Wypadek polskiego jachtu Zjawa IV u wybrzeży Szwecji
• Jach Zjawa IV osiadł na mieliźnie u wybrzeży Szwecji
• Załoga została ewakuowana
• Jacht będzie ściągany z mielizny
• To nie pierwszy wypadek tego jachtu
Wracający z transatlantyckiego rejsu jacht, Zjawa IV wszedł na mieliznę u wybrzeży Szwecji w okolicach Falsterbo.
Po przybyciu w rejon zdarzenia służb ratunkowych, podjęto próbę ściągnięcia jachtu z mielizny przez statek szwedzkiego SAR. Niestety nieudaną. W związku ze złym stanem morza ewakuowano załogę do portu Trellerborg. Wszyscy bezpiecznie opuścili jacht i noc spędzili w hotelu w Trellerborg.
Jak dowiedzieliśmy się w Centrum Wychowania Morskiego, Zjawę przez noc dozorował statek szwedzkiej straży przybrzeżnej. Jacht przetrwał noc, jest w jednym kawałku. Jak wygląda jego stan w środku, jeszcze nie wiadomo. Jest przechylony na jedną burtę o 40 stopni.
Trwa akcja wypompowywania paliwa. Dotarliśmy także do informacji, że już prowadzone są negocjacje z firmą, która ma sprowadzić Zjawę z mielizny do portu Malmo. Niestety te rozmowy mogą trochę potrwać, a pogoda ma się pogarszać.
Część załogi wraca dziś promem do Świnoujścia. Na miejscu został kapitan i dwóch członków załogi, którzy będą uczestniczyli w ewentualnym holowaniu jachtu do Malmo.
Przyczyny zdarzenia badane są przez szwedzki Coast Guard i Policję w Szwecji. O wypadku zostały powiadomione organy administracji morskiej w Polsce.
Z informacji WP wynika, że w momencie wypadku na pokładzie była doświadczona załoga. Nie był to rejs czarterowy.
Zjawa IV to kecz bermudzki o długości 18,7 m, zbudowany w 1949 roku w Szwecji. Początkowo pełnił funkcję kutra ratowniczego. W latach 70. został przekazany Centrum Wychowania Morskiego ZHP i zaczął pływać jako harcerski jacht szkolny.
Zjawa IV jest kontynuatorką jachtów o tej samej nazwie, którymi w latach 1932 - 1939 Władysław Wagner opłynął, jako pierwszy Polak, kulę ziemską.
oprac. Katarzyna Bogdańska