400 proc. ponad normę. W Rabce się leczy duszności. Rabka się dusi© WP.PL | Maciej Stanik

400 proc. ponad normę. W Rabce się leczy duszności. Rabka się dusi

Piotr Barejka
26 stycznia 2019

Smog? Od razu smog… To chmurka, którą zaraz przewieje. U nas jest czysto, bo to uzdrowisko - mówią ci, którzy problemu nie widzą. Chmurka? Czuć, że to nie drewno, nie węgiel, ale plastik - słychać z drugiej strony.

Miasteczko zasypał śnieg. Białe czapy przysiadły na dachach. Zaspy przy drogach urosły do pasa. Znad niektórych domów unosi się dym. Szare, czarne, siwe strużki. Chodnikiem idzie starszy mężczyzna. Ostrożnie stawia kroki na śliskim zboczu.

- Nic nie czuję - mówi stanowczo.
- A jak pan weźmie wdech?
- Nie, nie, nie. Nic - zarzeka się.
- Ale czuć. Ktoś tu pali.
- Nie widzę, żeby się kopciło.
- Przecież tutaj, za nami - pokazuję komin.
- Aaa.... Węglem palą.
- To jest problem?
- Nie słyszałem.

Zdrój, kuracjusze i smog

Rabka-Zdrój. Zatopione w kotlinie uzdrowisko. Stoi tu parę bloków, a po zboczach rozsiane są domy. Ponad nimi wznosi się urokliwy park zdrojowy. Gąszcz alejek, ławki przysypane tak, że ledwo widać je w białym puchu.

9 stycznia, godzina 19:00. Okolica parku zdrojowego. Pył PM 10: 475 proc. normy. Pył PM 2.5: 539 proc. normy.

Są też pensjonaty, sanatoria i szpital. Znana placówka pulmonologiczna. Przyjeżdżają turyści, amatorzy górskich wycieczek. Emeryci szukają tu wytchnienia. Są też pacjenci.

10 stycznia, godzina 7:00. Okolica parku zdrojowego. Pył PM 10: 411 proc. normy. Pył PM 2.5: 479 proc. normy.

Rabka znana jest jako uzdrowisko od ponad stu lat. Kuracjusze leczą się z... chorób dróg oddechowych. Pomagać ma w tym korzystny mikroklimat. NFZ kieruje tu nawet 8 tys. pacjentów rocznie. Wśród nich dzieci, a niektórzy czekają na leczenie nawet pół roku.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Odporne organizmy

Na wzgórzu stoi kanciasty, otoczony balkonami budynek. Jedno z sanatoriów. Stąd gołym okiem widać, kiedy smog jest większy, kiedy mniejszy, a kiedy go nie ma. Wystarczy, że pensjonariusze wyjrzą przez okno. Albo miasteczko widać, albo nie.

- Raz widziałam taki czarny dym z tego komina... - wzdycha pensjonariuszka. Pokazuje dom tuż obok sanatorium.

Staruszka ostrożnie schodzi w dół. Zatrzymuje się co parę kroków, żeby zrobić zdjęcie. Bo akurat widać domy w dole.

- Mamy uodpornione organizmy - stwierdza Leon, kolejny z pensjonariuszy. Przyjechał odpocząć.
- Uodpornione? - dziwię się.
- Tak. Przy hucie cynku i ołowiu mieszkamy. Śląskie miasteczko, gorszego powietrza nie ma - wyjaśnia jego żona, Irena. Uśmiecha się uprzejmie.

Gdy zapakowali do samochodu walizki, włączyli radio. Usłyszeli, że lepiej w ich miejscowości nie wychodzić z domu. Tak jest źle.

- Więc my się nie przejmujemy - kwituje Leon.

Biorą bagaż pod pachy i znikają za drzwiami.

Rakotwórcze 226 dni

Władze Rabki przez wiele lat zapewniały, że problemu ze smogiem nie ma. Jednak rok temu musiały zmierzyć się z druzgocącym raportem. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska zmierzył m.in. poziom rakotwórczego benzo(a)pirenu, którego stężenie przekraczało normę przez… 226 dni w roku. Stężenie pyłów było za wysokie przez łącznie dwa miesiące.

