1 września. Donald Trump odwołuje przylot do Polski. Przyczyną huragan
Prezydent USA odwołał swoją wizytę w Polsce i nie będzie go 1 września. Jako oficjalny powód podano fakt, że huragan Dorian uderzy w niedzielę we Florydę. Do Polski przyleci wiceprezydent Mike Pence.
Donald Trump o decyzji osobiście poinformował Andrzeja Dudę. Głowa państwa miała przyznać, że rozumie takie postanowienie. - Pan Prezydent odniósł się do tego powodu z troską, bo rzeczywiście ten huragan, który ma nadciągać nad południowe stany Ameryki, jest katastrofalny. Wyraził też zaniepokojenie tym, co tam się może wydarzyć - przyznał w rozmowie z Polskim Radiem Krzysztof Szczerski.
Donald Trump nie pojawi się w Polsce 1 września
Donald Trump potwierdził w Ogrodzie Różanym Białego Domu, że nie uda się do Polski na 1 września, na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jak podkreślają źródła WP, nie jest to decyzja polityczna. Wizyta była planowana do ostatniej możliwej chwili.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W Polsce jest personel amerykańskiego prezydenta, sprzęt i dziennikarze oraz doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton. 1 września do naszego kraju miał przyjechać również sekretarz obrony Mark Esper.
Zobacz: "Dorian" na Karaibach
1 września bez Donalda Trumpa. Zastąpi go Mike Pence
Jak pisaliśmy wcześniej, podczas wizyty 1 września Trump chciał ogłosić wejście Polski do programu bezwizowego. Ogłoszone miały zostać również umowy telekomunikacyjne - między innymi dotyczące sieci 5G. Prezydent USA zapowiedział, że zastąpi go Mike Pence. Sam prezydent USA ma przybyć do naszego kraju "tak szybko, jak to tylko będzie możliwe".
Chociaż pod koniec sierpnia huragany w Stanach Zjednoczonych nie są niczym niezwykłym, to trzeba pamiętać, że Trump sam jest w momencie kampanii wyborczej. Wyjazd z kraju w trudnym momencie mógłby być źle odebrany przez amerykańską opinię publiczną. Tym bardziej, że sam ma posiadłość w stanie Floryda.
Na Florydzie ogłoszono stan klęski żywiołowej. W takim przypadku władzę przejmuje rząd federalny - w uproszczeniu za opanowanie sytuacji odpowiada więc Biały Dom i Donald Trump. Wobec wcześniejszych oskarżeń o bagatelizowanie klęsk żywiołowych Trump podjął decyzję o pozostaniu w kraju i wysłaniu do Polski Mike Pence'a.
Decyzja Trumpa nie jest żadną manifestacją w stosunku do Polski, a wizyta została jedynie przełożona - deklarują amerykańscy dyplomaci.
1 września - Trump nie przyleci. Rozczarowanie
Jak podkreślają polscy politycy, z którymi rozmawiała WP, decyzja prezydenta Trumpa - choć zrozumiała z perspektywy amerykańskiej - jest dużym rozczarowaniem. Z kręgów organizujących wizytę dało się słyszeć w czwartek, że w temacie terminu przylotu od pewnego czasu planował "chaos". Równocześnie należy pamiętać, że przylot amerykańskiej głowy państwa wpisywał się w kontekst kampanii wyborczej również w naszym kraju.
- Trudno będzie wytłumaczyć, że Trump wolał zadbać o swój wizerunek w kraju, nawet kosztem odwołania w ostatniej chwili tak zaawansowanej w fazie logistycznej i politycznej wizyty. Liczymy, że przyleci do Polski w niedługim czasie, jak obiecał - mówi rozmówca Wirtualnej Polski.
1 września nie będzie Donalda Trumpa w Polsce. Komentarze po decyzji prezydenta USA
"Floryda ważniejsza niż Polska. Trump ma inne, własne priorytety. Wizyta w Polsce na 80. rocznicę wybuchu Wojny ewidentnie nie jest jednym z nich. To prysznic zimnej wody dla PiS i ich złudzeń, co do tego Prezydenta USA i smutna prawda dla nas wszystkich" - napisał na Twitterze były wicepremier i minister finansów Jan Rostkowski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Czy mi się dobrze wydaje, że po tym, jak Trump odwołał wizytę w Polsce, najwyższym rangą międzynarodowym politykiem, jaki przyjedzie do Polski, będzie...Przewodniczący Rady Europejskiej? A gdzie to on będzie? Aaa, w Gdańsku!" - napisał Michał Gostkiewicz z Wirtualnej Polski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Floryda - ważny stan
Trzeba pamiętać, że Floryda to dla ewentualnej reelekcji Trumpa jeden z najważniejszych stanów. Należy ona do tzw. "swing states", czyli takich, w których wyraźnej przewagi nie mają ani demokraci, ani republikanie. To właśnie w takich stanach rozstrzyga się, kandydat której z partii zostanie głową państwa. W 2016 roku na Florydzie wygrał Trump, a 29 tamtejszych głosów elektorskich okazało się kluczowymi dla wyniku wyborów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl