Społeczeństwo10-latka: zarabiam więcej od swojej mamy

10‑latka: zarabiam więcej od swojej mamy

10-letnia Karolinka, która występowała w licznych produkcjach reklamowych i telewizyjnych mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że zawsze była to dla niej forma zabawy, która sprawiała jej przyjemność. Dziewczynce zdarzało się zarabiać więcej niż jej mama zarabia przez miesiąc pracując w punkcie ksero.

10-latka: zarabiam więcej od swojej mamy
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

11.08.2009 | aktual.: 25.08.2009 11:49

Rodzice chętnie angażują swoje dzieci do komercyjnych produkcji. Nierzadko inkasują przy tym duże pieniądze. Kalifornijka Nadya Suleman, mama ośmioraczków, podpisała kontrakt na 250 tys. dolarów, czyli prawie 750 tys. zł, za występ maluchów w telewizyjnym show. – Zdarza się, że w programie telewizyjnym z udziałem dziecka wyraźnie widać ambicje rodziców. Mimo że dziecko ma tremę i fałszuje, rodzice na siłę malują je i każą występować – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Bożena Janiszewska, psycholog dziecięcy.

Bezrobotna, samotna kalifornijska mama ośmioraczków zrobiła biznes na 250 tys. dolarów, podpisując kontrakt z wytwórnią Eyeworks na filmowanie najważniejszych momentów z życia maluchów. Występowanie dzieci przed kamerami wiąże się nie tylko z dużymi pieniędzmi, ale również ze sławą. Za granicą głośno jest o programach reality show z udziałem najmłodszych. W Anglii, na przykład, uczestnikami dziecięcej wersji Big Brothera było dwanaścioro dzieci w wieku od 8 do 11 lat. Podzielone według płci, zostały zamknięte na dwa tygodnie bez rodziców. Same mogły decydować o tym, co jedzą, gdzie śpią i jak spędzają wolny czas. Brytyjskie społeczeństwo zareagowało protestem po tym, jak w programie zaczęło dochodzić do bójek między uczestnikami. Zdarzyło się, że jedno z dzieci zagroziło nawet drugiemu nożem. – Programy reality show typu Big Brother są zupełnie nieodpowiednie dla dzieci. Takie zachowania to zwyczajne eksperymentowanie na maluchu, które powinno być zabronione - mówi Janiszewska.

Psycholog zauważa, że choć w polskiej telewizji dziecięcych reality show nie ma, niespełnione ambicje rodziców wyraźnie widać w niektórych programach telewizyjnych z udziałem najmłodszych. Przyznaje, że zdarzało jej się widzieć zestresowanych, fałszujących kilkulatków. – Dziecko należy traktować jak równego sobie. Samo musi chcieć śpiewać i pójść do programu. Wcześniej trzeba mu powiedzieć, z jakimi obciążeniami się to wiąże. Najgorzej jest, kiedy rodzice malują swoje dzieci, przebierają je i wypychają na siłę – mówi psycholog.

Mała Miss

Konkursy piękności Mała Miss, które przywędrowały do nas z Ameryki, cieszą się w Polsce niesłabnącym zainteresowaniem. Tylko w tym roku zorganizowano kilka tego typu imprez. W czerwcu, na przykład, 46 finalistek konkursu Mała Miss Pomorza 2009 zaprezentowało się w koszalińskiej galerii. Podczas pokazu jury wybrało dwanaście dziewcząt: dwie Małe Miss, po dwie I i II wicemiss, Miss Elegancji, Foto i Uśmiechu. W prezentacji wzięło udział 46 dziewczynek w dwóch kategoriach wiekowych: 4-8 i 8-13 lat.

Na finał Małej Miss zjechało 36 dziewczynek z Koszalina, Kołobrzegu, Sławna, Szecinka, Białogradu i innych miast. Wybory przypominały, jak podał serwis gk24, wybory Miss Polski. Wszystkie dziewczynki pokazały się publiczności, wśród której znajdowały się rodziny uczestniczek, jak również każda miała okazję powiedzieć kilka słów o sobie. – W tego typu imprezach wychodzą na jaw nieuświadomione aspiracje rodziców - ocenia Janiszewska. Zachowania dorosłych przekładają się na ambicje dzieci. W wywiadzie, udzielonym swego czasu Dziennikowi Zachodniemu, 7-letnia Karolina, członkini szkółki małych modelek w Jastrzębiu Zdroju, mówiła, że od zawsze marzyła o karierze modelki i chciała występować w pokazach, bo „czuje się już trochę gwiazdą”. Dodała, że zawsze ładnie się ubiera i czasami lubi się malować, choć mama nie zawsze jej na to pozwala.