Ekolodzy bili na alarm, a inspektorat tłumaczył, że trujące substancje wydobywają się z kominów. Najczęściej przez spalanie słabej jakości węgla albo odpadów. Rabka musiała zacząć działać, żeby zachować status uzdrowiska. Ogłosiła program wymiany kotłów, zatrudniła w urzędzie ekodoradcę, który ma uświadamiać mieszkańców.

Jednak smog wciąż wisi.

Specyficzny zapach zimy

Po zaśnieżonych alejkach parku zdrojowego przechadzają się spacerowicze. Dzieci wskakują w śnieg, obrzucają się śnieżkami. Rodzice ciągną pociechy na sankach, mijają ich zdyszani biegacze.

- Pamiętam z dzieciństwa ten specyficzny zapach zimy.... - uśmiecha się jedna z matek. - Wietrzona na mrozie pościel jechała dymem.
- Zmienia się coś?
- Było brudno i jest brudno. Tylko się mówi o tym inaczej, bo teraz to smog.
- Ale niektórzy twierdzą, że problemu nie ma.
- I wszyscy jesteśmy zdrowi, piękni i jest pokój na świecie.... - mówi z przekąsem. - Jak się w domach pali tym, czym się pali, to smog musi być.

Kobieta wyjmuje z plecaka termos, przelewa do małego kubeczka gorącą herbatę. Podaje ją córce, która właśnie wygramoliła się z zaspy.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

- Wczoraj też niby było dobrze - wzdycha. - Ale przeszłyśmy uzdrowiskową częścią i czuć palony plastik. To nie był kominek - kręci głową. - Kto nie chce, ten nie widzi problemu. Ja problem widzę, bo czuję.

Zaciąga na uszy czapkę, córkę wsadza na sanki i razem ruszają dalej. Za nią w alejkę wchodzi trójka rodziców. Dzieci wskakują w śnieg.

- Dzisiaj Rabka jest zdrojem - mówi pierwszy z ojców. - Ale jutro może być gorzej
- I dlatego leczą się ludzie w sanatoriach, a nie w parku. Odkąd pamiętam, smog jest - wtrąca się drugi.
- Czapa nad miastem jest od zawsze - zgadza się cała trójka.
- No i wyrośliśmy zdrowi - zauważa kobieta.

Kotły dla każdego

W urzędzie mówią, że wszystko zmierza ku dobremu. Po pierwsze - został zatrudniony ekodoradca. Po drugie - każdy może zobaczyć, jakie powietrze jest w Rabce. Po trzecie - namawiają mieszkańców, aby wymieniać kotły.

Choć co do ostatniego, są powszechne obawy. Dlatego Stanisław Kiersztyn, rabczański ekodoradca, musi jeździć, rozmawiać, przekonywać. Z różnym skutkiem.

- Mieszkańców najbardziej przekonuje przykład sąsiada - przyznaje.

Wtedy, gdy sąsiad wchodzi do sąsiada i widzi, że nie ma tam już kotła rodem ze średniowiecza, ale jest nowoczesne urządzenie. Wciąż jednak pozostaje kwestia ekonomiczna, a także… bezpieczeństwo.

- Ludzie wciąż mają obraz standardów bezpieczeństwa sprzed dwudziestu lat - wzdycha.

Ostatnia zaś kwestia to to, jak skomplikowana jest procedura. Bo żeby otrzymać dofinansowanie na wymianę kotła, nie wystarczy jedna wizyta w urzędzie.

- Powinna przyjść osoba z fakturą, a ja powinienem za nią zapłacić - tłumaczy ekodoradca. - A teraz jest bardzo długi i trudny w rozliczeniu projekt.

Mieszkańcy dostają po kilkaset stron z opisem zasad, warunków i przebiegu procedury. Wszystko opisane prawniczym językiem, w którym trudno się odnaleźć, coś zrozumieć.

Problemów żadnych, proszę pana

Starsi jednak wspominają, że kiedyś to dopiero był dym. Teraz to nic. Gdybyśmy tylko zobaczyli tę wielką, opalaną koksem pralnię, do której codziennie zjeżdżały tony prania. A do tego każdy, dosłownie każdy dom palił cały dzień. Byle czym.

