Polska15 lat konkordatu w Polsce - fakty po pakcie

15 lat konkordatu w Polsce - fakty po pakcie

- Państwu konkordat nie był do niczego potrzebny. Może poza pewną stabilizacją relacji z Kościołem katolickim przed referendum akcesyjnym do Unii Europejskiej. Ale jak pokazała historia, ta stabilizacja była krótkotrwała; kilkuletnia - mówi dr. Paweł Borecki, adiunkt w Katedrze Prawa Wyznaniowego na Wydziale Prawa i Administracji UW, o 15 latach konkordatu z Watykanem, w rozmowie z "Polityką". Borecki dodaje, że "dzisiaj znów jesteśmy świadkami bardzo wyraźnej polaryzacji przestrzeni publicznej w sprawach światopoglądowych. Zarówno strona katolicka, jak i zwolennicy laicyzacji okopują się na swoich pozycjach."

15 lat konkordatu w Polsce - fakty po pakcie
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paweł Kozioł

20.02.2013 | aktual.: 20.02.2013 08:12

Przypadki złamania konkordatu

Borecki przygotował raport dla Instytutu Spraw Publicznych. Wynika z niego, że konkordat został w kilku przypadkach ewidentnie złamany. - W 2010 r. święto Objawienia Pańskiego, czyli Trzech Króli, zostało wprowadzone z naruszeniem konkordatu, bo art. 8 poza niedzielami, wymienia wszystkie święta katolickie, które są dniami ustawowo wolnymi od pracy. Rozszerzenie tego wykazu może nastąpić po porozumieniu układających się stron. Stanowi to gwarancję dla państwa, że ten katalog nie będzie rozszerzany, co oznaczałoby wymierne straty dla budżetu. Ponieważ w tym przypadku sytuacja była korzystna dla Kościoła, na konkordat nikt się nie oglądał - tłumaczy.

Drugi przypadek naruszenia konkordatu odnotowano jesienią 2006 r. - Premier Jarosław Kaczyński odwiedził Benedykta XVI za Spiżową Bramą, postulując, by stolica prymasowska pozostała w Warszawie; wysuwał też sugestie co do obsady tego stanowiska. To jednoznaczne wkroczenie w kompetencje Stolicy Apostolskiej, bo mianowanie biskupów należy wyłącznie do niej - wyjaśnia Borecki. I dodaje, że na początku 2007 r. "politycy PiS i związane z nimi media doprowadzili do rezygnacji abp. Stanisława Wielgusa z funkcji metropolity warszawskiego, oskarżając go o związki ze służbami specjalnymi PRL". - Była to niedopuszczalna ingerencja w uprawnienia władz kościelnych - ocenia.

Małżeństwa konkordatowe

Episkopat zajął się małżeństwami w 1998 r. W wydanej instrukcji zdecydował jednostronnie, że "każdy ślub kościelny ma wywoływać skutki cywilne". - Tymczasem w art. 10 konkordatu mówi się, że ślub kościelny wywołuje skutki cywilne, gdy nowożeńcy złożą zgodne oświadczenie woli co di wywarcia takich skutków - wyjaśnia Borecki.

Kościół ingeruje w sprawy państwa?

Zdaniem Boreckiego, Kościół próbuje naciskać we wszystkich przypadkach, które uważa za należące do sfery swoich kompetencji. - Są to sprawy prokreacji, seksualności i życia rodzinnego - wymienia Borecki. Do tej listy dodaje jeszcze wypowiedzi przeciwko in vitro, związkom partnerskim, liberalizacji ustawy aborcyjnej, a także podpisaniu przez Polskę konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet.

Cienka granica wypowiedzi Kościoła

Borecki ocenia, że granica w wypowiedziach Kościoła w kwestiach moralnych, jest "cienka i łatwo ją przekroczyć". Jednak przyznaje, że "Kościół ma prawo formułować swoje nauczanie, głosić je publicznie, recenzować i oceniać projekty ustaw". - Ale, zgodnie z zasadą niezależności, niedopuszczalne są bezpośrednie ingerencje w podejmowanie decyzji państwowych - mówi Borecki.

Jako przykład szczególnego naruszenia tych zasad, Borecki podaje nawoływanie przez bp. Antoniego Dydycza na Jasnej Górze do rozwiązania sejmu.

Borecki wyjaśnia, że państwo może się bronić przed łamaniem zapisów konkordatu interweniując u nuncjusza lub w Stolicy Apostolskiej. - W skrajnym przypadku może sięgnąć po argument renegocjacji konkordatu, np. w celu uszczegółowienia zasad zapisanych w art. 1, by lepiej chronić interes państwa - mówi. Wskazuje przy tym, że przede wszystkim potrzebna jest do tego silna wola polityczna. - A tej od lat brakuje - dodaje Borecki.

Źródło artykułu:Polityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (264)