19-latka zginęła pod kołami autobusu. Były rzecznik policji nie ma wątpliwości
- Do tragicznego zdarzenia w Katowicach nie powinno w ogóle dojść. Z filmu opublikowanego w mediach społecznościowych wynika, że kierowca autobusu nie opanował nerwów, przejechał dziewczynę i prawdopodobnie usłyszy zarzut zabójstwa - mówi WP Mariusz Sokołowski, były rzecznik polskiej policji. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi katowicka policja. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu i czeka na zarzuty.
Do wypadku doszło przed godziną 6:00 u zbiegu ulic Mickiewicza i Stawowej w centrum Katowic. Na filmie opublikowanym w internecie, widać jak na ulicy stoi grupa osób. Dochodzi tam też do bójki między młodymi ludźmi. Po chwili podjeżdża w to miejsce autobus linii 910. Kierowca najpierw zatrzymuje się, ale w pewnym momencie gwałtownie rusza przed siebie. I to wtedy dochodzi do śmiertelnego potrącenia stojącej przed autobusem 19-latki.
Kierowca autobusu nie zatrzymuje się i jedzie dalej przed siebie. W ostatnim momencie sprzed pojazdu udaje się odskoczyć mężczyźnie, który też znalazł się na jezdni. Autobus odjeżdża, kierowca nie reaguje na krzyki osób.
- Kierowca nie zauważył, że potrącił tę kobietę i odjechał na zajezdnię - przekazała początkowo policja. 31-letni mężczyzna został przebadany na obecność alkoholu we krwi - był trzeźwy. Pobrano mu również krew do badań, by sprawdzić, czy nie był pod wpływem środków odurzających. Wstępne wyniki mają być znane w niedzielę. Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, kierowca najprawdopodobniej usłyszy zarzut zabójstwa.
- Ta sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Nawet jeżeli mieliśmy do czynienia z bójką, to kierowca nie powinien się tak zachować. Jeśli poniosły go emocje i nerwy, to nie jest powód, żeby autobusem wjeżdżać w ludzi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Mariusz Sokołowski, były rzecznik polskiej policji.
Jego zdaniem, prokuratura po zapoznaniu się z materiałem dowodowym w postaci nagrań z miejsca zdarzenia, będzie zmierzała do postawienia kierowcy, zarzutów zabójstwa albo katastrofy w ruchu drogowym.
- W tym przypadku autobus stał się narzędziem do pokonania przeszkody na drodze. A tą przeszkodą jest człowiek. W takiej sytuacji - czy to samochód, czy tym bardziej autobus - nie powinien jechać dalej. Gdyby jechał wolno, z pewnością do tragedii by nie doszło. Emocje związane z bójką nie są dla kierowcy żadnym usprawiedliwieniem. Jego zachowanie było niewspółmierne do tego, co się wydarzyło - dodaje Sokołowski.
- Nie można wjechać w człowieka, który w zderzeniu z pojazdem, w tym przypadku "wielotonowym kolosem", nie ma najmniejszych szans. Bez względu jak ci ludzie się zachowywali i co robili na jezdni. Nie było żadnych podstaw, by dalej kontynuować jazdę - mówi były policjant.
W jego ocenie, śledczy będą też brali pod uwagę, że kierowca odjechał z miejsca zdarzenia. I nie zatrzymał się, mimo iż zapewne widział w lusterku, co się dzieje za autobusem.
- Kluczowa w tej sprawie jest śmierć 19-letniej dziewczyny. Dojeżdżając na miejsce, kierowca widział ludzi wchodzących na jezdnię. Każdy kierowca w takiej sytuacji powinien się zatrzymać. Tu nie było stanu wyższej konieczności ani stanu zagrożenia - puentuje Sokołowski.