29‑letnia kobieta zaplanowała własną śmierć. Odeszła w ramionach bliskich
29-letnia Brittany Maynard, u której na początku tego roku zdiagnozowano złośliwy nowotwór mózgu, zgodnie z planem 1 listopada popełniła wspomagane samobójstwo. Zmarła we własnej sypialni, w ramionach swoich bliskich - informuje NBC News.
- Ja nie popełniam samobójstwa. To rak mnie zabija - przekonywała Brittany Maynard. - Wybrałam tylko sposób, by odejść w sposób, który przynosi mniej bólu i mniej cierpienia.
Maynard, która musiała wyjechać z rodzinnej Kalifornii do Oregonu, by móc legalnie poddać się eutanazji przez cały czas twierdziła, że określenie "samobójstwo", absolutnie nie przystaje do jej sytuacji.
- Samobójstwo popełniają ludzie, którzy nie chcą żyć. Ja chcę żyć - tłumaczyła.
Nowotwór mózgu wykryto u Brittany Maynard na początku 2014 roku. Początkowo dawano jej 2-3 lata życia. Wkrótce jednak okazało się, że guz rośnie szybciej niż sądzono. Kobiecie pozostało zaledwie 6 miesięcy życia.
Maynard z dnia na dzień była coraz słabsza i coraz bardziej cierpiała: odczuwała nieznośne bóle głowy i szyi, miała objawy podobne do udaru mózgu. Cieszyła się życiem tak długo jak mogła: spędzała czas z bliskimi, jeździła na rowerze, pływała kajakiem, chodziła na spacery z psem. Podróżowała z mężem, matka i innymi członkami rodzinami: pojechała na Alaskę, do Las Vegas, odwiedziła Wielki Kanion.
Precyzyjnie zaplanowała moment, w którym zamierzała pożegnać się z życiem. Data 1 listopada nie była przypadkowa - kilka dni wcześniej jej mąż obchodził urodziny. Chciała je z nim świętować. Po raz ostatni.
1 listopada, w sobotę, w otoczeniu bliskich wypiła zabójczą miksturę.
Źródło: NBC News