Zidentyfikowano 8 osób spośród 18 pasażerów busa
Do 18 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wypadku, do którego doszło w Nowym Mieście nad Pilicą w pow. grójeckim na Mazowszu. Kierowca ciężarowego volvo przebywa w szpitalu, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nadal nie są znane przyczyny wypadku. Z relacji kierowcy volvo wynika, że do tragedii doszło, gdy bus wyprzedzał inny samochód. - Policja poszukuje kierowcy tego samochodu - powiedziała Wirtualnej Polsce rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz. Rzecznik mazowieckiej policji powiedział nam, że rozpatrywana jest także inna wersja wydarzeń. - Nie można wykluczyć, że z powodu bardzo gęstej mgły samochody jechały tym samym pasem i to było przyczyną zderzenia, a nie manewr wyprzedzania - mówi Tadeusz Kaczmarek. Ustalono tożsamość ośmiu ofiar. To jedna z największych katastrof w ruchu lądowym w Polsce.
Nie ma jeszcze pełnej listy ofiar
16 osób poniosło śmierć na miejscu, dwie zmarły w szpitalu. Wśród ofiar jest 14 mężczyzn i cztery kobiety. Jedna osoba jest ranna, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ofiary to mieszkańcy powiatu opoczyńskiego w woj. łódzkim. Wszyscy jechali na zbiory jabłek w okolicach Grójca.
Ustalono tożsamość ośmiu ofiar - powiedział rzecznik mazowieckiej komendy policji Tadeusz Kaczmarek. Rzecznik dodał, że ofiary, przy których nie znaleziono dokumentów tożsamości, będą w środę identyfikować członkowie ich rodzin.
Prokuratura ustaliła, że wszystkie ofiary pochodziły z powiatu opoczyńskiego w województwie łódzkim.
Jak poinformowała Barbara Stępień z policji w Opocznie (woj, łódzkie) nie ma jeszcze pełnej listy ofiar. Policja cały czas weryfikuje dane dotyczące pasażerów. W środę w Warszawie ma się odbyć identyfikacja ofiar wypadku.
- Staramy się potwierdzać informacje dotyczące ofiar. Policjanci jeżdżą do rodzin, których członkowie mogli zginąć w tym wypadku. Z listy, którą mieliśmy, kilka osób nie jechało tym busem. Rodzinom ofiar oferujemy pomoc psychologiczną - powiedziała Stępień.
Dodała, że prawdopodobnie właścicielem busa był jego 42-letni kierowca, który również zginął w wypadku. Bus był na numerach rejestracyjnych z Drzewicy koło Opoczna.
Burmistrz Drzewicy Janusz Reszelewski zaproponował rodzinom ofiar pomoc w organizacji wyjazdu do Warszawy, gdzie w środę w południe ma się odbyć identyfikacja osób, które zginęły w wypadku. Zapowiedział też, że rodziny ofiar z jego gminy będą mogły liczyć m.in. na pomoc przy organizacji pochówku swoich bliskich.
Infolinia dla bliskich ofiar wypadku
Komenda wojewódzka policji w Radomiu uruchomiła specjalną infolinię dla bliskich ofiar wypadku: (48) 345-24-50. Również z inicjatywy wojewody mazowieckiego w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego w Warszawie uruchomiono dodatkowy telefon dla rodzin o numerze 987.
Do wypadku doszło po godz. 6.00 na drodze wojewódzkiej nr 707, tuż za Nowym Miastem, przy zjeździe na Rawę Mazowiecką. Od tego czasu droga była nieprzejezdna do późnego popołudnia. .
Na miejscu była policja, straż pożarna i pogotowie. Ze względu na gęstą mgłę rano, do akcji ratowniczej nie mogło włączyć się Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Na miejsce przyjechał także psycholog i ksiądz, by wspomóc rodziny ofiar.
"Bus wyprzedzał w trudnych warunkach"
Komendant główny policji Andrzej Matejuk poinformował, że do wypadku doszło prawdopodobnie podczas wyprzedzania przy bardzo trudnych warunkach na drodze. - Z pierwszych ustaleń wynika, że był to manewr wyprzedzania przy bardzo trudnych warunkach atmosferycznych - powiedział komendant.
Matejuk powiedział też, że z ustaleń policji wynika, iż w busie były miejsca jedynie dla sześciu osób. Pozostałe siedziały m.in. na podłodze.
Komendant poinformował, że wszystkie ofiary to obywatele polscy, jadący do pracy sezonowej, prawdopodobnie przy zbiorze jabłek. Według komendanta głównego wstępne oględziny nie wskazują, że będą problemy z identyfikacją zwłok.
Matejuk zapowiedział, że do każdej z rodzin ofiar przydzielony zostanie policjant i policyjny psycholog. Będą oni nie tylko powiadamiać rodziny, ale też towarzyszyć im przy dokonywaniu wszystkich trudnych czynności, takich jak identyfikacja zwłok.
"Nie było śladów hamowania"
Komendant mazowieckiej Państwowej Straży Pożarnej st. brygadier Gustaw Mikołajczyk powiedział, że akcja strażaków, którzy wraz z pogotowiem pierwsi dotarli na miejsce wypadku, ograniczyła się do wyważenia tylnych drzwi do volkswagena i wyciąganiu po kolei ofiar, u których lekarz sukcesywnie stwierdzał zgon. Dwie osoby, które dawały oznaki życia, zostały przetransportowane do szpitali w Nowym Mieście nad Pilicą i Radomiu, gdzie jednak zmarły.
