34-latek zmarł w nagrzanym aucie. W środku mogło być nawet 60-70 st.
34-latek ze Starogardu Gdańskiego zmarł po kilku godzinach spędzonych w rozgrzanym samochodzie. Najprawdopodobniej był pod wpływem alkoholu - informuje TVN24.
Mężczyzna zasnął na tylnej kanapie samochodu swojej koleżanki. Auto przez kilka godzin stało zaparkowane w centrum Starogardu Gdańskiego. Temperatura na zewnątrz przekraczała 30 st., więc w środku mogło być nawet 60-70 st. Około godziny 16.00 kobieta przyszła przeparkować samochód. 34-latek już nie żył.
Mężczyzna prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu i według śledczych to przyczyniło się do jego śmierci. Dokładne przyczyny śmierci ustali sekcja zwłok.
W połowie czerwca w Rybniku w wyniku udaru cieplnego zmarła trzylatka, którą ojciec zostawił na kilka godzin w samochodzie. Na początku lipca policjanci z Sanoka uratowali 4-letnią dziewczynkę, pozostawioną w aucie na parkingu w centrum miasta.
Zamknięte wnętrze samochodu to swoisty akumulator ciepła. Szyby przepuszczające promieniowanie słoneczne, nie tylko to widzialne, ale i podczerwone, które odpowiada za wzrost temperatury są również izolatorem w skutek czego ciepło zatrzymywane jest w środku pojazdu.