16‑letni Paweł trafi przed sąd, bo uczcił pamięć ofiar księży pedofilów. "Policja mnie nachodzi"
16-leni Paweł Wenderlich ma kłopoty, bo chciał pokazać solidarność z dziećmi - ofiarami księży pedofilów i na ogrodzeniu toruńskiej katedry zawiesił maleńkie buciki. - Obawiam się kolejnego najścia policji – mówi Wirtualnej Polsce. Do sądu skierowano już wniosek o jego ukaranie.
03.12.2018 | aktual.: 03.12.2018 14:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na bramach wielu polskich kościołów 28 sierpnia ludzie wieszali dziecięce buciki w ramach światowej akcji przypominającej o ofiarach pedofilii "Baby Shoes Remember". W Toruniu przed katedrą św. Janów zebrała się grupa ludzi, a wśród nich Paweł Wenderlich. Zawiesza na ogrodzeniu maleńkie buciki. Są tam też kartki "Stop pedofilii w Kościele".
20 października o siódmej rano do drzwi domu, w którym Paweł mieszka z rodzicami, puka policja. Funkcjonariusz chce zabrać chłopaka na przesłuchanie. Nie ma jednak jego rodziców, więc Paweł ma złożyć wyjaśnienia w innym terminie. Dochodzi do tego kilka dni później.
Później sytuacja się powtarza i policjant znów przychodzi do domu Pawła. 27 listopada dochodzi do kolejnego przesłuchania. Chłopak jest w charakterze świadka, ale gdy się stawia, zostaje oskarżony i słyszy zarzut naruszenia art. 63a Kodeksu Wykroczeń. Takie same zarzuty usłyszały trzy inne osoby.
- Jest to niesprawiedliwe, że nasza czwórka jest teraz ciągana po sądach za wyrażenie własnego zdanie i za to, że nie zgadzamy się na to, aby pedofile w sutannach byli przerzucani z parafii do parafii, a ich sprawy były utajniane – mówi Paweł.
Chłopak relacjonuje, że wieszał tylko dziecięce buciki. – Nie zgadza się artykuł, na który powołuje się policja. Nie było tam ogłoszeń, plakatów, afiszów, apeli, ulotek, napisów czy rysunków. Jesteśmy niewinni. We własnym kraju nie czuję się bezpiecznie, ani spokojnie, gdyż w każdej chwili obawiam się kolejnego najścia policji. Wszędzie gdzie jestem, pojawia się patrol policji. Jest to nękanie i próba zastraszenia mnie – mówi Wenderlich. Jest działaczem Federacji Młodych Socjaldemokratów.
Policja przyznaje, że skierowała wnioski do sądu w sprawie czterech osób. - Funkcjonariusze, którzy byli na miejscu zgromadzenia przed katedrą, sporządzili notatkę służbową, z której wynikało, że kilka osób zawiesiło na ogrodzeniu buciki dziecięce i kartki – mówi Wirtualnej Polsce podinsp. Wioletta Dąbrowska z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
I powołuje się na art. 63a Kodeksu Wykroczeń: "Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny". - Przepisy nakładają na policję obowiązek wszczęcia takiego postępowania i dlatego byliśmy zobligowani skierować do sądu wnioski w sprawie czterech osób – mówi podinsp. Dąbrowska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Grube ryby odejdą z .N? "To plotki, które sieją najczęściej ci, którzy są poza partią”