16‑latka zmarła na sepsę - za późno rozpoznano chorobę
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wyjaśnia okoliczności śmierci 16-letniej Oli, która zmarła w niedzielę na sepsę. Według bliskich dziewczyny, lekarze nie dopełnili swoich obowiązków. Sprawę bada także Główny Inspektor Sanitarny.
19.11.2007 | aktual.: 11.06.2018 15:10
Jak powiedziała rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska, zawiadomienie w tej sprawie złożyła matka dziewczyny. Dodała, że prokuratura prowadzi postępowanie w związku z artykułem 160 dotyczącym narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zależy nam na jak najszybszym i najbardziej rzetelnym wyjaśnieniu tej sprawy - podkreśliła.
Poinformowała także, że prokurator jeszcze w poniedziałek zleci przeprowadzenie sekcji zwłok 16-latki. Został przesłuchany też pierwszy świadek i zabezpieczono dokumentację medyczną dziewczyny.
Według zastępcy dyrektora Szpitala Wolskiego Dariusza Wojciechowskiego, policja na zlecenie prokuratury już w niedzielę rano zabezpieczyła całą dokumentację medyczną dotyczącą dziewczyny. Szpital także w niedzielę zawiadomił sanepid o podejrzeniu sepsy.
Wojciechowski dodał, że w szpitalu cały czas są na obserwacji pacjenci, którzy byli z Olą na jednej sali; podano im profilaktycznie antybiotyki.
W opinii Wojciechowskiego, lekarz, który diagnozował dziewczynę, do samego końca nie wiedział na pewno, że przyczyną niewydolności jej organizmu jest zakażenie drobnoustrojami wywołującymi sepsę. Miał tylko takie podejrzenie, robił badania i podał antybiotyk. Jego działania oceni prokuratura - dodał.
Rzecznik GIS Jan Bondar powiedział, że trwa badanie materiału bakteriologicznego, który pobrano od dziewczyny. Badanie ma wyjaśnić, czy przyczyną sepsy były meningokoki czy jakieś inne drobnoustroje. Wyniki mają być znane jeszcze w poniedziałek. Dodał, że GIS wszczął postępowanie epidemiologiczne - sprawdza m.in. z kim kontaktowała się chora.
Rzeczniczka mazowieckiego sanepidu Monika Jakubiak powiedziała, że po informacji ze szpitala, iż jest podejrzenie sepsy meningokokowej, sprawdzono wszystkie osoby z najbliższego otoczenia dziewczyny - rodzinę i osoby, które uczestniczyły 9 listopada w urodzinach Oli. Te dzieci szybko same zgłosiły się do szpitala i została im podana chemioprofilaktyka. Dotyczy to także rodziny - dodała Jakubiak.
Powiedziała, że dyrektor szkoły, do której chodziła Ola pochopnie wysłała wszystkie dzieci na badania i zamknęła placówkę. To stwarzanie paniki - powiedziała Jakubiak. Przypomniała, że sepsą można się zarazić w sposób bezpośredni np. pijąc z jednej szklanki, całując się; nie zarażą się osoby, które tylko przebywały w jednym pomieszczeniu z chorą.
Według relacji mamy Oli, dziewczyna w piątek była lekko przeziębiona. Jej stan pogorszył się późnym wieczorem. Rano w sobotę matka zawiozła Olę na dyżur nocny i pogotowie Medicover, a później na ostry dyżur, w szpitalu Wolskim przy ul. Kasprzaka. Według matki, już wtedy na ciele dziewczyny pojawiły się wybroczyny. Lekarz - ordynator oddziału internistycznego - zalecił podanie kroplówki z elektrolitem, podejrzewał zatrucie. Ola leżała w sali ogólnej, z innymi pacjentami.
Do godz. 14 stan dziewczyny jeszcze się pogorszył. I wtedy zdecydowano o wyproszeniu wszystkich z sali, w której leżała dziewczyna. Olę poddano reanimacji. Po niej anestezjolog poinformowała matkę, że dziewczyna ma sepsę. Według matki, innym pacjentom i ich rodzinom, którzy wcześniej przebywali z Olą w sali, lekarze nie podawali tej informacji.
Ok. godz. 15 dziewczynę przewieziono na oddział intensywnej opieki medycznej szpitala przy ul. Lindleya. Oli podano nowoczesne leki, ale choroba rozwijała się. Przed godz. 17 Ola zmarła.