"20 kolejnych tomów akt to zagrywka taktyczna Rosji"
Prokuratura generalna Rosji w czwartek przekaże Polsce 20 kolejnych tomów akt śledztwa w sprawie Katynia - dowiedziała się PAP ze źródła w tej prokuraturze. - Sprawa wynikła w ekspresowym tempie - powiedział na antenie TVN24 Andrzej Zaucha, moskiewski korespondent stacji. Prof. Wojciech Materski ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską, że jest to zagrywka taktyczna ze strony Rosji.
22.09.2010 | aktual.: 22.09.2010 17:05
Kolejne tomy akt śledztwa w sprawie Katynia przekaże w czwartek Polsce zastępca prokuratora generalnego Rosji Aleksandr Zwiagincew. Przekazanie odbędzie się w ramach realizacji wniosku strony polskiej o pomoc prawną. Sprawa nie była jednak planowana. Nie wiadomo, kto ze strony polskiej odbierze akta.
Pierwszy krok naprzód
8 maja prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew podczas wizyty wtedy jeszcze p.o. prezydenta Bronisława Komorowskiego w Moskwie przekazał mu 67 tomów akt śledztwa, które w latach 1990-2004 w sprawie zbrodni katyńskiej prowadziła Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej. Oświadczył, że na jego polecenie kontynuowane będą czynności, mające na celu odtajnienie akt tego śledztwa.
Umarzając w 2004 roku dochodzenie katyńskie, strona rosyjska utajniła 116 ze 183 tomów akt. Jawnych pozostało 67 tomów.
- Nie wiadomo na razie, co będzie w aktach - mówił Zaucha.
"To zła wiadomość dla Polski"
Prof. Wojciech Materski, z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że ta informacja nie napawa optymizmem. - Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapewnił, że obejmie osobistym nadzorem śledztwo katyńskie i zrobi wszystko, aby akta zostały odtajnione. Tymczasem do tej pory odtajniono i przekazano Polsce 67 z 183 tomów akt a teraz słyszymy, że dostaniemy jeszcze 20. To, że po tak długim czasie otrzymujemy zaledwie 20 tomów znaczy, że szansa na to, że kolejne zostaną odtajnione jest znikoma – mówi prof. Materski.
Jak zatem odczytać tę błyskawiczną decyzję rosyjskiej prokuratury? - Jeśli nie ma decyzji, że należy odtajnić akta, to może oznaczać to zagrywkę taktyczną, której cel jest oczywisty - chodzi o to, by uniknąć prawnej rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej i maksymalne przedłużenie procedury – ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Materski.
Profesor podkreśla, że w interesie Polski jest istotne jest to, jakich dokumentów nam nie udostępniono i dlaczego nie dostaliśmy wszystkich oraz to, kiedy zostanie to zrobione. Prof. Majerski dodaje, że nie spodziewałby się rewelacji w aktach, które mają nam zostać przekazane.
We wtorek Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przekazał stronie polskiej nowe dokumenty w sprawie kwietniowej katastrofy pod Smoleńskiem prezydenckiego Tu-154M. Zdaniem przedstawiciela Polski przy MAK Edmunda Klicha nie są to dokumenty, o które proszono. Prof. Materski pytany o to, czy błyskawiczne tempo, w którym zapadła decyzja o przekazaniu Polsce kolejnych tomów akt katyńskich, jest formą odwrócenia uwagi od działań MAK, mówi, że niekoniecznie.
"Przeceniamy miejsce Polski w meandrach rosyjskiej polityki"
- Nie sądzę, by w Rosji działało centrum decyzyjne, które te sprawy łączy i prowadzi jakąś rozgrywkę. Przeceniamy miejsce Polski w meandrach rosyjskiej polityki wewnętrznej, zagranicznej i historycznej. Nie jesteśmy aż tak znaczącym przedmiotem tej polityki. Być może jednak coś łączy obie sprawy, nie można tego wykluczyć – akcentuje profesor.
Edmund Klich nie chciał komentować sprawy. - Trudno mi to oceniać, bo nie słyszałem o sprawie i nie wiem, kto podjął decyzję o przekazaniu Polsce kolejnych akt katyńskich – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
We wtorek Moskiewski Sąd Miejski ustalił na wniosek stowarzyszenia Memoriał, kto nakazał utajnić śledztwo katyńskie. Nie zezwolił jednak na upublicznienie danych tej osoby.
Prezydent Miedwiediew przyznał w maju tego roku, że w Rosji fałszowano historię Katynia. Opowiedział się też za przedstawieniem prawdy o zbrodni katyńskiej Rosjanom i zagranicznym obywatelom, którzy są tym zainteresowani. Miedwiediew powiedział to w obszernym wywiadzie dla dziennika "Izwiestija", który ukazał się w piątkowym wydaniu gazety i który poświęcony jest obchodzonej 8-9 maja 65. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. W ramach polityki przedstawiania prawdy na stronach internetowych prezydenta Rosji umieszczono kopie oryginalnych dokumentów katyńskich.
"Doceńmy to"
- Na razie nic oficjalnie nie wiemy - oświadczył sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dr Krzysztof Kunert.
- Najcenniejsze byłoby udostępnienie do końca akt tego śledztwa, czyli tych brakujących tomów dotychczas utajnionych - dodał. Chodzi chodzi o 116 ze 183 tomów akt śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej, prowadzonego przez rosyjską Główną Prokuraturę Wojskową, które zostało umorzone 21 września 2004 r.
- Dla mnie to układa się logicznie z wczorajszymi ustaleniami Moskiewskiego Sądu Miejskiego, któremu udało się zidentyfikować osobę, która utajniła to śledztwo. Tyle tylko, że na razie utajniono jej nazwisko, co bierzemy pod uwagę - kontynuował Kunert.
- To jest pewien ciąg logiczny i pewne działanie konsekwentne i z naszego punktu widzenia jakby oczywiste, bo myśmy się tego domagali od bardzo dawna. Z drugiej strony należy brać pod uwagę, odważyłbym się nawet użyć słowa - doceniać to (przekazanie kolejnych tomów akt), skoro jakiś czas temu najwyższe władze Rosji zobowiązały się czy obiecały dopilnowania, że akta tego śledztwa będą przekazywane do Polski - konstatował.
- Jest to sukces - ja wiem, że z opóźnieniami, ja wiem, że mnóstwo ludzi w Polsce czeka na to od wielu, wielu lat, ja to wszystko rozumiem, ale powtarzam: wydaje mi się, że powinniśmy z uznaniem przyjąć kolejny tego typu gest, który już nie jest gestem, bo przecież to już jest czyn zmierzający w dobrą i pożądaną, od dawna oczekiwaną w Polsce stronę - ocenił Kunert.
- Mam nadzieję, że będą to wszystkie akta, ale nic więcej szczegółowego na ten temat nie wiem. Wszyscy mamy nadzieję, że ten logiczny ciąg zdarzeń wpisze się w odnalezienie listy białoruskiej, tej jedynej, jeśli chodzi o zbrodnię katyńską, listy brakującej. No i wydaje się, że byłby to naprawdę przełomem - zakończył sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.