25 lat za 120 ciosów nożem
25-letnia Patrycja Solich jest już ostatecznie skazana na 25 lat więzienia za brutalne zabójstwo swej koleżanki, której najpierw ukradła pieniądze, a potem zwabiła do lasu, gdzie zadała jej co najmniej 120 ciosów nożem. Sąd Najwyższy oddalił kasację jej adwokata.
08.05.2007 | aktual.: 08.05.2007 12:59
Ta brutalna zbrodnia z 2003 r. wstrząsnęła wtedy opinią publiczną. Wiosną owego roku w Lesie Winiarskim koło Buska Zdroju znaleziono zwłoki 21-letniej Justyny K. z ponad 100 ranami od noża. Prokuratura oskarżyła o tę zbrodnię koleżankę ofiary. Motywem zabójstwa miała być obawa Patrycji, że Justyna ujawni, iż ta ukradła jej kartę bankomatową i wypłaciła prawie 6 tys. zł.
Dziewczyny mieszkały w sąsiednich miejscowościach, znały się jeszcze ze szkoły, razem studiowały fizjoterapię w filii Akademii Świętokrzyskiej w Busku Zdroju.
Pieniądze na ubrania i kosmetyki
Patrycja przyznawała się jedynie do kradzieży karty, potem dopasowywała wyjaśnienia do sytuacji na procesie i ostatecznie stwierdziła, że pobiła się z koleżanką w lesie, ale zostawiła ją tam żywą.
Kielecki sąd skazał Patrycję na dożywocie uznając, że dopuściła się brutalnej i haniebnej zbrodni. Podkreślano, że Patrycja miała doskonałą sytuację finansową i choć znała trudną sytuację materialną swej koleżanki, zdecydowała się podstępnie ją okraść, a pieniądze roztrwoniła na modne ubrania i kosmetyki.
Jeszcze przed wyrokiem kielecki sąd na podstawie pism z aresztu, w którym przebywała Patrycja informował, że jej zachowanie jest naganne, że więzienne władze dziewięć razy ją karały dyscyplinarnie, m.in. za próby wysyłania grypsów, zakłócanie ciszy nocnej, tatuaże i niestosowne zachowanie. Podkreślano, że dziewczyna stwarza problemy wychowawcze, jest despotyczna i nie interesuje się losem dziecka, które urodziła podczas aresztowania.
Obrońca skazanej wniósł apelację i w czerwcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Krakowie obniżył karę zabójczyni z dożywocia do 25 lat więzienia. Krakowscy sędziowie podkreślali, że skazana jest młodą kobietą i wcześniej nie była karana, więc należy dać jej szansę na powrót do społeczeństwa po odbyciu kary.
Śmiertelne ciosy na końcu
Adwokat złożył kasację do Sądu Najwyższego domagając się uchylenia wyroków skazujących i ponownego procesu. Twierdził, że sądy niższej instancji niesłusznie przypisały jego klientce działanie ze szczególnym okrucieństwem, bo samo zadanie 120 ciosów nie świadczy w jego przekonaniu o "zamiarze przysporzenia ponadprzeciętnych cierpień ofierze".
Sąd Najwyższy odrzucił tę argumentację, a kasację obrony uznał za bezzasadną w stopniu oczywistym, co jest najradykalniejszą formą oddalenia takiego odwołania.
Sędzia Józef Skwierawski w ustnym uzasadnieniu tej decyzji SN podkreślił, że niższe instancje prawidłowo ustaliły przebieg zdarzeń, zaś samo zadanie co najmniej 120 ciosów może być uznane za szczególne okrucieństwo tym bardziej, że - jak wynika z opinii biegłych - Partycja najpierw tylko raniła swą koleżankę w sposób nie zagrażający bezpośrednio jej życiu - śmiertelne ciosy zadała na końcu, w ostatniej fazie zbrodni.