- Teraz ja mam gaz, sąsiad Michał też, państwo Zającowie też - wylicza pan Czesław, który wokół parku zdrojowego robi kółka na biegówkach. - Taka chmurka, która gdzieś się unosi, nie jest szkodliwa - twierdzi.
- Niektórzy mówią, że problem jest.
- To malkontenci, którzy nie widzą zmian. Nieraz mgła przysiada, a ludzie myślą, że jest smog - zamyśla się. - Nie możemy też obić się blachą, powiedzieć, że u nas najczyściej. Pamięta pan, jak z Czarnobyla przyszła chmura? Kilkaset kilometrów - przypomina.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Bo do Rabki również tak mają spływać zanieczyszczenia. Z okolicznych wiosek, z dalszych miejscowości. Pan Czesław odpycha się kijkami i znika za zakrętem.

- Starają się, dbają, sprawdzają! A pomiary nie zawsze wskazują, jak trzeba - stwierdza starsza kobieta, która park przemierza obładowana zakupami.
- Dlaczego?
- To nie jest mierzenie wtedy, kiedy trzeba. Nie ta godzina, nie to miejsce.
- Czyli nie jest źle?
- Może jestem przyzwyczajona, ale mi się wydaje, że nie.

Nad parkiem powoli zapada zmrok. Gdzieniegdzie błyszczą jeszcze świąteczne ozdoby. Zaspy skąpane są w żółtawym świetle latarni.

Bo drewno jest z natury

Co parę domów widać kominy, znad których unosi się dym. Na podwórku jednego z nich krząta się mężczyzna. Odgarnia głęboki po kolana śnieg.

- Jak pan spala drewno w kominku, to dym musi być! - Rzuca, wyglądając ponad ogrodzenie. - To jest normalne. Ale jak sąsiadka obok odpali, to tak wali z komina. Całą okolicę potrafi zaj...ć.

Wbija łopatę w zaspę, podchodzi pod bramę. Uchyla furtkę.

- Spędzał pan nieraz miły czas przy ognisku. Przeszkadzało to panu? Na pewno nie stracił pan przytomności. Był zdrowy na umyśle i rozumie - zaczyna wywód.
- Zgadza się - potwierdzam.
- Ile pan przeżyjesz w zamkniętym garażu, jak pan uruchomisz silnik?
- Krótko.
- Powiedzmy, że minutę - zaciera ręce. - Niejeden kierowca mówi, że przejechał milion kilometrów. Ile to jest ton paliwa? Jaki to musiałby być garaż, żeby pomieścić tę truciznę? I to też jest problem - podkreśla. Milknie na chwilę. - Od zarania dziejów ludzie się ogrzewali drewnem. Tego pan nie zmieni.

Obserwujemy wirującą nad kominem strużkę. Siwy dymek rozmywa się w powietrzu.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

- To skąd jeszcze ten smog?
- Wina Polaczka, który chce dorobić. Idzie sąsiadka do takiego, cieszy się, że tanio kupi. A ty wiesz, co kupujesz?! Całą okolicę zaj...esz - zamyśla się. - Słowacki węgiel, jakiś ukraiński i inne podróby - prycha. - Tego powinni zakazać.

Odwraca się na pięcie i bierze w rękę łopatę. Przerzuca kolejne zwały śniegu.

- Narazieńko! - Zatrzaskuje bramę.

Interes się kręci

Węgiel można kupić w samym centrum miasteczka. Tuż obok dworca, naprzeciwko supermarketu, pod który co chwilę podjeżdżają samochody. Przy hałdach uwija się paru pracowników. Przerzucają węgiel na pakę ciężarówki.

- Kręci się interes - przyznaje jeden z nich. - Może trochę gorzej niż rok temu, ale i zima lżejsza.
- To na gaz nie przechodzą?
- Przechodzą, ale przecierają oczy ze zdumienia. Moja ciotka trzy razy więcej zapłaciła… A smog zawsze był - zawiesza głos. - Pamiętam, gdy za dzieciaka jeździliśmy zimą do parku. Taka jakby mgła siedziała. Człowiek się wtedy zastanawiał, co to jest.

