14 razy alarmował służby o zagrożeniu, którego nie było
15-latek z Krakowa kilkanaście razy alarmował służby ratownicze o zagrożeniach, których nie było. Dwukrotnie doprowadził do ewakuacji centrów handlowych. Po zatrzymaniu twierdził, że wywoływał fałszywe alarmy dla żartu.
07.06.2010 | aktual.: 07.06.2010 12:44
- Sąd Rodzinny zdecydował, że chłopak pozostanie pod nadzorem kuratora - powiedziała Katarzyna Cisło z biura prasowego małopolskiej policji.
Chłopak wpadł w ręce policji dziewięć dni temu, gdy zadzwonił na numer alarmowy straży pożarnej z informacją, że za pół godziny w centrum handlowym na krakowskim Podgórzu wybuchnie bomba.
Kilkudziesięciu policjantów, m.in. pirotechników i przewodników z psami wyszkolonymi w szukaniu ładunków wybuchowych, sprawdzało wszystkie pomieszczenia i parking hipermarketu. Ewakuowano 8 tys. osób. Ładunku nie znaleziono.
Równolegle do akcji pirotechnicznej policjanci szukali sprawcy. Jak się okazało był on w galerii i razem z innymi klientami został z niej ewakuowany, a później obserwował całą akcję.
- Chłopak przyznał się, że to on dzwonił - powiedziała Cisło.
Po sprawdzeniu połączeń z jego telefonu okazało się, że od 22 do 29 maja dzwonił kilka razy do straży pożarnej, informując o pożarach, pogotowie ratunkowe powiadomił o zasłabnięciu mężczyzny, a pogotowie gazowe o wybuchu gazu w jednej z krakowskich szkół. Oficer dyżurny policji czterokrotnie odbierał telefon z informacją o samobójcy, który właśnie stoi na dachu wieżowca.
Chłopak doprowadził też do ewakuacji kilkunastu tysięcy osób z innej krakowskiej galerii.
Choć dla niego była to zabawa jego opiekunowie muszą liczyć się z kosztami, o których pokrycie na drodze postępowania cywilnego mogą wystąpić firmy, m.in. sklepy, które poniosły straty podczas trwania ewakuacji.
NaSygnale.pl: 14-latek wśród porywaczy mieszkańca Gdańska!