Polska23 protesty wyborcze trafiły do Sądu Najwyższego

23 protesty wyborcze trafiły do Sądu Najwyższego

We wtorek w pierwszym dniu składania protestów wyborczych do Sądu Najwyższego wpłynął jeden protest. Jednak, podobnie jak 22 inne protesty, które dotarły do SN już wcześniej, został on wysłany przed ustawowym terminem. Żaden nie będzie więc rozpatrywany przez sąd.

Od wtorku każdy wyborca, a także komitet wyborczy lub komisja wyborcza, jeżeli uważa, że w trakcie wyborów prezydenckich naruszone zostały procedury wyborcze, może złożyć protest wyborczy do Sądu Najwyższego.

Zgodnie z ustawą o wyborze prezydenta, protest wyborczy może być wniesiony do Sądu Najwyższego nie później niż w ciągu trzech dni od dnia podania wyników wyborów do wiadomości publicznej przez PKW. Powodem protestu może być naruszenie przepisów ustawy albo dopuszczenie się przestępstwa przeciwko wyborom, jeżeli to naruszenie lub przestępstwo miało wpływ na wynik wyborów.

Krzysztof Michałowski z Zespołu Prasowego SN powiedział, że - zgodnie z przyjętą przez sąd praktyką - przez publiczne ogłoszenie wyników wyborów rozumiane jest odczytanie przez PKW na konferencji prasowej uchwały o wyborze prezydenta.

Ponieważ miało to miejsce w poniedziałek 5 lipca, pierwszym dniem składania protestów wyborczych do SN jest wtorek, a ostatnim - czwartek. Protesty trafiają do Biura Podawczego SN, które jest czynne w godzinach 8-16.

Według Michałowskiego w poprzednich latach zdecydowana większość protestów była przesyłana pocztą, a tylko nieliczne były dostarczane osobiście do Biura Podawczego. Ponieważ decydująca jest w tym przypadku data nadania przesyłki, to ostateczne informacje o liczbie złożonych protestów wyborczych SN będzie miał najwcześniej w przyszłym tygodniu - dodał. - Jest też możliwość złożenia protestu poza granicami kraju, w konsulacie, co też trochę dłużej trwa - zaznaczył.

Michałowski poinformował, że we wtorek do SN wpłynął jeden protest wyborczy, został on jednak wysłany pocztą zanim - zgodnie z ustawą - rozpoczął się trzydniowy okres składania protestów. W związku z tym - wyjaśnił - sąd będzie musiał zdecydować o "nienadawaniu mu dalszego biegu".

Jak dodał, już wcześniej - po pierwszej turze wyborów - do SN trafiły 22 protesty wyborcze. A ponieważ one również zostały złożone przed terminem określonym w ordynacji wyborczej, SN nie będzie ich rozpatrywać - dodał.

- Ordynacja wyborcza określa m.in., kto może złożyć protest wyborczy oraz termin składania takich protestów. Więc kiedy SN przystąpi już do rozpoznawania protestów, to te złożone przed terminem będą pozostawione bez dalszego biegu - zaznaczył.

Według Michałowskiego, jeden z 22 protestów złożyły wspólnie Światowy Kongres Polaków w Chicago i Konwent Narodowy Polski w Gdańsku. - Pozostałe 21 złożyli wyborcy i w zdecydowanej większości nie dotyczą one naruszenia przepisów ordynacji wyborczej czy podejrzenia przestępstwa przeciwko wyborom - zaznaczył.

Złożenie protestu wyborczego zapowiadała wcześniej PKW w związku z tym, że podczas I tury wyborów pojawiły się nieprawidłowości w komisji wyborczej w polskiej ambasadzie w Brukseli. Różnica pomiędzy ilością wydanych wyborcom kart do głosowania a ilością kart wyjętych z urny wyniosła 98 (wydano 3970 kart, a z urny wyjęto ich 4068).

Jednak Beata Tokaj z Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów PKW powiedziała we wtorek, że PKW nie złoży ostatecznie protestu. Jak powiedziała, PKW "uznała się za niewłaściwą" do złożenia protestu po tym, jak Okręgowa Komisja Wyborcza w Warszawie złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

- Natomiast, jeżeli ktoś z wyborców złoży skargę, to dodatkowo zajmie się tym Sąd Najwyższy. Komisja nie będzie składała żadnego protestu, ponieważ uznała, że skoro sprawa trafiła do prokuratora, to on jest kompetentny, żeby ją wyjaśnić - powiedziała Tokaj.

Protest wyborczy mogą wnieść osoby ujęte w dniu głosowania w spisie wyborców, podmioty zgłaszające kandydatów w wyborach prezydenckich oraz komisje wyborcze. Wyborca powinien w nim sformułować zarzuty oraz przedstawić lub wskazać dowody, na których opiera swoje zarzuty. Sąd Najwyższy rozpatruje protest w składzie trzech sędziów w postępowaniu nieprocesowym, stosując przepisy kodeksu postępowania cywilnego. Opinia sądu powinna zawierać ustalenia co do zasadności zarzutów protestu, a w razie potwierdzenia zasadności zarzutów - ocenę, czy przestępstwo przeciwko wyborom lub naruszenie przepisów niniejszej ustawy miało wpływ na wynik wyborów.

- Takie opinie co do wszystkich protestów są następnie badane przez pełen skład Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych SN. Na ich podstawie Izba ta rozstrzyga w drodze uchwały o ważności wyborów prezydenta - tłumaczył Michałowski.

Dodał, że jak tylko wydane będą opinie co do wszystkich protestów, to SN wyznaczy termin posiedzenia, na którym podjęta zostanie uchwała w sprawie ważności wyborów. Po wydaniu uchwały przez SN zostanie ona przesłana marszałkowi sejmu, PKW oraz ogłoszona w Dzienniku Ustaw.

Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyborów prezydenckich na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów wyborczych. Podejmuje w tej sprawie uchwałę nie później niż w 30 dniu po podaniu wyników wyborów do wiadomości publicznej przez PKW. W przypadku podjęcia przez sąd decyzji unieważniającej wybory prezydenckie, przeprowadza się nowe głosowanie w ciągu dwóch i pół miesiąca.

Dopiero po ogłoszeniu decyzji o ważności wyborów prezydenckich marszałek Sejmu może zwołać posiedzenie Zgromadzenia Narodowego (połączone obie izby parlamentu - sejm i senat), na którym prezydent elekt złoży uroczystą przysięgę "dochowania wierności postanowieniom Konstytucji, niezłomnego strzeżenia godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa".

Zaprzysiężenie prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe musi się odbyć w ciągu siedmiu dni od ogłoszenia ważności wyborów przez Sąd Najwyższy. Jeżeli sąd wykorzysta cały przysługujący mu na to czas, to złożenie przysięgi przez prezydenta - elekta nastąpi najpóźniej 11 sierpnia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)