15 lat temu Szczepkowska "zakończyła" komunizm
Słowa, które przeszły do historii; inspirująca wypowiedź; właściwa, dobra, pasująca do tamtego czasu - tak większość pytanych polityków wspomina telewizyjne oświadczenie Joanny Szczepkowskiej sprzed 15 lat. 28 października 1989 r. aktorka - zaproszona do "Dziennika Telewizyjnego" na rozmowę o dokonaniach artystycznych - na zakończenie powiedziała nagle: Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.
4 czerwca 1989 roku w Polsce odbyły się częściowo wolne wybory do Sejmu i wolne wybory do przywróconego Senatu. Wyłoniony w tych wyborach Sejm (tzw. kontraktowy) uznawany jest za przełomowy dla tworzenia we współczesnej Polsce demokracji.
Ludzie w Polsce bardzo potrzebowali takiego jasnego, radosnego hasła, bo ponurych mieli po uszy - zaznaczyła Szczepkowska, mówiąc o wypowiedzianym przed 15 laty zdaniu. I podkreślając, że chodziło jej właśnie o takie krótkie, zaskakujące stwierdzenie.
Szczepkowska pamięta, że zaproszenie do "Dziennika Telewizyjnego" przyjęła dopiero za drugim razem, bo wcześniej miała wątpliwości, czy powinna występować w programie "kojarzonym z komuną". Pamiętam, że gdy wróciłam wieczorem do domu, przypominał on kwiaciarnię - wspomina aktorka. Dodając, że do dzisiaj ludzie proszą ją, by na autografach napisała "to zdanie o końcu komunizmu w Polsce".
W ocenie szefa klubu PO Jana Rokity wiosną 1989 roku historia Okrągłego Stołu i przygotowań do wyborów rozwijała się tak szybko, że można było nie dostrzec, że "bez wielkiej burzy, walenia piorunów albo trąb anielskich zmieniła się cała rzeczywistość dookoła nas i Polska odzyskała niepodległość". Dodał, że słowa Szczepkowskiej były potrzebne, bo "otworzyły ludziom oczy".
Rokita pamięta, że wypowiedź aktorki była "pełna egzaltacji", jednak - jego zdaniem - była właściwa, dobra i pasująca do tamtego czasu. Jego zdaniem, aktorka pozostanie w historii osobą, która obwieściła publicznie w telewizji fakt, że Polska odzyskała niepodległość. Jest to twardy element najnowszej historii Polski, a pani Szczepkowska w tej historii pozostanie nie tylko jako wybitna aktorka, ale ktoś, kto tę prostą, oczywistą rzecz publicznie sformułował - podkreślił.
"Usta zaskakujące"
Zdaniem wicemarszałka Sejmu Tomasza Nałęcza (SdPl) słowa Szczepkowskiej były oczywistością dla wielu osób w Polsce. Nałęcza zdziwiło wówczas, że zostały powiedziane przez osobę nie ze świata polityki. Tak to niekiedy w historii bywa, że bardzo ważne sformułowania historyczne padają z ust zaskakujących - dodał.
W ocenie wiceszefowej SLD Katarzyny Piekarskiej "każdy zapamiętał słowa Szczepkowskiej w taki sposób, w jaki chciał usłyszeć. Jedni w kategorycznej formie - np. o śmierci komunizmu - a inni w formie złagodzonej". Szczepkowska jest osobą wyrazistą, była związana ze środowiskiem "Solidarności". Poza tym ma w sobie "to coś" - oceniła Piekarska.
Wiceprezes PiS Marek Jurek wspomina telewizyjne wystąpienie Szczepkowskiej jako "zabawne i sympatyczne". Zabawny był entuzjazm, z jakim ogłaszała koniec komunizmu - powiedział Jurek. Jak dodał, o utrwaleniu się w pamięci Polaków wystąpienia aktorki "zdecydował wdzięk osoby, która je wygłaszała".
"Wielki przełom"
Prezes PSL Janusz Wojciechowski uważa, że wypowiedź Szczepkowskiej była inspirująca i skłaniała do zastanowienia się nad tym, co było najważniejsze w historycznym roku 1989. Być może wypowiedź nie była spontaniczna, ale na pewno była trafna - ocenił. Miałem wrażenie, że 4 czerwca skończył się komunizm, to się czuło. Żartowano wtedy z wypowiedzi Szczepkowskiej, ale ja miałem świadomość, że to jest wielki przełom - powiedział Wojciechowski.
Innego zdania jest b. działacz opozycji demokratycznej Stefan Niesiołowski. Jego zdaniem rola Szczepkowskiej jest bardzo przeceniona, "gdyż przed nią wiele osób mówiło o końcu komunizmu". Nie wiem, dlaczego to tak się utrwaliło. Nikt nie upoważniał jej do tak wysokiej roli, wręcz Emilii Plater - powiedział.