25 lat więzienia dla Beaty K. za zabójstwo w "Ultimo"
Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok 25 lat więzienia dla Beaty K., skazanej za zabójstwo Daniela
Jaźwińskiego i postrzelenie jego żony Anny w warszawskim sklepie
"Ultimo" w 1997 roku. Oznacza to, że wyrok jest prawomocny.
21.04.2006 | aktual.: 21.04.2006 17:41
W sprawie Beaty K. odbyły się już trzy procesy w sądach I instancji - podczas dwóch uniewinniono ją, mimo że Jaźwińska od początku wskazywała Beatę K. jako zabójczynię swojego męża. Oba wyroki uchylone zostały w postępowaniu apelacyjnym, a sprawa skierowana do ponownego rozpatrzenia.
Wyrok, który sąd utrzymał w piątek, zapadł w lipcu 2005 r. Beata K. została wtedy skazana (niejednogłośnie) na 25 lat więzienia.
Beata K. była ekspedientką w sklepie "Ultimo", skąd została zwolniona za kradzież. Według ustaleń prokuratury i zeznań Jaźwińskiej (wówczas kierowniczki sklepu), K. kilka dni po zwolnieniu miała przyjść do sklepu i kilka razy strzelić do Anny Jaźwińskiej i jej męża Daniela. Miała też wziąć pieniądze z kasetki znajdującej się w sklepie. Mąż Jaźwińskiej zginął, ona sama została ciężko ranna.
Po piątkowym wyroku Anna Jaźwińska po wyjściu z sali sądowej podczas rozmowy z dziennikarzami rozpłakała się. Powiem jedną rzecz. Stan rzeczy, całe postępowanie karne nie umniejszy bólu, który noszę w sercu. Ten ból nadal pozostaje - powiedziała.
Beata K. nie została doprowadzona na piątkową rozprawę (od 2005 r. jest w areszcie). Reprezentujący ją mec. Tadeusz Supryk w swej mowie przed sądem powiedział m.in., że Anna Jaźwińska w zeznaniach często myliła się, zmieniała wersję zdarzeń i dostosowywała zeznania do oczekiwań prokuratora i policji. Zaznaczył, że jego zdaniem, oprócz zeznań Jaźwińskiej przeciw jego klientce nie świadczą żadne dowody.
Drugi z obrońców Beaty K., mec. Marek Staszewski skupił się na obaleniu wiarygodności zabezpieczonych przez policję śladów zapachowych. Funkcjonariusze pobrali zapach z kasetki z pieniędzmi; zidentyfikowano go później jako zapach Beaty K. Mecenas zaznaczył, że w 1997 r. osmologia (nauka o zapachu) nie była jeszcze dobrze zbadaną dziedziną, a polska policja nie miała ekspertów w tym zakresie. Podkreślił, że żaden z biegłych w procesie nie potrafił kategorycznie stwierdzić, że po zebranym w ten sposób śladzie zapachowym można jednoznacznie zidentyfikować osobę.
Mec. Staszewski próbował również podważyć wiarygodność zeznań Jaźwińskiej, powołując się na badania amerykańskich naukowców, którzy stwierdzili, że w sytuacjach silnego stresu mogą występować zaburzenia pamięci. Przekonywał, że zapamiętane w różnych sytuacjach obrazy mogą nakładać się na siebie w taki sposób, że będąca w szoku osoba jest przekonana o prawdziwości zdarzeń, które nigdy nie miały miejsca. Dodał, że osoba Beaty K. mogła zostać jej zasugerowana, jako sprawczyni morderstwa, przez policjantów.
Prokurator Danuta Droesler zarzuty zawarte w apelacji określiła jako "chybione". Sąd dokonał analizy zeznań pani Jaźwińskiej i innych świadków oraz uznał, że nie miało miejsca zasugerowanie jej osoby sprawcy. Dodatkowo biegli orzekli, że ze strony psychologicznej jej zeznania są materiałem pełnowartościowym" - mówiła. Jej zdaniem, Jaźwińska - mimo szoku - zachowała zdolność do zapamiętania zdarzeń i ich odtwarzania. Prokurator podkreśliła, że według biegłych, jej zeznania "nie noszą cech konfabulacji.
Pełnomocnik Jaźwińskiej Krzyszof Załuski podkreślił, że wymieniła ona nazwisko Beaty K. - wskazując ją jako sprawczynię zabójstwa - bezpośrednio po odzyskaniu przytomności. Sama Jaźwińska zrezygnowała z długiej przemowy przed sądem. Przez tyle lat wszystko w tej sprawie już powiedziano. Proszę o oddalenie apelacji i wydanie w tej sprawie sprawiedliwego orzeczenia - powiedziała.
Sędzia Andrzej Wójcik w uzasadnieniu wyroku powiedział, że podziela argumentację obrońców Beaty K. jedynie w części dotyczącej śladów zapachowych. Jednak - jak podkreślił - nie ma to wpływu na uznanie winy kobiety, ponieważ o tym, że jest ona sprawcą zbrodni świadczą jednoznacznie zeznania Jaźwińskiej. Apelację uznał więc za bezzasadną.
90% spraw w Polsce opiera się na zeznaniach świadków i nikomu nie przyjdzie do głowy dyskwalifikować tego rodzaju dowodu - powiedział sędzia. Dodał, że gdyby sąd miał zakwestionować zeznania Jaźwińskiej, także w innych sprawach musielibyśmy wątpić w świadectwo człowieka przeciw człowiekowi.
Sąd odniósł się też do kwestii motywu, którego brak usiłowała wykazać w poprzednich rozprawach obrona. Brak możliwości jego ustalenia nie jest przeszkodą w skazaniu sprawcy - powiedział Wójcik. Podkreślił równocześnie, że Beacie K. bardzo zależało na utrzymaniu pracy w sklepie "Ultimo", a gdy została zwolniona mogła postanowić "wymierzyć sprawiedliwość". Sędzia zaznaczył jednak, że jest to jedynie hipoteza, nie poparta materiałem dowodowym.
Sędzia uzasadniając, dlaczego nie złagodził Beacie K. wyroku dodał, że kara 25 lat więzienia nie jest "rażąco surowa" za popełniony przez nią czyn. Przypomniał, że strzeliła ona do Daniela Jaźwińskiego, dwukrotnie do jego żony, po czym ostatnim strzałem w plecy dobiła leżącego już mężczyznę.
Mecenas Supryk pytany przez dziennikarzy czy w imieniu swej klientki będzie wnosił o kasację wyroku do Sądu Najwyższego odpowiedział, że decyzję podejmie, gdy zapozna się z pisemnym uzasadnieniem wyroku. Dodał, że z orzeczenia sądu "nie jest zadowolony".