Piotr Ratajski, fotograf dziecięcy, opowiada historię 7-letniej dziewczynki, która podczas sesji fotograficznej dla jednego z magazynów zachowywała się jak małoletnia gwiazda. – Widać było, że jest już wyrobiona i ma za sobą wiele planów zdjęciowych i filmowych. To oczywiście bardzo ułatwiło mi pracę, ale wyglądało trochę karykaturalnie i śmiesznie, bo czasem zachowywała się jak stara malutka – śmieje się fotograf. Zaznacza, że zwykle rodzice przejawiają jednak zdrową postawę, nie upatrując w dziecku przyszłej gwiazdy i nie ciągając po różnego rodzaju castingach. Odmiennego zdania jest Sławomir Wojtkowski, specjalista ds. reklamy i dyrektor Warszawskiej Szkoły Reklamy, który uważa, że rodziców, starających się wylansować swoje pociechy, jest bardzo wielu. Wspomina realizację filmową zupełnie niekomercyjnego krótkiego metrażu na plaży nad polskim morzem, w której rolą dzieci była po prostu zabawa na plaży. – To, jak się w tym czasie zachowywali rodzice, było naprawdę zaskakujące. Od razu chcieli podpisywać
umowy, zobowiązania, czuwać nad rozwojem kariery swoich dzieci – mówi Wojtkowski. Zauważa, że często wśród rodziców panuje przeświadczenie, że w show biznesie można zbić fortunę. Oczywiście jest to prawdą, ale większe pieniądze zarabiają nieliczni. Sugeruje, że gdyby przez miesiąc pochodzić na różnego rodzaju castingi, to można by zobaczyć na nich te same twarze rodziców oczekujących w kilometrowych kolejkach ze swoimi maluchami. Lansowanie pociech

Zdaniem pracownicy jednej z agencji dla małoletnich aktorów najbardziej atrakcyjną dla rodziców formą promocji jest uczestnictwo w produkcji filmowej. – Dzięki temu dziecko zarabia może mniejsze pieniądze za jeden dzień zdjęciowy, ale staje się bardziej rozpoznawalne. Jest to również innego rodzaju przeżycie niż występ w reklamie. Maluch ma okazję spotkać się z prawdziwymi aktorami czy przebywać na planie – mówi. Same castingi nie są już takie przyjemne. Dziecko spędza na korytarzu długie godziny, czekając na swoją kolej. Zwykle czas oczekiwania wynosi do czterech godzin. Jednak, przekonuje, dla wielu maluchów udział w reklamie jest pożądanym kąskiem. Dzięki niej zdobywają nie tylko popularność w szkole, ale również większy prestiż i własne pieniądze.

Sporadyczne występowanie dziecka w reklamach, serialach czy filmie, jeśli ono faktycznie tego chce, nie pozostawia uszczerbku na psychice. – Wszystko zależy od częstotliwości wystąpień. W serialach przeważnie występują dzieci, które mają na to ochotę. Nie namówi się dziecka do grania, jeśli ono samo tego nie chce – mówi Janiszewska. Zauważa, że przy produkcji reklam niemowlaki traktuje się podobnie „jak zwierzęta”, to znaczy rozbawia się je, czekając, aż pojawi się reakcja, o którą chodziło. Takie dzieci za bardzo nie przeżywają więc tego, co dzieje się wokół nich. Inaczej dzieci starsze, które, jeśli nie mają na coś ochoty, to po prostu się zaprą. Psycholog, pytana o to, co oznacza prawidłowa postawa rodziców w przypadku reklam, odpowiada, że należy zapytać dziecko, czy na pewno tego chce, poinformować je, że jest to ciężka praca, wymagająca dużej odpowiedzialności i samodyscypliny. Trzeba również poinformować dziecko o zarobku i powiedzieć, że na przykład będzie mogło kupić za zarobione pieniądze wymarzoną
zabawkę. – Udział w reklamie może być formą przygotowania dziecka do późniejszego, dorosłego życia. Jest to forma pokonywania trudności, uczenia się, pokazania, że praca mimo wszystko trochę męczy – mówi psycholog.

