3 lata więzienia dla księdza za śmiertelne potrącenie 11‑latki
Na 3 lata pozbawienia wolności skazał Sąd Rejonowy w Strzyżowie (Podkarpacie) księdza Tadeusza N. oskarżonego o spowodowanie wypadku drogowego i śmierć 11-letniej Ani, ucieczkę z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy żyjącemu jeszcze dziecku.
22.12.2003 | aktual.: 22.12.2003 12:02
Ponadto oskarżony ma zakaz prowadzenia pojazdów przez 3 lata. Sąd zasądził także 5 tys. zł nawiązki dla rodziny dziewczynki i koszty sądowe. Takiej kary w części zasadniczej domagała się prokurator Grażyna Kurczyna. Obrońca oskarżonego Józef Gudyka zapowiedział apelację.
Do wypadku doszło w maju 2002 r. w miejscowości Połomia na trasie Rzeszów-Barwinek. Z ustaleń prokuratury wynika, że dziecko zostało potrącone przez dwa samochody. Kierowcy pierwszego auta nie udało się ustalić i śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Natomiast drugie auto prowadził oskarżony ksiądz, proboszcz parafii w jednej z podkarpackich wsi.
Według prokuratury, ksiądz jechał nieprawidłowo, bo zbyt blisko środka jezdni. Biegli stwierdzili, że jadąc bliżej pobocza ominąłby o kilkanaście centymetrów leżące na jezdni dziecko. W wyniku najechania dziewczynka doznała licznych i poważnych obrażeń głowy, które przyczyniły się do jej zgonu. Ponadto oskarżony nie zatrzymał się i nie udzielił ofierze pomocy. Ustalono, że Ania żyła jeszcze około kilkunastu minut po najechaniu przez samochód księdza.
Prokurator Kurczyna w mowie końcowej wycofała swój zarzut dotyczący przekroczenia przez oskarżonego dozwolonej prędkości o ok. 15 km. W uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Filip podkreślił jednak, że ksiądz jechał brawurowo, łamiąc zasady bezpieczeństwa ruchu na drodze. Uznał także, że wyrok 3 lat pozbawienia wolności spełni cele wychowawcze i prewencyjne.
Oskarżony w ostatnim słowie wyraził żal i ubolewanie oraz prosił sąd o wymierzenie sprawiedliwego wyroku.
W czasie procesu ksiądz przyznał się jedynie do nieudzielenia pomocy dziecku. Twierdził, że dziewczyna wypadła spod kół ciężarówki jadącej tuż przed jego autem. Jednak w oparciu o opinie biegłych, sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom.
Zdanie biegłych potwierdziły zeznania świadków, w tym rodziców dziewczynki i jej brata, którzy w sprawie występowali także jako oskarżyciele posiłkowi.