15 lat zażądał prokurator dla byłego policjanta
15 lat więzienia zażądał prokurator dla byłego bielskiego policjanta Sławomira Z.,
oskarżonego o popełnienie 21 przestępstw, w tym kierowanie grupą
przestępczą o charakterze zbrojnym. Obrona wnosi o uniewinnienie.
Proces toczy się przed bielskim sądem rejonowym.
Dla trzech pozostałych oskarżonych w sprawie, członków rzekomej grupy: Rafała R., Roberta M. i Mirosława S., prokurator Rafał Nagrodzki zażądał kar więzienia od dwóch do sześciu lat. Podobnie jak w przypadku byłego policjanta obrońcy apelują o uniewinnienie. Wyrok zostanie ogłoszony w czwartek.
Z aktu oskarżenia, sporządzonego przez katowicką prokuraturę okręgową, wynika, że grupa działała głównie w Bielsku-Białej. Na celu miała popełnianie przestępstw przeciwko mieniu, dokumentom, obrót środkami odurzającymi i psychotropowymi, a także handel bronią.
Sławomirowi Z. zarzucono, że, kierując grupą, uczynił z działalności przestępczej stałe źródło dochodu. Jako przykład podano zakup za 7,5 tys. zł samochód honda civic wartości 40 tys. zł. Pomógł w ten sposób Ryszardowi K. w wyłudzeniu odszkodowania w kwocie ponad 33 tys. zł za rzekomą kradzież pojazdu.
W akcie oskarżenia znalazł się także zarzut dwukrotnego przedłożenia nieprawdziwych zaświadczeń o zatrudnieniu oraz nierzetelnego wniosku o przyznanie kredytu. Były policjant miał w ten sposób wyłudzić w jednym z banków 28 tys. zł kredytu. Fałszerstwo wykryli urzędnicy bankowi.
Sławomirowi Z. zarzucono również, że kryjąc przestępców, pomagał on uniknąć kary złodziejom samochodów, nakłaniał do składania fałszywych zeznań i ujawniał członkom swojej grupy tajemnice służbowe. Oskarżonemu zarzucono, iż co najmniej dwa razy udostępnił broń służbową osobom nieuprawnionym i posiadał bez zezwolenia amunicję do broni palnej.
Prokurator Rafał Nagrodzki dowodził, że oskarżonych obciążają nie tylko zeznania dwóch skruszonych gangsterów - Piotra Ch. oraz Kornela S., ale także innych świadków. Wynika z nich, że były policjant miał niepodważalną, przywódczą pozycję w grupie. Wiedział o nich wystarczająco dużo, by każdego zatrzymać - powiedział.
Prokurator dodał, że zgrozą napawa go - jak się wyraził - "bezczelność oskarżonego", który miał się publicznie pokazywać z przestępcami, a jeden z nich miał go nawet podwozić do pracy.
Mecenas Stefan Staśkiewicz, obrońca Sławomira Z., podważał oskarżenie. Przede wszystkim wskazał na rozbieżności w datach. Z aktu oskarżenia wynika, że były policjant działał w grupie przestępczej od czerwca 1999 r., a pozostali od grudnia 1998 r. Jak mogli działać w grupie, którą - według oskarżenia - Z. założył pół roku później. To paradoks i kompromitacja oskarżycieli - mówił mecenas.
Obrona wskazywała na liczne rozbieżności w zeznaniach świadków, wywodzących się z bielskiego półświatka przestępczego. Mecenas podkreślił, że wiele z wypowiedzi świadka koronnego jest w praktyce nie do zweryfikowania. Tylko on twierdził, że Z. udostępniał swą broń służbową. Tylko on twierdził, że Z. przyniósł narkotyki do Piotra Ch. - mówił.
Sławomir Z. był oficerem zatrudnionym w wydziale kryminalnym bielskiej policji. Prokuratorzy uważają, że w swej grupie pozował na swoistego "ojca chrzestnego". Podlegającym mu gangsterom miał kazać do siebie mówić "Padre", a później także "Padrino" (ojciec chrzestny).
Rzecznik Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej sędzia Jarosław Sablik poinformował, że wcześniej przed sądem odpowiadało już sześciu innych członków grupy Sławomira Z. Wszyscy przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze. Sąd skazał ich na kary od grzywien do po półtora roku więzienia. Wśród nich była między innymi pracownica wydziału komunikacji bielskiego magistratu i złodziej samochodów.