Ratajski potwierdza, że, przynajmniej jeśli chodzi o sesję zdjęciową, nie jest ona dla malucha aż tak forsująca. – Dopasowuję się z godzinami zdjęć do aktywności dziecka. Staram się, żeby znajdowało się ono w tym czasie w jak najlepszej formie. Podczas sesji pracuję przy świetle rozproszonym, które jest mniej inwazyjne niż flesz w amatorskim aparacie. Dodatkowo światło rozpraszane jest przez specjalne dyfuzatory, żeby nie ingerowało w siatkówkę. Wszystko trwa do kilku godzin. Jak coś idzie nie tak, to przenosimy sesję na kolejny dzień. Niektóre sesje wydają się jednak bardzo forsujące. Jak choćby to ogłoszenie z 22 sierpnia br. z Katowic: „Poszukiwani modele, modelki i dzieci do reklamy. Sesja odbędzie się w godzinach wieczornych(!) w jednym z centrów handlowych (Czeladź). Obiektem sesji będzie nowo wprowadzony multimedialny koszyk na zakupy. Potrzebni modele, w tym dziecko ok. 5 lat. Zdjęcia będą wykorzystane na stronie firmy oraz w drukowanych materiałach reklamowych”.

Maluchy do reklamy

W Polsce oferty zatrudnienia do reklamy można znaleźć już dla noworodków. Zdarza się, choć rzadko, że sesja robiona jest z dzieckiem poniżej drugiego miesiąca życia. Zrobione w ten sposób zdjęcia wykorzystuje się przy kampaniach społecznych i edukacyjnych. Ratajski przyznaje, że przeważnie robi zdjęcia dzieciom od drugiego miesiąca życia. – Takie maluchy mają już własny rytm biologiczny, przez co łatwiej się je fotografuje – mówi. Zaznacza, że priorytetem jest dla niego zdrowie i bezpieczeństwo fotografowanego dziecka.

Stawki za udział w reklamie, w zależności od wieku dziecka, doświadczenia i zapotrzebowań reklamodawcy, są różne. Jedna z informatorek WP, z agencji zajmującej się pozyskiwaniem modeli do sesji zdjęciowych i reklam, mówi, że oferty za udział dziecka w sesji wynoszą do kilkunastu tysięcy złotych. Górna stawka oferowana jest wtedy, kiedy prowadzona kampania składa się z reklamy telewizyjnej, internetowej, prasowej, opakowań i billboardów. Im rozszerzenie jest większe, tym dziecko automatycznie zarabia więcej pieniędzy. Za udział w reklamie prasowej zarabia się średnio od 200 do 1500 zł. Wysokość wynagrodzenia uzależniona jest również od takich czynników, jak to, czy dziecko stoi na zdjęciu na pierwszym czy drugim planie.

- Stawki są różne, ale teraz, z powodu recesji, poszły wyraźnie w dół – mówi pracownica jednej z agencji dla małoletnich aktorów. Obecnie za reklamę telewizyjną z możliwością emitowania jej przez rok w stacjach TV, dziecko dostaje wynagrodzenie ok. 1,5 tys. – 2,5 tys. zł. Zdecydowanie wyższe kwoty dostają maluchy, które biorą udział w reklamie produktów dystrybuowanych później za granicę. – Wówczas firma wykupuje prawa do wizerunku dziecka na dłuższy okres, a także pozwolenia na zagraniczną emisję. Zwielokrotnione w ten sposób stawki sięgają nawet kilkunastu tysięcy złotych – mówi informatorka. Kwoty za reklamę billboardową dochodzą nawet do ok. 5 tys. zł. Rodzice dzieci, którzy asystują przy reklamach telewizyjnych lub billboardowych, nie dostają za to wynagrodzenia. Za dzień zdjęciowy na planie serialu lub filmu początkujący aktor dziecięcy może zarobić 800 zł. Zwykle jednak płace wahają się w granicach 300-500 zł. Na o wiele wyższe stawki mogą liczyć dzieci, które zdobyły już popularność w mediach. Pod
koniec lutego „Fakt” podał ranking zarobków dzieci pracujących w show-biznesie. Wycenił, że za role, w które wcielają się Marcjanna Lelek i Iga Krefft w popularnym serialu „M jak miłość”, dziewczynki zarabiają za dzień zdjęciowy ok. 2-3 tys. zł. Najwięcej zarabia Julia Wróblewska, która wciela się w rolę Zosi. Tabloid podaje, że jej zarobki sięgają rzędu nawet 3-4 tys. zł za dzień pracy. Informatorka z agencji dla małoletnich aktorów, proszona o komentarz, odpowiada, że takie stawki mogą zarabiać popularni dorośli, ale na pewno nie dzieci. – Owszem, popularne twarze zarabiają więcej, ale nie jest to aż taka przebitka – ocenia.

Niebezpieczny show biznes

Zdaniem Wojtkowskiego dzieci występujące w reklamach skutecznie przyciągają uwagę widza, kształtując pozytywny wizerunek reklamowanego produktu, dlatego chętnie się je angażuje do reklam. – Wizerunki słodkich maluchów budują odpowiedni nastrój emocjonalny dla wielu reklamowanych produktów, kojarząc się widzowi ze szczęściem i zadowoleniem. Jak pokazują wyniki badań z zakresu psychologii reklamy, równie pozytywnie na wizerunek dziecka reagują mężczyźni, jak i kobiety, z tym, że kobiety bardziej uzewnętrzniają swoją reakcję – mówi specjalista.

Wśród starszych dzieci te o blond włosach kojarzą się widzom z delikatnością, świeżością i anielskością. Rzadziej wybierane są dzieci o brązowym odcieniu włosów, a jeśli już, to zwykle te o jasnym odcieniu. Dziecko o kruczoczarnych włosach w polskich reklamach praktycznie nie występuje. Wojtkowski zauważa, że współcześnie akcent kładziony jest na rodzinność. Wiele reklam pokazuje model szczęśliwej rodziny dwa plus dwa, czyli rodzice i dzieci. Przy czym i tu wybór pociech nie jest przypadkowy. Dba się o to, żeby chłopiec był starszy od dziewczynki i by oboje byli blondynami.

Internautka Wirtualnej Polski o nicku Paulapisze, że jest szczęśliwą mamą czterolatki, o której wyglądzie ludzie wypowiadają się bardzo pochlebnie. Opowiada, jak w zeszłym roku, kiedy spacerowała z córką w parku, podeszła do niej kobieta i wciskając wizytówkę, wmawiała, że „widzi przed małą wielką przyszłość”. Oferowała również dużą kwotę pieniędzy, które dziecko mogłoby w show biznesie zarobić. Paula odmówiła, co bardzo zaskoczyło kobietę. „Jestem wdzięczna moim rodzicom za to, że mimo kilku propozycji nie zmuszali mnie do pracy w show biznesie i pozwolili samej dokonać wyboru. Niestety, rodzice jednego z moich kolegów tacy nie byli i skończył niezbyt dobrze (gwiazda filmów dla dzieci, bez szkoły i teraz bez pracy). Film, reklama czy pokaz mody to trudna i zajmująca wiele godzin praca. Taka, która kilkulatkowi na pewno nie da żadnej satysfakcji, a zaspokoi jedynie jego rodziców” – pisze Internautka. Zdaniem użytkowniczki o nicku Mika w reklamie powinny brać udział tylko niemowlaki, gdyż w
przypadku starszych dzieci jest duże ryzyko, że „bycie sławnym” przewróci im w głowie.

Blisko połowa, bo 46% Internautów biorących udział w ankiecie Wirtualnej Polski, uważa, że dziecko w okresie przedszkolnym nie powinno brać udziału w reklamach. 35% uważa, że tylko w takich skierowanych do dzieci, a 15%, że maluch może brać udział w każdej reklamie. 4% badanych nie ma w tej sprawie zdania.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)