31 osób zginęło w zamachu - Iran oskarża Zachód o atak
Co najmniej 31 osób, w tym sześciu wyższych rangą dowódców irańskich Strażników Rewolucji zginęło w samobójczym zamachu w niespokojnej prowincji Sistan i Beludżystan. Do ataku przyznała się sunnicka organizacja Jundallah - podała telewizja irańska. Jak dodała powołując się na dobrze poinformowane źródła, w zamach jest bezpośrednio zamieszana Wielka Brytania.
18.10.2009 | aktual.: 18.10.2009 14:26
Według ostatnich danych, oprócz ofiar śmiertelnych ataku są też ranni - co najmniej 28 osób.
Irańska agencja IRNA podała, że dwie z ofiar niedzielnego zamachu to zastępca dowódcy sił lądowych Strażników Rewolucji oraz szef ich jednostki w prowincji Sistan i Beludżystan. Według państwowej rozgłośni IRIB, ataku dokonano przy wejściu do sali konferencyjnej w mieście Sarbaz. Zamachowiec zdetonował ładunki wybuchowe podczas posiedzenia przywódców plemiennych, a wśród ofiar są szefowie plemion i cywile - informuje telewizja.
Według irańskiej państwowej telewizji, odpowiedzialność za zamach wzięła terrorystyczna grupa Rigiego. Abdulmalik Rigi jest przywódcą rebeliantów z grupy Jundallah (Żołnierze Boga), którą władze w Teheranie oskarżają o związki z sunnickimi islamistami i Al-Kaidą. Grupa ta przyznała się do zamachu bombowego na szyicki meczet w Zahedanie w maju tego roku, w którym zginęło 25 ludzi. Jundallah twierdzi, że walczy o prawa sunnitów w Iranie.
Przed doniesieniami o przyznaniu się Jundallah do zamachu Strażnicy Rewolucji oznajmili w oświadczeniu przekazanym przez telewizję, że w atak zamieszane są "z pewnością elementy zagraniczne". Szef parlamentu irańskiego Ali Laridżani oznajmił, że "ostatnie akty terrorystyczne są rezultatem działań Stanów Zjednoczonych".
Telewizja państwowa podała zaś, powołując się na dobrze poinformowane źródła, że w zamach "bezpośrednio zamieszana" jest Wielka Brytania. Wkład tego kraju w zamach miałby polegać na organizowaniu, dostarczaniu sprzętu i zatrudnieniu profesjonalnych terrorystów.
Rzecznik brytyjskiego MSZ odmówił komentarza. W wydanym oświadczeniu oznajmił jednak, że rząd w Londynie potępia zamach i wyraża współczucie rodzinom ofiar. - Terroryzm jest odrażający, gdziekolwiek się pojawia - głosi komunikat.
Reuters zauważa, że zamach i oskarżenia o udział w nim sił zagranicznych mogą podsycić napięcie między władzami w Teheranie a Zachodem w czasie, gdy obie strony szykują się do rozmów o irańskim programie nuklearnym. Przedstawiciele Iranu, USA, Francji i Rosji spotykają się w poniedziałek w Wiedniu.
Sistan i Beludżystan to prowincja w większości szyickiego Iranu, w której przeważają sunnici i etniczni Beludżowie.
Strażnicy Rewolucji powstali po rewolucji irańskiej w 1979 roku. Ta elitarna formacja w liczbie 120 tys. ludzi ma własne siły lądowe, morskie i powietrzne. Sprawuje kontrolę nad irańskim programem nuklearnym, zajmuje się też utrzymaniem bezpieczeństwa w ważnych rejonach przygranicznych.