Świat16 lat po masakrze na Tiananmen

16 lat po masakrze na Tiananmen

Szesnaście lat temu, w nocy z 3 na 4 czerwca
1989 roku, czołgi wjechały na centralny plac w Pekinie - Plac
Bramy Niebiańskiego Spokoju - Tiananmen, gdzie przez siedem
tygodni demonstrowały tysiące chińskich studentów, domagających
się demokratyzacji systemu.

16 lat po masakrze na Tiananmen

03.06.2005 | aktual.: 03.06.2005 11:36

Na oczach świata czołgi i wozy pancerne armii chińskiej dokonały masakry, dławiąc chińskie marzenia o demokracji.

W ciągu lat, jakie minęły od wydarzeń na pekińskim placu, władze Chin nadal duszą w zarodku objawy opozycji, mogącej zagrażać monopolowi władzy komunistycznej partii. Jak pisze w piątek agencja Associated Press, nie spełniły się nadzieje, że zmiana pokoleniowa na najwyższych szczeblach władzy i objęcie kierownictwa partii i kraju przez Hu Jintao (czyt.Hu Dzin-t'hao) oznaczać będzie liberalizację. Począwszy od religii, poprzez działania polityczne po internet - ekipa Hu nadal uważnie obserwuje sytuację, wyciszając skutecznie oznaki niezadowolenia. Jedną z oznak takich działań było w ostatnim czasie zatrzymanie - pod zarzutem prowadzenia działalności szpiegowskiej - dziennikarza singapurskiej gazety. Niemal z dnia na dzień odwołano też mającą odbyć się w Pekinie międzynarodową konferencję na temat praw człowieka.

Jak pisze AP, gdy Hu dochodził do władzy w 2002 roku, spekulowano że nowe pokolenie chińskich przywódców, jakie miał reprezentować, dokona rewizji oceny wydarzeń na Tiananmen. Jak do tej pory jednak odrzucane są wszelkie sugestie w tej sprawie. "Hu Jintao zdaje się być bardziej autorytarnym politykiem od swego poprzednika Jiang Zemina (Dziang Dze-mina)(...). Hu zajmuje o wiele bardziej kategoryczne stanowisko wobec dysydentów od Jianga" - ocenia cytowany przez AP Steve Tsang, sinolog i politolog z Uniwersytetu w Oxfordzie.

W zeszłym tygodniu dysydentki z organizacji Matki Tiananmenu dziesiąty rok z rzędu przesłały list do kierownictwa partii i rządu chińskiego, apelując o zmianę oficjalnej oceny wydarzeń sprzed 16 lat. Władze nigdy nie odpowiedziały na te listy. Nie rozliczono też winnych ataku na studentów. Oficjalnie nadal twierdzi się, że przed 16 laty w centrum stolicy Chin doszło do "niepokojów na tle politycznym", a interwencja sił bezpieczeństwa "zadecydowała o ustabilizowaniu sytuacji, a tym samym - o dynamicznym rozwoju chińskiej gospodarki oraz znaczniejszym udziale Chin w działaniach na rzecz pokoju i rozwoju świata".

W ciągu ostatnich kilkunastu lat chińska gospodarka rozwijała się w imponującym tempie - średnio ok. 10 procent rocznie.

Gospodarcze otwarcie Chin na świat, jakie nastąpiło w ostatnich latach i zostało uwieńczone przyjęciem tego kraju do Światowej Organizacji Handlu (WTO), zmusiło władze w Pekinie do podejmowania działań mających w zamierzeniu złagodzić krytykę światowej opinii publicznej z powodu łamania praw człowieka w ChRL. I tak w ostatnich latach rząd w Pekinie podpisał w sumie siedem międzynarodowych konwencji dotyczących tych praw - w tym Konwencję Praw Obywatelskich i Politycznych.

Wydarzenia, do jakich dochodziło ostatnio w Gruzji, na Ukrainie i w Kirgistanie, poważnie niepokoją chińskie władze, które obawiają się przeniesienia rewolucyjnej fali na swój teren - podkreśla AP. Chińskie kierownictwo uznało, że obawy te usprawiedliwiają usztywnienie stanowiska wobec dysydentów. (...) Wychodzi ono z założenia, iż jeśli pozwoli przemówić liberałom, dojdzie do nowych incydentów, szerszego ruchu sprzeciwu i tym samym - destabilizacji rządu i podważenia kontroli KPCh - mówi Lai Hongyi z Instytutu Azji Wschodniej Narodowego Uniwersytetu Singapuru.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)