Mikołajczyk podkreślił, że pogotowie i straż pożarna bardzo szybko dotarły na miejsce wypadku, ze względu na niewielką odległość z Nowego Miasta nad Pilicą.
W opinii Mikołajczyka na miejscu wypadku nie było śladów wyraźnego hamowania. Dodał, że widać ewidentnie, że volkswagen zjechał na przeciwległy pas jezdni, natomiast na razie trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało.
Mikołajczyk powiedział również, że w momencie wypadku w okolicy była bardzo silna mgła. - Fachowcy mówią, że widoczność była ograniczona nawet do 100 m - podkreślił.
"Trzydniowa żałoba w mazowieckim i łódzkim"
Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, który jest na miejscu wypadku, powiedział, że w województwie mazowieckim i łódzkim zostanie wprowadzona trzydniowa żałoba. - To dla nas wszystkich powinien być czas refleksji, każdy kierowca powinien się zastanowić, nad tym, jak jeździ - mówił.
Rzeczniczka wojewody Ivetta Biały powiedziała, że żałoba w woj. mazowieckim będzie trwała od wtorku od godz. 12 do czwartku do północy. Biały poinformowała, że o ogłoszenie trzydniowej żałoby zwrócił się prezydent Bronisław Komorowski.
Na czas trwania żałoby odwołane zostają wszelkie imprezy masowe (koncerty, imprezy sportowe). Flagi państwowe będą opuszczone do połowy masztu na urzędach i innych instytucjach publicznych.
Żałoba wprowadzona zostanie także w województwie łódzkim. Prezydent Bronisław Komorowski przekazał kondolencje rodzinom i bliskim ofiar wypadku. "Z olbrzymim smutkiem i poruszeniem przyjąłem wiadomość o wypadku drogowym w Nowym Mieście nad Pilicą" - napisał Komorowski w kondolencjach umieszczonych na stronach internetowych kancelarii prezydenta.
"To tragicznie wydarzenie pochłonęło życie 18 osób. Pozostawili swoje rodziny, bliskich, przyjaciół i nas wszystkich w głębokim żalu. Łączę się w bólu z rodzinami i bliskimi ofiar tej tragedii" - podkreślił.
Kondolencje rodzinom ofiar wypadku złożył także szef MSZ Radosław Sikorski.
Bus nie był przystosowany do przewożenia ludzi
Według ustaleń policji volkswagenem transporterem, w którym było sześć miejsc siedzących, jechało 18 osób. - Z naszych ustaleń wynika, że bus nie był przystosowany do przewożenia ludzi - powiedział nam rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. - Jechało w nim znacznie więcej osób niż powinno, siedzieli na skrzynkach, deskach, na prowizorycznie przygotowanych siedziskach - mówił.
Sokołowski dodał, że bus był na numerach rejestracyjnych z Drzewicy koło Opoczna w woj. łódzkim.
"Przyczyną wypadków zazwyczaj są nieprawidłowe kontrole"
Jak powiedział Wirtualnej Polsce Maciej Wroński ze Związku Pracodawców Transportu Drogowego, przyczyną takich wypadków są zazwyczaj źle przeprowadzane kontrole drogowe. Jego zdaniem, podejście służb jest "koszarowe".
- Drogowcy skrupulatnie sprawdzają, czy w samochodzie jest pęknięta szyba lub przepalona żarówka i za te drobne usterki nakładają bardzo wysokie kary - tłumaczył Wroński. - To tylko pozory kontroli. Nie sprawdza się tego, co ważne, czyli stanu technicznego samochodu i przystosowania do przewozu pasażerów - ocenił Wroński.
Wypadkiem wstrząśnięta jest minister zdrowia Ewa Kopacz. - To pierwszy taki przypadek w Polsce, kiedy w wypadku, nawet nie autokarowym, ginie tak dużo ludzi - mówiła w TVN24.
"Teraz najważniejsza jest pomoc psychologiczna"
Do powiatu opoczyńskiego, skąd pochodziły ofiary wypadku busa pojechał szef MSWiA Jerzy Miller . Wcześniej Miller, razem z wojewodą mazowieckim Jackiem Kozłowskim, był na miejscu tragedii. - W tej chwili najważniejsza jest pomoc i wsparcie dla rodzin tych, którzy zginęli w katastrofie. Opiekować się będą nimi policyjni psychologowie i m.in. duchowni - dodała Woźniak.
Sprawę zbada prokurator
Sprawę badać będzie Wydział Śledczy Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Śledztwo prowadzone będzie w sprawie sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. - Na miejsce tragedii pojechał m.in. szef wydziału, który będzie prowadził śledztwo. Trwają oględziny, zabezpieczanie śladów. Ze względu na rozmiar katastrofy mogą one potrwać nawet kilka godzin - powiedziała rzeczniczka prokuratury Małgorzata Chrabąszcz.
Jak dodała, w śledztwie wyjaśniane będą też inne wątki - m.in. to dlaczego bus nieprzystosowany do przewożenia ludzi był wykorzystywany do tego celu i od jak dawna. - Na pewno przeprowadzone zostaną sekcje zwłok wszystkich ofiar katastrofy - powiedziała Chrabąszcz.
NaSygnale.pl: Tak pijanej matki policjanci jeszcze nie widzieli