1252 kandydatów będzie walczyło o 141 mandatów poselskich
O 141 mandatów do litewskiego Sejmu w
niedzielnych wyborach parlamentarnych będzie walczyło 1252
kandydatów. W trakcie kampanii wyborczej wszyscy oni szczodrze
sypią obietnicami, rozdają długopisy, kalendarzyki, a nawet
odkurzacze, mikrofalówki i telewizory, organizują koncerty,
pikniki, wyjazdy nad morze.
Wśród kandydujących są multimilionerzy, bezrobotni, nauczyciele, lekarze, ślusarze, rolnicy, artyści, dziennikarze. Najmniej jest osób z dyplomem prawnika i ekonomisty. Najstarszy kandydat ma 82 lata, najmłodszy - 25 lat; w wywiadzie dla dziennika "Lietuvos Rytas" powiedział wprost, że ma dość mycia samochodów, startuje więc do Sejmu.
Litewskie media akcentują, że wśród kandydatów do parlamentu szczególnie dużo jest osób niemających dotychczas nic wspólnego z polityką. Kampania wyborcza zaś nie jest konfrontacją programów, lecz walką między politykami ze stażem i nowicjuszami, którzy twierdzą, że po dojściu do władzy "zrobią porządek".
Główne tematy dyskusji przedwyborczych to walka z bezrobociem i korupcją, potrzeba podwyższenia płac i emerytur, troska o rodzinę i pogarszająca się sytuacja demograficzna. Nie cieszą się zainteresowaniem kwestie polityki zagranicznej, co zdaniem szefa dyplomacji Antanasa Valionisa dowodzi, że nikt nie podważa obranego przed laty kursu i obecnych priorytetów tej polityki.
Zdaniem litewskiego politologa Laurasa Bielinisa, charakter kampanii świadczy o słabym przygotowaniu partii politycznych. Gdy rozpoczynała się kampania wyborcza, trwały skandale polityczne. Afera korupcyjna wśród parlamentarzystów (latem trzej posłowie zostali oskarżeni o łapówkarstwo) jeszcze nie jest wyjaśniona. Nie ucichł jeszcze skandal prezydencki, w wyniku którego prezydent Rolandas Paksas został zdymisjonowany przez Sejm - powiedział Bielinis. Ocenił też, że Litwini wiążą z wyborami "oczekiwanie na zakończenie trwającego od prawie roku kryzysu politycznego".
Bielinis uważa, że litewskie skandale polityczne mają też pozytywną stronę: "Politycy zrozumieli wreszcie, że trzeba działać energiczniej, z większą odpowiedzialnością podejmować decyzje i realizować je". Prognozuje on, że przyszły parlament będzie pracował prężniej.
W niedzielnych wyborach parlamentarnych startuje 15 partii i koalicji. Sondaże wskazują, że największe szanse na zwycięstwo, z około 30 proc. głosów, ma populistyczna Partia Pracy, utworzona przez litewskiego deputowanego pochodzenia rosyjskiego, milionera Viktora Uspaskicha.
Aleksandra Akińczo