Potem kolej przychodzi na tzw. formatora, który pracuje nad programem rządowym koalicjantów i zwykle zostaje potem szefem rządu. Ten drugi etap - zatwierdzanie umowy koalicyjnej - zabiera najwięcej czasu.
Ten mechanizm ma wpływ na wybór premiera, bowiem czasem dla koalicjantów przedstawiciel mniejszej partii jest łatwiejszy do zaakceptowania niż lider większej formacji. To daje szansę przetrwania na stanowisku premiera liderowi flamandzkich liberałów Verhofstadtowi, którego partia jest dopiero czwarta w sondażach. Z drugiej strony - może być trudno zignorować zwycięstwo flamandzkich chadeków, pozostających obecnie w opozycji. Ich lider Yves Leterme wprost mówi, że chce zostać szefem rządu.