12‑letni Daniel trzy dni błąkał się po lesie. Dopiero gdy zaginął, policja odkryła tajemnicę jego rodziny
Rodzina 12-letniego Daniela S. od kilku lat była pod opieką pomocy społecznej. Zajmował się także nimi prokurator. Dopiero gdy chłopiec zaginął, na jaw wyszła tajemnica jego domu. Ojciec chłopca został aresztowany na trzy miesiące.
19.11.2018 | aktual.: 19.11.2018 16:53
Daniel mieszkał wraz z dziewięciorgiem rodzeństwa i rodzicami w maleńkim niewykończonym domku we wsi Izdebki. Jest najstarszy. Ma zaburzenia neurologiczne i ogromne trudności z mową. Gdy policja opublikowała informacje o jego zaginięciu, media podawały, że uciekł.
Odnaleziony 12-letni Daniel wymagał pomocy lekarskiej:
Jak udało nam się ustalić, chłopczyk najprawdopodobniej po prostu oddalił się z domu babci i odszedł na tyle daleko, że nie potrafił wrócić do domu. W lesie spędził dwie noce i niemal trzy dni. Przetrwać pomógł mu mały pies, który mieszka z rodziną. Daniel przytulał zwierzę, by się ogrzać.
To dzięki pieskowi udało się odnaleźć chłopca, który z powodu problemów z mowa nie był w stanie odpowiedzieć na wezwania ratowników. Szczekającego czworonoga zauważył mieszkaniec wsi Izdebki i powiadomił służby szukające Daniela. Wyziębiony trafił do szpitala.
Już w czasie poszukiwań chłopca pracownicy służb zwrócili uwagę na zaniedbane rodzeństwo Daniela. – Policja i lekarz zwrócili uwagę na obrażenia u co najmniej jednej dziewczynki, które mogą świadczyć o molestowaniu. Dlatego tak szybko zatrzymano ojca Daniela – mówi Wirtualnej Polsce osoba znająca sprawę rodziny Daniela.
Krzysztof S. został zatrzymany dzień po zaginięciu chłopca. Został już przesłuchany, tak jak matka i babcia Daniela. W piątek sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował go na trzy miesiące. - Śledztwo zostało wszczęte o czyn narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz o doprowadzenie osoby małoletniej do lat 15 do innej czynności seksualnej. Podejrzanemu przedstawiono ten drugi zarzut. Za taki czyn grozi od 2 do 12 lat - mówi Wirtualnej Polsce prok. Beata Piotrowicz z Prokuratury Okręgowej w Krośnie.
Rodzeństwo Daniela zostało odebrane matce. – Trafiły do placówki opiekuńczej. Otrzymały konieczną pomoc i wszystko jest na dobrej drodze – mówi Wirtualnej Polsce Anna Jarema, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nozdrzcu. Gdy Daniel wyjdzie ze szpitala, także tam trafi. Zostanie także przesłuchany przez prokuratora w obecności psychologa, który ma pomóc w kontakcie z chłopcem. Śledczy muszą sprawdzić, czy jest on w stanie zrozumieć ich pytania i w jakiejkolwiek formie na nie odpowiedzieć.
Rodzina Daniela od kilku lat była pod opieką pomocy społecznej. - Otrzymywała wiele form pomocy z naszej strony. Była objęta pomocą kuratora, asystenta rodzinnego – mówi kierowniczka MOPS-u. Nie chce odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wcześniej nikt nie zauważył, że w rodzinie mogło dojść do molestowania. - Nie mogę ujawnić szczegółów – ucina Anna Jarema.
Mieszkańcy wsi Izdebki przyznają, że rodzina Daniela nie funkcjonuje najlepiej. – Robią tu zakupy. Z tego, co zauważyłem, ojciec ma problemy z alkoholem. Nie pamiętam, żeby gdzieś pracował – mówi pracownik jednego ze sklepów.
- W tym wypadku 500+ to przekleństwo. Dostawali co miesiąc kilka tysięcy. Za tyle pieniędzy mogli się porządnie dziećmi zająć, a one schorowane, brudne. Dom niewykończony, choć trochę go ocieplili na zimę. Ten chłopiec nawet nie mówi. Pomagał matce w opiece nad młodszymi. Widocznie nie mógł sobie darować, że nie ochronił sióstr przed ojcem – dodaje osoba znająca rodzinę. Wszyscy zapewniają, że nigdy wcześniej nie słyszeli, że dzieci mogą być krzywdzone przez ojca i takie informacje pojawiły się dopiero teraz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
**