5. dzień wojny
(PAP)
Dwa razy, po pierwszej w nocy i rano, koalicyjne lotnictwo bombardowało Bagdad.
24.03.2003 | aktual.: 24.03.2003 09:14
Bomby spadały w okolicach siedziby dowództwa irackich sił powietrznych, które zostało już zbombardowane podczas wcześniejszych nalotów.
Silne wybuchy słychać też było w pobliżu Ministerstwa Planowania oraz Starego Pałacu - budynku, który już wcześniej ucierpiał w nalotach.
Samoloty koalicji antyirackiej zostały ostrzelane przez iracką obronę przeciwlotniczą. Nie ma doniesień o ewentualnych stratach po stronie koalicjantów.
Dokładnie w tym samym czasie pociski spadały też na Mosul na północy Iraku. Interweniowała iracka obrona przeciwlotnicza. Nad Mosulem unosiły się chmury czarnego dymu.
Najcięższe walki trwają teraz na południu - w miastach Nadżaf, Nassirija i Um Kasr. Punktami najbardziej zagorzałego oporu są Basra i Um Kasr.
Amerykanie przyznają, że w rejonie Nasiriji zginęło "do dziesięciu żołnierzy"; Irakijczycy mówią, że zabili 25 Amerykanów, a znaczną liczbę wzięli do niewoli.
W Basrze siły sojusznicze zajęły lotnisko i most. Walki trwają nadal. Koalicjanci muszą walczyć tam z Irakijczykami, którzy są uzbrojeni, chociaż noszą cywilne ubrania. Przed napierającymi Amerykanami i Brytyjczykami zostawiają elementy uzbrojenia.
Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld zaapelował do irackich wojskowych, aby rozważyli, czy powinni walczyć z wojskami koalicyjnymi. Rumsfeld znowu pochwalił Polaków za udział w wojnie z Irakiem.