Zaskakująca ekspertyza dot. Przemysława Gosiewskiego
Beata Gosiewska, wdowa po tragicznie zmarłym pod Smoleńskiem Przemysławie Gosiewskim, zapoznała się z rosyjską ekspertyzą sądowo-lekarską. Ocenia ją jako „niewiarygodną i przygotowaną na oko”.
Z ekspertyzą sądowo-lekarską Beata Gosiewska zapoznała się we wtorek. Treść dokumentacji budzi jednak wiele wątpliwości. – Nie zgadza się bardzo wiele elementów związanych ze stanem zdrowia męża, jak również jego parametrami fizycznymi. Są wypisane za to schorzenia, których on w ogóle nie miał, gdyż był w tym zakresie szczegółowo diagnozowany – mówi Wirtualnej Polsce Beata Gosiewska.
Poza opisem oględzin ciała, są tylko wyniki zupełnie podstawowych badań chemicznych. Zaznacza, że w dokumentacji brakuje wielu specjalistycznych badań, m.in. spektrometrycznych (pozwalających uzyskać informacje fizyko-chemiczne – przyp. red.) czy zdjęć rentgenowskich.
Dokumenty zostaną przekazane do oceny polskim ekspertom. – Wagę ciała określono z błędem około dwadzieścia kilogramów, co budzi poważne wątpliwości. To jest szokujące – mówi wdowa po Przemysławie Gosiewskim. Nie zgadzają się podstawowe dane, a oględziny są tak naprawdę zrobione niedokładnie. Dodaje, że samej dokumentacji jest niewiele. Są to również pierwsze rosyjskie ekspertyzy sądowo-lekarskie, które zostały jej przedstawione.
Gosiewska pytana, czy utwierdziły ją w przekonaniu o potrzebie ekshumacji zwłok męża, odpowiada, że „na pewno nie pomogły niczego wyjaśnić”. – Wzbudziły tylko dodatkowe wątpliwości – mówi. Zaznacza, że brakuje również dokumentacji fotograficznej, nie ma żadnych polskich świadków, którzy potwierdziliby, że takie badania w ogóle zostały wykonane.
Wdowa po Przemysławie Gosiewskim nie chce zdradzać, co dokładnie znajduje się w dokumentacji . – Mogę tylko mówić o tym, czego nie ma, a co mogłoby pomóc wyjaśnić wątpliwości, jest to dokumentacja niejawna – wyjaśnia.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska