30 salowych zwolniono bez wyjaśnienia
30 salowych koczuje już trzeci dzień pod Szpitalem Dziecięcym w Bydgoszczy. Z dnia na dzień, bez wypowiedzeń i odprawy, pozostały bez pracy - informuje "Express Bydgoski".
03.08.2006 | aktual.: 03.08.2006 06:37
Kobiety przez trzy lata zatrudniała firma Dozorbud z Legnicy, która świadczyła usługi na rzecz lecznicy. Zajmowała się utrzymaniem porządku w szpitalu. W tym roku firma jednak przegrała przetarg i postanowiła pracowników "oddać".
O wszystkim dowiedziałyśmy się w ostatniej chwili. Nikt z Dozorbudu nie chciał z nami rozmawiać. Z firmą miałyśmy podpisane umowy na czas nieokreślony. Nie dostaliśmy jednak ani wypowiedzeń, ani swoich świadectw pracy. Prawdopodobnie Dozorbud po prostu chce uniknąć płacenia odpraw - twierdzi Irena Laskowska.
Firma zabrała swoje sprzęty, zostawiła jednak ludzi. My natomiast wysłałyśmy do Dozorbudu oficjalne pismo, że gotowe jesteśmy na dalsze świadczenie pracy na rzecz firmy - mówi Irena Wróblewska, która ze szpitalem związana jest od 22 lat.
Sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie. Z dokumentów, które do tej pory otrzymaliśmy do wglądu, wynika, że protestujące przed szpitalem osoby to nadal pracownicy firmy Dozorbud, których po prostu ich porzucono - twierdzi Beata Gołębiewska, dyrektorka Państwowej Inspekcji Pracy w Bydgoszczy. Salowe zapowiadają natomiast, że do pracy będą stawiać się codziennie o godz. 6 i na terenie szpitala przebywać będą do godz. 14. (PAP)