166 tys. zł długu. Zamieszanie z atrakcyjnym nabrzeżem w Mikołajkach
Sąsiad burmistrza Mikołajek, któremu gmina wydzierżawiła na 15 lat bez przetargu miejskie nabrzeże, jest ścigany przez Wody Polskie za długi wynoszące ponad 160 tys. zł - dowiaduje się Wirtualna Polska. Według państwowej instytucji przedsiębiorca od lat bezprawnie korzysta z pomostów na mikołajskim jeziorze. Przedsiębiorca zapewnia nas, że prawa nie łamie, a z Wodami Polskimi jest spór o stawkę, którą ma płacić.
Piotr Jakubowski rządzi "stolicą" Mazur nieprzerwanie od 25 lat. Jest nie tylko samorządowcem, ale też właścicielem gruntów i sprawnym organizatorem. Lista jego nieruchomości jest długa: ponad 19-hektarowe gospodarstwo rolne o wartości 6,8 mln zł, działka z budynkiem browaru wyceniana na 5,7 mln zł, cztery domy za łącznie 1,7 mln zł, dwa domki letniskowe, sauna i siłownia.
Do tego blisko 300 tys. zł oszczędności razem z żoną, trzy jachty motorowe, ciągnik, motocykl i pięć aut. Na jednej z wykazanych działek, których jest współwłaścicielem, stoi zakład browaru Mikołajki, należącego do jego żony Aliny. Pani Jakubowska prowadzi na terenie gminy jeszcze dwa inne biznesy: pensjonat i czarter łodzi.
Działalność burmistrza od wielu lat budzi kontrowersje wśród mieszkańców. W mieście powstało nawet specjalne stowarzyszenie Kompas, monitorujące decyzje Jakubowskiego. Rządami burmistrza interesuje się też Prokuratura Okręgowa w Olsztynie, która prowadzi bezprecedensowe śledztwo obejmujące swym zakresem 23 lata jego działalności, w tym historię powstania browaru jego żony, obrót działkami nad jeziorem Tałty, sprzedaż gminnych nieruchomości, legalność decyzji i przekraczanie uprawnień.
Jednym z badanych wątków jest także sprawa 120-metrowego pasa nabrzeża w centrum turystycznej stolicy Mazur.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Burmistrz Mikołajek: mamy załamanie na Mazurach. Inflacja uderzyła w kurort
"Dzierżawa na 15 lat, bez przetargu i za drobne"
W listopadzie 2023 r. rada gminy przy wsparciu burmistrza podjęła uchwałę zezwalającą na bezprzetargową dzierżawę tego atrakcyjnego terenu. Umowę zawarto na 15 lat i miała ona obowiązywać aż do 2038 r. Dzierżawcą okazał się miejscowy biznesmen i sąsiad Jakubowskiego - Tomasz Durkiewicz, prowadzący firmę PHU RBC.
Sprawa szybko zelektryzowała mieszkańców. Lokalne stowarzyszenie zwracało uwagę na okazyjną cenę dzierżawy - jedyne 18,5 tys. zł rocznie. Zdaniem jego działaczy "teren oddano za grosze, a powinien przynosić gminie miliony". Jak wskazywano, przy nabrzeżu znajduje się ok. 200 miejsc cumowniczych na łodzie, każde w cenie 7 tys. zł za sezon.
Temat szybko podchwycili też opozycyjni radni. - Miasto traci na tej umowie grube miliony. Przypomnijmy: chodzi o dzierżawę najbardziej atrakcyjnej części portu w Mikołajkach, na 15 lat, bez przetargu i za drobne - mówiła Wioletta Kuzyk, która w zeszłym roku kandydowała przeciwko Jakubowskiemu w wyborach na burmistrza Mikołajek.
Biznesmen odpowiada: - To wszystko bzdury i nieprawdy.
