19 osób rannych w zamieszkach w Budapeszcie
19 osób, głównie policjanci, zostało rannych w zamieszkach, do których doszło między prawicowymi ekstremistami a policją w Budapeszcie - podała policja. Rannych zostało 14 policjantów i pięciu cywilów, w tym
dziennikarze - podał szef węgierskiej policji Jozsef Bencze.
23.10.2007 | aktual.: 23.10.2007 13:24
Policja przy użyciu armatek wodnych i gazu łzawiącego rozpędziła w poniedziałek kilka tysięcy skrajnie prawicowych demonstrantów w centrum Budapesztu. Zwolennicy skrajnej prawicy, m.in. Węgierskiego Ruchu Samoobrony, usiłowali dotrzeć do budynku opery, gdzie socjalistyczny premier Ferenc Gyurcsany wygłaszał przemówienie na uroczystości z okazji rocznicy rewolucji 1956 r.
Centrum Budapesztu 23 października 2006 roku w 50. rocznicę rewolucji 1956 było sceną gwałtownych starć między prawicowcami a siłami bezpieczeństwa, w których kilkaset osób zostało rannych. Policja użyła wtedy kul kauczukowych do rozproszenia demonstracji.
W poniedziałek według dziennika "Nepszabadsag", demonstrujący "dzięki szybkiej i zdecydowanej interwencji policji rozproszyli się po mieście(...), Gyurcsany bez przeszkód wygłosił przemówienie".
Budapeszteńska policja, powołując się na względy bezpieczeństwa, nie zezwoliła na marsz po poniedziałkowym wiecu, ale młodzi ludzie zlekceważyli zakaz. "Do broni! Gyurcsany, zmywaj się!" i "Śmierć izraelskim armatkom wodnym!" - skandowali.
Obrzucali policjantów kamieniami i koktajlami Mołotowa. Poustawiali barykady z przewróconych samochodów, a następnie podpalili je przy użyciu nasączonych benzyną szmat. W większości byli ogoleni na łyso, mieli na sobie czarne ubrania i wojskowe, sznurowane buty.
Policja najpierw rozdzieliła ich na mniejsze grupy, a następnie wylegitymowała.