Zbigniew Nowak natychmiast po wypadku pobiegł do Halemby
Zbigniew Nowak, 31-letni górnik, który w lutym tego roku spędził ponad cztery doby uwięziony pod zwałami skał w kopalni Halemba, w chwili, gdy usłyszał wybuchu gazu w tej kopalni, natychmiast tam
pobiegł.
Mąż był specjalistą metanometrii w Halembie, ostatnio przebywał na zaległym urlopie. Gdy dziś usłyszał o wypadku, widać było po nim ogromne emocje. Natychmiast ubrał się i pobiegł do kopalni - powiedziała jego żona, Marlena Nowak.
Górnicy znajdujący się w pobliżu miejsca wtorkowego wybuchu metanu pracowali przy likwidacji ściany wydobywczej. Niedaleko tej ściany w lutym miał miejsce zawał, który uwięził Nowaka. Mąż bardzo często pracował właśnie na tym poziomie, wielokrotnie musiał sprawdzać metan w miejscu, gdzie dziś nastąpił wybuch - powiedziała żona Zbigniewa Nowaka.
Zaapelowała jednocześnie, by zbyt wcześnie nie ferować wyroków dotyczących winnych tragedii. Z opowieści męża wynika, że z metanem jest tak, że tam gdzie przed chwilą go nie było, zwłaszcza przy jakichś pracach przy ścianie, może błyskawicznie się pojawić - podkreśliła żona górnika.