18-letniej Darii można było uratować życie? Szokujące wyniki kontroli NFZ
Już pierwszy szpital, do którego miesiąc temu trafiła 18-letnia Daria z Bydgoszczy, powinien był ją przyjąć - wynika z przeprowadzonej na przełomie marca i kwietnia kontroli NFZ. Dziewczyna została odesłana z placówki, a kilka godzin później zmarła - podaje RMF FM.
Historia śmierci Darii: Zabrakło miejsc w ośmiu szpitalach, 18-latka zmarła
Darię przywieziono do Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii 8 marca około 10.00 rano. Lekarze odmówili przyjęcia jej, tłumacząc się brakiem miejsc na intensywnej terapii. Jak jednak ustalił Narodowy Fundusz Zdrowia, na oddziale było jedno wolne łóżko. Dlaczego Daria nie mogła z niego skorzystać? Według dyrekcji Centrum Pulmonologii, na ten dzień, na godzinę 14.00, zaplanowano rozpoczęcie specjalistycznej terapii dla jednego z pacjentów, co wymagało dwóch stanowisk. Jednak w opinii doktora Piotra Kowalskiego, wojewódzkiego konsultanta ds. anestezjologii i intensywnej terapii, taka terapia nie może być usprawiedliwieniem odmowy przyjęcia pacjenta w sytuacji zagrożenia życia.
Nastolatki nie przyjął również Szpital Dziecięcy w Bydgoszczy, mimo że także miał wolne miejsce. Tam z kolei tłumaczono się obawą, że Daria jest pełnoletnia, więc NFZ nie sfinansuje jej leczenia. Jan Raszeja, rzecznik bydgoskiego oddziału NFZ, podkreśla jednak, że fundusz zapłaciłby za udzielenie Darii pomocy. W tym wypadku nie ma wątpliwości, że byłaby to procedura ratująca życie, a w takich sytuacjach zwracamy pieniądze nawet tym placówkom, które nie mają z nami podpisanego kontraktu - wyjaśnia.
Wolnymi miejscami na intensywnej terapii dysponowały 8 marca jeszcze dwie lecznice: Szpital im. Jurasza i Centrum Onkologii. Do tych placówek nikt jednak nie zwrócił się z pytaniem o stan wolnych łóżek. W rezultacie Daria została przewieziona do szpitala w Chełmnie - niestety było już za późno i 18-latka zmarła.
Na razie nie wiadomo dokładnie, jakie będą konsekwencje dla szpitali, które nie udzieliły Darii pomocy, ale NFZ może ze swojej strony nałożyć na lecznice kary finansowe, a nawet zerwać z nimi kontrakty. Sprawą zajmuje się też bydgoska prokuratura - najpóźniej jutro trafi tam pełny raport Funduszu.