Przed bramą parkuje samochód. Wysiada mężczyzna. Trzaska drzwiami. Podchodzi do budki nieopodal wjazdu. Płaci za swoją tonę. - Jak jest dobry węgiel, to żadnych efektów ubocznych nie ma - oznajmia.

Załadowana ciężarówka wyjeżdża z placu. Pracownicy odkładają łopaty.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Górskie powietrze nam doradzali

Wjeżdżamy w wąską, zaśnieżoną uliczkę. Są w Rabce tacy, którzy zamieszkali na stałe, bo tak doradzali lekarze. Danuta usłyszała, że górskie powietrze to jedyne, co pomoże jej córce.

- Myśleliśmy nawet o Kanadzie. Mąż zaczął czytać poradniki turystyczne, książki… - wzdycha. - Nic lepszego nie znaleźliśmy.

Wtedy mieszkali jeszcze w Luksemburgu. Zdecydowali, że sprzedadzą wszystko, co mają, żeby jechać w polskie góry. Świeże powietrze. Mikroklimat uzdrowiska. Dużo ruchu. To musieli zapewnić córce. Rabka wydawała się być idealna. Kupili więc dom. Całą wiosnę i lato korzystali z uroków okolicznych szlaków, przyrody. Aż przyszła zima.

- Tak śmierdzi, że nie można wytrzymać. Trzeba spojrzeć, w jakim kierunku idzie wiatr. Wiem wtedy, z jakich domów leci. Bywało tak, że zaczynaliśmy jeść na tarasie, ale musieliśmy wejść do środka.

Bo w okolicy dym unosi się wciąż z tych samych domów. Danuta wzywała straż miejską. Raz, drugi, trzeci. Tyle że stali pod bramą, bo właściciele nie chcieli ich wpuścić. Raz zwróciła sąsiadce uwagę. Usłyszała, że musi nauczyć się z tym żyć.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

- Korzystają, jak jest wilgoć, mgła i leje. Żeby nie było widać, z którego domu leci. Palą odpady z pantofli.

Poza tym widzą, ile plastiku oddają ich sąsiedzi. U nich w domu zawsze jest najwięcej. U sąsiadów, jak twierdzą, podejrzanie mało.

- Myśmy tu przyjechali, żeby korzystać ze świeżego powietrza. Ale jedyna możliwość to zabrać psa i iść wyżej - rozkłada ręce.

Nie chce jednak się wynosić. Dzieci mają już w szkole znajomych, zadomowiły się. A ona będzie walczyć o swoje, głośno mówić, że problem istnieje.

Raz jest, raz nie ma

Ekodoradca ma kolejne pomysły: zróbmy skład plastiku. Taki, gdzie będziemy ludziom za plastik płacić. Wtedy nie będzie on lądował w piecach. Chce też wypuścić serię edukacyjnych filmików, żeby uświadamiać mieszkańców. Dotychczas udało się wymienić nieco ponad setkę kotłów. Część mieszkańców mówi, że to kropla w morzu potrzeb.

A jest z czym walczyć, bo powietrze w Rabce wciąż pozostawia wiele do życzenia. - Problemem jest bagatelizowanie smogu, jego wpływu na zdrowie, bo choć coraz więcej Polaków zdaje sobie z tego sprawę, to wciąż pozostaje grupa osób obojętnych problemowi - podsumowuje Joanna Sitarz-Wójcicka z Podhalańskiego Alarmu Smogowego.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

To również nie jedyne uzdrowisko, które ma problem ze smogiem. Zmagają się z nim też miejscowości uzdrowiskowe na Śląsku. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że współpracuje z ministrem środowiska, aby poprawić jakość powietrza w uzdrowiskach. Ten zaś przygotował m.in. kampanię informacyjną, która... uświadamia społeczeństwu pozytywne aspekty życia w czystym środowisku.

GIOŚ z kolei zapowiedział, że w 2019 roku będzie prowadził w uzdrowiskach całoroczny monitoring jakości powietrza. Wciąż jednak w wielu miejscach kuracjusze nie tylko się leczą, ale też trują powietrzem.

rabka zdrójsmoguzdrowisko
Komentarze (513)