136 tysięcy ampułek zamiennika corhydronu trafiło do Polski
Do Polski trafiło w poniedziałek wieczorem 136 tysięcy ampułek zamiennika corhydronu - hydrocortyzonu -
produkowanego przez Polfę Rzeszów w Czechach - poinformował Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Paweł Trzciński.
14.11.2006 | aktual.: 14.11.2006 16:52
Podkreślił, że wszystkie zamówienia aptek zostały zrealizowane. Dodał, że hydrocortyzon jest droższy od corhydronu o kilkadziesiąt groszy.
_ Nie otrzymaliśmy z Ministerstwa Zdrowia ani żadnej innej instytucji informacji o tym, że Jelfa ma pokryć koszty związane ze sprowadzaniem z zagranicy odpowiednika corhydronu_ - powiedziała Iga Niewiadomska, pełniąca obowiązki rzecznika prasowego Przedsiębiorstwa Farmaceutycznego Jelfa SA w Jeleniej Górze.
Dodała, że Jelfa nie chce poprzez media odpowiadać na stawiane jej zarzuty czy wymagania. Mogłoby w ten sposób dojść do eskalacji już i tak dużego problemu - mówiła.
W poniedziałek minister zdrowia Zbigniew Religa oświadczył, że wszystkie koszty związane z feralną pomyłką, jakie musiał ponieść resort, powinien pokryć producent leku. Jelfa zawiniła; powinna ponieść odpowiedzialność - oświadczył. Przyznał, że nie umie odpowiedzieć na pytanie, jak duże wydatki poniosło ministerstwo w związku z wydarzeniami ostatniego tygodnia. To była dla nas sprawa drugorzędna, najważniejsze było bezpieczeństwo ludzi - wyjaśnił.
Od kilku dni kontrolerzy farmaceutyczni sprawdzają linie produkcyjne jeleniogórskiego zakładu w związku z wadliwą partią corhydronu, jaka trafiła na rynek. Produkcję w zakładzie zatrzymano w nocy z czwartku na piątek na polecenie Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Dotąd potwierdzono, że w jednej ampułce jednej z partii corhydronu zamiast tego leku znalazł się inny, silny specyfik stosowany do znieczulania podczas operacji. Ministerstwo postanowiło, dla bezpieczeństwa, wycofać z obrotu wszystkie partie corhydronu.
Wstępna kontrola inspektorów pokazała, że w fabryce panował bałagan, m.in. niedostatecznie zabezpieczano metalowe kosze z fiolkami leków bez etykietek, nie było odpowiedniej segregacji wózków transportowych, zawierających luzem różne leki. Kontrolerzy wykazali również, że fiolki bez etykietek, po okresie kwarantanny i po ocenie optycznej, były składowane w bezpośrednim sąsiedztwie innych produktów, które również nie były dostatecznie zabezpieczone przed zamianą.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia poinformował, że prokuratura gromadzi informacje o pacjentach, którzy zmarli, a którym wcześniej podawano corhydron. Nie ma potwierdzenia, że zgony nastąpiły w efekcie podania tego leku. Powody śmierci pacjentów były różne, np. zator płucny. Tak wynika z naszej wstępnej wiedzy - podkreślił.
Przypadki nieprawidłowego działania corhydronu u pacjentów, w tym podejrzenia spowodowania zgonu, zgłoszone do organów ścigania w całej Polsce, badać będzie lubelska prokuratura okręgowa.