25 lat za zabójstwo 14‑letniego Michała
Kary po 25 lat więzienia wymierzył Sąd Apelacyjny w Katowicach zabójcom 14-letniego Michała
Staszewskiego. Sąd obniżył karę jednemu z oskarżonych, który w
pierwszej instancji został skazany na dożywocie, zastrzegł jednak,
że o warunkowe zwolnienie będzie się on mógł ubiegać dopiero po 20
latach. Wyrok jest prawomocny.
02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 15:48
Michał został bestialsko zamordowany w 2000 roku, bo nie chciał pożyczyć kolegom pistoletu śrutowego. W październiku ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Gliwicach skazał zabójców na dożywocie i 25 lat więzienia. To najwyższe kary, jakie można było wymierzyć Rafałowi Faberowi i Tomaszowi Stożkowi. Pierwszy z nich w chwili dokonania zbrodni miał 20, drugi tylko 15 lat.
Wyrok zaskarżyła obrona, która domaga się złagodzenia kary lub przeprowadzenia ponownego procesu. Oskarżenie chciało utrzymania maksymalnych kar dla obu oskarżonych. Na sali sądowej stawił się tylko Stożek, który przed ogłoszeniem wyroku nie miał niczego do powiedzenia.
Sąd apelacyjny uznał, że czyn popełniony przez sprawców cechuje ogromna, wręcz rzadko spotykana szkodliwość społeczna. Poza dyskusją jest, że to był okrutny mord, związany z rozbojem, popełniony z pobudek zasługujących na szczególne potępienie. To było z góry zaplanowane zabójstwo. W głowie się nie mieści, żeby z tak błahej pobudki dojść do wniosku, żeby tego chłopca zabić - powiedział w uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego sędzia Paweł Węgrzynek.
Na obniżenie Faberowi wymiaru kary wpłynęły jednak liczne okoliczności łagodzące m.in. bardzo pozytywna opinia z aresztu, dająca nadzieję na resocjalizację. Ponadto wcześniej nie on był karany, a w chwili zabójstwa był młodociany - w takiej sytuacji kodeks karny nakazuje, aby sąd wymierzając karę kierował się przede wszystkim tym, aby sprawcę wychować. Sąd uznał, że nie bez znaczenia dla wysokości kary jest też trudne dzieciństwo Fabera, co podnosił w apelacji jego obrońca.
To młody człowiek o nieukształtowanej osobowości - powiedział jeszcze przed wyrokiem mec. Janusz Budzianowski. Podkreśli, że Faber pochodzi z patologicznej rodziny. Żył jak chwast, jak dziecko dżungli. Nigdy nie był poddany procesowi wychowawczemu. Kiedy wyjdzie na wolność, będzie życiowym kaleką. Trzeba dać mu szansę i złagodzić wyrok - dodał adwokat.
Zastrzeżenie, że Faber będzie mógł wyjść z więzienia najwcześniej po 20 latach, ma uczynić zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości - powiedział sędzia Węgrzynek.
W przypadku Stożka - uznał sąd - przewaga okoliczności obciążających nad łagodzącymi jest ogromna. Dlatego wymierzona mu maksymalna kara została utrzymana. Co prawda opinia o nim z aresztu jest także pozytywna, ale nie mogło to wpłynąć na wysokość wyroku.
Matka Michała Bożena Staszewska powiedziała dziennikarzom, że czuje ulgę, bo nie będzie musiała już przychodzić do sądu, słuchać i widzieć zabójców jej syna. Jak dodała, sam Michał "został zagubiony w labiryncie prawnych przepisów, paragrafów i procedur".
Zaznaczyła, że nie do końca rozumie argumentację sądu. Jeden wyrok jest łagodniejszy, drugi bardziej surowy, chociaż udział obu oskarżonych w zabójstwie był taki sam. Nadal uważam, że za takie okrucieństwo sprawcy powinni dostać kary maksymalne - powiedziała. Myślę sobie, że jeżeli Rafał i Tomek staną się innymi ludźmi, to znaczy, że to był dobry wyrok. Jeżeli będzie inaczej, to sąd musi to wziąć na siebie. W głębi serca chcę, żeby się zmienili. Czy tak się stanie, nie wiem. Wiem tylko, że pięć lat procesu ich nie zmieniło - zaznaczyła.
Czwartkowy wyrok kończy kilkuletnie rozpatrywanie tej sprawy. Pierwszy wyrok zapadł w sierpniu 2001 r. Gliwicki sąd skazał wówczas obu zabójców na 25 lat więzienia. Sąd apelacyjny uchylił tamten wyrok z przyczyn formalnych - jeden z sędziów orzekających w procesie, oddelegowany z sądu rejonowego, nie miał delegacji do uczestniczenia w rozprawie w dniu publikacji wyroku. Proces był więc powtarzany z powodu braku jednego dokumentu.
W maju 2003 roku sąd I instancji wymierzył zabójcom kary 25 i 15 lat pozbawienia wolności. Oskarżyciele złożyli apelację, domagając się najwyższych dozwolonych przepisami kar. Sąd apelacyjny podzielił argumentację oskarżycieli i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Zabójcy byli kolegami Michała. Razem zbierali militaria. Rafał i Tomasz zwabili kolegę na gliwicki poligon, założyli mu pętlę na szyję i zadali ponad 50 ciosów nożem. Potem, jeszcze przytomnego, ciągnęli na lince po poligonie; ciało przysypali ziemią. Zabitemu chłopcu zabrali zegarek wartości 50 zł i klucze do mieszkania. Następnego dnia brat Tomasza, Dariusz, pomógł Rafałowi w zamaskowaniu zwłok (wyrok 1,5 roku więzienia za utrudnianie postępowania wobec niego jest prawomocny). Ciało chłopca odnaleziono dopiero po sześciu tygodniach.