16 tys. zabitych na granicy Kolumbii i Wenezueli
Wzdłuż granicy Kolumbii z Wenezuelą nasila się przemoc; w ciągu ostatniej dekady odnotowano tam ok. 16 tys. morderstw a 1,8 tys. osób zaginęło - poinformowała niezależna organizacja Fundacion Progresar.
Szef Fundacion Progresar, która ma siedzibę w departamencie Norte de Santander (północny wschód Kolumbii), Wilfredo Canizalez powiedział agencji EFE, że przemoc i łamanie praw człowieka w tym rejonie kraju nasiliły się w ostatnich latach.
Canizalez twierdzi, że polityczna konfrontacja między prezydentem Kolumbii Alvaro Uribe a jego wenezuelskim odpowiednikiem Hugo Chavezem przysłania dramat rozgrywający się na granicy tych krajów.
Jego zdaniem rozwiązanie w 2004 roku prawicowych grup paramilitarnych, działających w Norte de Santander, przyczyniło się wprawdzie do ograniczenia przemocy w regionach wiejskich, ale rebelianci przenieśli się do miast, zwłaszcza do stolicy departamentu, Cucuty.
Według Fundacion Progresar na tę sytuację nie reaguje ani Bogota ani Caracas, a jedyne środki bezpieczeństwa przedsięwzięte przez oba kraje, to militaryzacja stref przygranicznych, co jednak nie przeciwdziała rośnięciu w siłę grup przestępczych.
Sytuacja doprowadziła do powstania "wszechobecnego klimatu trwogi" w przygranicznych miastach, gdzie rebelianci i handlarze narkotyków kontrolują sytuację, mordując i grożąc wszelkim organizacjom, związkom zawodowym oraz regionalnym władzom, a także wymuszając haracze na właścicielach sklepów i prywatnych firm - powiedział Canzialez.