- W 2010 r. zakupiłem port w Mikołajkach od prywatnej firmy, która wybudowała go w 2000 r. na podstawie uzyskanych pozwoleń. Tym samym wszedłem w prawo do dostępu i korzystania z legalnie wybudowanych pomostów. Nie można dzisiaj organizować przetargu na dostęp do czyjejś własności, bo to tak, jakby do pana posesji domu, w którym pan mieszka, organizować przetarg na wjazd z gminnego chodnika czy ulicy - mówi Wirtualnej Polsce Durkiewicz.
W maju Wirtualna Polska podała, że Wojewódzki Sąd Administracyjny - na skutek skargi wojewody warmińsko-mazurskiego - unieważnił uchwałę rady Mikołajek w sprawie nabrzeża. Zdaniem sądu wydzierżawienie terenu sąsiadowi burmistrza na tak długi okres bez przetargu było nietransparentne i niegospodarne.
Burmistrz Jakubowski, poproszony przez nas o komentarz do wyroku sądu, odpowiedział wówczas, że jego sąsiad posiadał pozwolenie wodnoprawne wydane przez Wody Polskie, na mocy którego wynajmował łodzie cumowane do pomostów na jeziorze. By mieć do nich dostęp, musiał dostać od gminy dzierżawę pasa nabrzeża.
"Przedsiębiorcy, prowadzący działalność gospodarczą, polegającą na wynajmie jednostek pływających, uzyskali niezależnie od decyzji rady gminy pozwolenia wodnoprawne od Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie" - odpowiedział burmistrz na nasze pytania. Dalej Jakubowski przekonywał, że dzierżawa nabrzeża "służy wyłącznie do przymocowania pomostów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mikołajki. "Walczą o turystę, by skorzystał z ich oferty"
"Opłaty nie są regularnie uiszczane"
Wirtualna Polska zapytała Wody Polskie o pomosty, na które powołuje się Jakubowski. Okazuje się, że sąsiad burmistrza już wcześniej korzystał z pomostów. Zdaniem państwowej instytucji, robi to bez umowy i zalega sporą kwotę.
"Pomosty użytkowane są przez firmę przedsiębiorcy bez tytułu prawnego. W związku z bezumownym użytkowaniem gruntu jeziora Mikołajskiego Wody Polskie prowadzą postępowanie zmierzające do wyegzekwowania należności. Opłaty związane z użytkowaniem ww. infrastruktury nie są regularnie uiszczane. Postępowanie windykacyjne dotyczy opłat z okresu 2018-2025" - informuje WP Joanna Szerenos-Pawilcz, rzeczniczka prasowa Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku.
Jak informowała konkurentka Jakubowskiego w wyborach na burmistrza Wioletta Kuzyk, sąsiad burmistrza dzierżawi nabrzeże od 2011 roku. "Najpierw dostał umowę na trzy lata, potem na dziewięć, a obecnie na 15 lat. - czytamy w jej wpisie w mediach społecznościowych.
"Obecne zaległości za bezumowne użytkowanie gruntów Skarbu Państwa wynoszą 166 434,02 zł plus należne od tej kwoty odsetki. Sprawy zaległych należności w tym ich odzyskiwanie łącznie z możliwością skierowania na drogę sądową prowadzi Wydział Postępowań Wierzycielskich i Orzecznictwa w Krajowym Zarządzie Gospodarki Wodnej" - mówi nam z kolei Karolina Gaweł, rzeczniczka Wód Polskich.
Zaległa kwota została podana według stanu na drugą połowę lipca. Obecnie więc może być już powiększona o odsetki.
Biznesmen odpowiada Wodom Polskim
- Z Wodami Polskimi prowadzimy spór prawny. Chodzi o zastosowaną stawkę. Nie ma takich sytuacji, że ja korzystam z czegoś bezprawnie, bo moja firma zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi złożyła wniosek o zawarcie umowy w Wodach Polskich w 2018 albo 2019 roku - zapewnia nas Durkiewicz.
I jak twierdzi, jak sąd rozstrzygnie, która ze stron ma rację, to wtedy temat będzie zamknięty. - Cały czas podtrzymuje chęć zawarcia tej umowy. Tylko mamy rozbieżność co do stawki i w końcu prędzej czy później zostanie to rozstrzygnięte. Sprawa nie jest jeszcze w sądzie, bo czekamy na wyrok w podobnej sprawie, innej firmy w Sądzie Apelacyjnym - przekazuje sąsiad burmistrza Mikołajek.
Durkiewicz mówi też, że miał kontrolę z Wód Polskich ok. dwóch tygodni temu, która nie wykazała żadnych nieprawidłowości. - Natomiast, rzeczywiście, tę umowę trzeba zawrzeć i ja zapłacę to następnego dnia, co sąd zasądzi. Uważam, że powinienem płacić 0,89 zł ewentualnie 5 zł zgodnie z wyrokiem Sądu Rejonowego w Olsztynie, a Wody Polskie uważają, że powinniśmy płacić 8,90 zł za metr kwadratowy, choć w apelacji złożonej do niniejszego wyroku Wody Polskie nie kwestionowały stawki 5 zł. Skoro przepis jest niejasny i nieprecyzyjny, to niech go rozstrzygnie sąd - podkreśla Durkiewicz.
Burmistrz "walczy" z deweloperami. Wysoki blok w pierwszej linii brzegowej
O samym Jakubowskim zrobiło się ostatnio głośno za sprawą planowanej budowy dwóch bloków - sześcio- i siedmiopiętrowego - w pierwszej linii brzegowej jeziora Tałty. Inwestycja mieści się półtora kilometra od miejskiego nabrzeża dzierżawionego przez sąsiada burmistrza.
Sprawa pozwolenia na postawienie budynków nabrała rozgłosu, bo Jakubowski wcześniej - kandydując w zeszłym roku na swoją ostatnią kadencję - przedstawiał się jako obrońca Mikołajek przed ekspansją firm deweloperskich. Mówił, że podpadł im, bo "inicjuje plany zagospodarowania chroniące tereny nad jeziorami". Tymczasem Mikołajki przeżywają dziś deweloperski boom. Jak szacują miejscowi aktywiści, na terenie gminy powstają lub właśnie powstały inwestycje na ok. 500 mieszkań. A planowane budynki nad jeziorem Tałty to największy projekt deweloperski od czasu powstania hotelu Gołębiewski w 1991 r.
Opowiadając o inwestycji Polskiej Agencji Prasowej burmistrz zachwalał, że w budynkach powstanie hotel a za przedsięwzięciem stoi "rodzimy przedsiębiorca z Mikołajek" a nie "człowiek z zewnątrz". Sprawę kilka dni temu prześwietliła jednak "Gazeta Wyborcza" i okazało się, że będzie to nie hotel, a ekskluzywny apartamentowiec, którym ceny będą zaczynać się od 28,6 tys. za m kw. Wyszło też, że inwestorem jest nie miejscowy przedsiębiorca, a firma deweloperska z Podlasia.
Na projekcie apartamentowców suchej nitki nie zostawili też miłośnicy mazurskiego krajobrazu. "Porażka, katastrofa, okropieństwo […]. Jeszcze mógłbym zrozumieć taką zabudowę gdzieś nad morzem, które ma swój bezkres, ale coś takiego nad niewielkim akwenem jest dla mnie nie do przyjęcia. Tałty są wąziutkie, a taka dominanta w postaci wysokich budynków będzie krajobrazową tragedią. Przedstawione na wizualizacjach budynki nie pasują ani do tego miejsca, ani w ogóle do regionu" - komentował kilka dni temu w tekście "Gazety Wyborczej" prezes Oddziału Warmińsko-Mazurskiego PTTK w Olsztynie Marian Jurak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski