29 maja - strajk ostrzegawczy w szkołach
29 maja Związek Nauczycielstwa Polskiego
przeprowadzi 2-godzinny strajk ostrzegawczy w szkołach i
przedszkolach - zdecydował zarząd główny związku. Prezes
ZNP Sławomir Broniarz szacuje, że w proteście weźmie udział około
20 tys. placówek w całym kraju.
15.05.2007 | aktual.: 15.05.2007 16:46
ZNP domaga się m.in. znacznych podwyżek od 2008 r., zmian w przepisach emerytalnych, takich by nauczyciele, którzy mogą w tym roku przejść na wcześniejsze emerytury nie stracili tego przywileju jeśli nie podejmą decyzji w tej sprawie do końca maja. Związek domaga się także objęcia nauczycieli emeryturami pomostowymi bez względu na wiek oraz rozpoczęcia dialogu na temat problemów polskiej edukacji.
Strajk ostrzegawczy ma być przeprowadzony na pierwszych dwóch godzinach zajęć. Broniarz zaznaczył, że w różnych placówkach mogą to być inne godziny, gdyż np. o innej porze zajęcia zaczynają się w szkołach, a o innej w przedszkolach.
Za przeprowadzeniem strajku głosowało 41 członków zarządu głównego ZNP, 16 było przeciw, pięć osób wstrzymało się.
W kontekście deklaracji złożonych przez wicepremiera, ministra edukacji Romana Giertycha oczekuje, że premier Jarosław Kaczyński zechce się spotkać ze środowiskiem nauczycielskim skupionym w ZNP, aby kluczowe, newralgiczne kwestie, które doprowadziły do przyjęcia uchwały w sprawie protestu, można było wspólnie omówić - powiedział Broniarz na konferencji prasowej.
Zaznaczył, że jeśli premier złoży w najbliższych dniach jednoznaczną deklarację w sprawie postulatów ZNP dotyczących spraw emerytalnych, to zarząd główny związku rozważy możliwość odstąpienia od strajku ostrzegawczego. Prezes ZNP podkreślił, że na razie znane są tylko w tej sprawie tylko stanowiska i deklaracje LPR i Samoobrony, brak zaś konkretu w imieniu całego rządu. Jesteśmy pod ścianą, zostaliśmy zmuszeni do podjęcia radykalnych działań - powiedział Broniarz.
Przyznał, że ZNP odstąpiło od postulatu odwołania Giertycha z funkcji ministra edukacji. Na planie pierwszym postawiliśmy teraz los i sytuację pracowników oświaty - podkreślił prezes. Dodał, że na później związek odłożył kwestię rozwiązania sporu z ministrem edukacji dotyczącym majątku ZNP, który zgodnie z zapowiedziami kierownictwa resortu miałby podlegać restytucji.
Głosowanie zarządu głównego w sprawie strajku ostrzegawczego poprzedziło we wtorek spotkanie ok. 500 prezesów oddziałów powiatowych ZNP z Giertychem.
Dobrze, że się stało, że doszło do tego spotkania, ale na razie traktujemy to jako początek długiej, żmudnej debaty. Edukacja bowiem, nie jest edukacją Giertycha, nie jest edukacją Broniarza, ale jest wspólnym dobrem. Wszystkim powinno zależeć, aby dzieci chodziły do dobrych szkół, były uczone przez dobrych nauczycieli, którzy mają gwarancje specjalne, które będą ich przy tym zawodzie trzymały - zaznaczył prezes ZNP.
Podczas spotkania minister edukacji przekonywał związkowców by nie podejmowali strajku. Mówił, że strajk nie uzyska pozytywnego oddźwięku w społeczeństwie, zwłaszcza wśród rodziców, którzy w czasie strajku nie będą mieli z kim zostawić dzieci.
Zapewnił, że zarówno on sam jak i LPR popierają postulaty związkowców dotyczące emerytur nauczycielskich. Przypomniał, że takie samo stanowisko ma wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper, minister pracy Anna Kalata i Samoobrona. Zaapelował publicznie do premiera by jednoznacznie wypowiedział się w tej sprawie. Zdaniem Giertycha, jeśli odpowiedzi (na ten apel) nie będzie w ciągu siedmiu dni, to oznaczać będzie, że jest ona negatywna.
Minister edukacji opowiedział się także za stworzeniem "ponad podziałami" platformy na rzecz zwiększenia nakładów na rzecz edukacji, w tym na podniesienie płac nauczycieli. Jeśli chodzi o finanse macie we mnie sojusznika - podkreślił.
Będę starał się by rząd, partie sejmowe i społeczeństwo zrozumiały, że dziś w czasach pokoju (...) stawia się na edukację, bo przyszłość Polski zależy od tego jak będzie się uczyć i wychowywać młodych ludzi - zadeklarował Giertych. Zrobię wszystko co w mojej mocy by dokonać przełomu w finansowaniu oświaty - powiedział. Zaapelował do wicepremier, minister finansów Zyty Gilowskiej o zwiększenie w przyszłości nakładów na edukację.
Giertych zaproponował też stworzenie 10-letniego programu - który miałby mieć formę ustawy - podwyższania pensji nauczycielskich. Zauważył, że bez tego może dojść do selekcji negatywnej w oświacie, gdyż nie będzie młodych ludzi chętnych do podjęcia pracy w zawodzie nauczycielskim, a najlepsi z nauczycieli już pracujących będą odchodzić ze szkół.
Obiecałem już, i teraz to podtrzymuję w 100 procentach, że będziemy domagać się, aby podwyżki w przyszłym roku wynosiły przynajmniej 5-proc. plus inflacja. Czy będzie możliwość większych podwyżek? To zależy od tego czy będziemy potrafili przekonać wszystkich do dokonania tego przełomu mentalnego. Naprawdę bym chciał, i to bez żadnych intencji politycznych, aby zbudować porozumienie wszystkich środowisk: i "Solidarności" i ZNP i ministerstwa i urzędników i pracowników administracji szkół - powiedział minister.
ZNP jest od końca lutego w sporze zbiorowym z rządem. 7 maja rozpoczęło pogotowie strajkowe. Podczas zakończonego w połowie lutego referendum strajkowego ZNP ponad 80 proc. pracowników oświaty biorących w nim udział opowiedziało się za przeprowadzeniem jednodniowego strajku ostrzegawczego w szkołach jako wyrazu swojego sprzeciwu wobec polityki edukacyjnej prowadzonej przez Giertycha.