20 tys. złotych opłaty za demonstrowanie
Władze Mińska domagają się około 10 milionów rubli białoruskich (około 20 tys. złotych) domagają się od organizatorów ubiegłorocznego "Europejskiego Marszu". Firmy odpowiadające za czystość w stolicy Białorusi wystawiły organizatorom marszu rachunek za sprzątanie ulic. Europejski Marsz przeszedł głównymi ulicami Mińska 14 października 2007 roku.
Początkowo od liderów białoruskiej opozycji domagano się kwoty około 2 milionów rubli. Po pięciu miesiącach kwota wzrosła, łącznie do 10 milionów.
Adwokat Walentin Stefanowicz powiedział portalowi "Karta '97", że w żadnym kraju na świecie władza nie oczekuje zapłaty za organizowane w miastach przemarsze, demonstracje czy polityczne happeningi.
Współpracujący z opozycją prawnicy podkreślają, że uliczne demonstracje są jednym z podstawowych praw obywatelskich, a próba ich ograniczania lub pobierania opłat jest naruszeniem białoruskiej konstytucji i międzynarodowych standardów.
Organizatorzy Europejskiego Marszu nie zamierzają płacić. Sprawę oddali do sądu.
25 marca ulicami Mińska ma przejść kolejna manifestacja pod hasłami przystąpienia Białorusi do Unii Europejskiej. Tego dnia przypada również 90 rocznica niepodległości Białorusi - święta zakazanego przez reżim Aleksandra Łukaszenki. (sm)
M.Jastrzębski